Tytuł:
Pocket Battles – Celts VS Romans
Wydawca: Z-Man Games
Rok wydania: 2009
Liczba graczy: 2
Czas gry: 30 minut
Język: angielski
Przez czternaście lat grałem w
figurkowe gry bitewne (Warhammer, Warhammer 40000 itp.). Patrząc z perspektywy,
to rzeczywiście prawie połowę mojego życia poświęciłem temu właśnie hobby.
Rozwijając moje zainteresowanie grami planszowymi natrafiłem na tytuły z serii
Pocket Battles. Z opisu wynikało, że są to jakby prostsze wersje gier
bitewnych. W tamtym czasie nie byłem tym zainteresowany, jako posiadacz sporej
kolekcji figurek. Niemniej ostatnio jeden z tytułów, Pocket Battles – Celts VS
Romans, trafił do naszej małżeńskiej kolekcji. Czy jesteśmy z tego zadowoleni?
Zamysłem serii Pocket Battles
jest stworzenie gry bitewnej, która ma się zmieścić w naszej kieszeni i da nam
możliwość rozegrania jej gdziekolwiek. Ma ona symulować starcie między dwiema
armiami, w tym wypadku między Celtami i Rzymianami. Każdy z graczy musi
stworzyć sobie armię z dostępnych jednostek za określoną liczbę punktów.
Wszystko tak jak w grach figurkowych – tylko ma być taniej, szybciej i zajmować
mniej miejsca.
W małym pudełku o wymiarach 9cm x
12cm x 3cm otrzymujemy dwie armie składające się z 30 płytek oddziałów każda.
Poza tym mamy do dyspozycji 20 znaczników ran/rozkazów, 6 kostek, dwie płytki
ze specjalnymi zasadami armii oraz instrukcję. Wszystko to ładnie i solidnie
wykonane. Niemniej uważam, że mogłoby być tańsze niż około 50 złotych, ale nie
można za bardzo narzekać, skoro tyle lat grało się w, przecież nie tanie,
„figurki”.
Przyznam, iż sposób napisania
instrukcji nie pomaga w zrozumieniu zasad do Pocket Battles. Osobiście było mi
prościej pojąć grę, z racji mojego doświadczenia w figurkowych grach bitewnych.
Jeżeli jednak ktoś w takie rzeczy nie grał, to będzie o wiele częściej wertować
mało precyzyjną instrukcję. Najtrudniejszym etapem całej gry jest stworzenie
armii, którą będziemy dowodzić.
Na płytce każdej jednostki
znajduje się kilka podstawowych informacji. Na samej górze widzimy, co należy
na kostce wyrzucić, aby trafić przeciwnika. Poniżej znajdują się zasady
specjalne, które można użyć w czasie bitwy. U dołu z lewej strony znajduje się
wartość punktowa oddziału oraz w jak licznej formacji może się on znajdować. Po
prawej stronie zaznaczona liczba ran jaką dana jednostka może otrzymać zanim
zginie. Wszystko jest bardzo przejrzyste.
Na początku rozgrywki budujemy
swoje armie za określoną ilość punktów. Gracze tworzą oddziały składające się
od jednej do czterech jednostek. Ilość jednostek w danym oddziale zależy od
tego jaką wartość formacji ma dana jednostka wskazaną na swojej płytce. Dla
przykładu, jeżeli weźmiemy jednostkę o wartości formacji 3 to cały oddział może
się składać z maksymalnie 3 jednostek. Jeżeli jednostka ma wartość formacji 1,
to wtedy na polu bitwy działa sama.
Wspomnę w tym miejscu jak wygląda
samo pole bitwy. Jest ono podzielone na lewą flankę, centrum oraz prawą flankę.
Każda z nich podzielona jest na przód i tył. Pomiędzy armiami znajduje się
strefa strać, gdzie będą znajdować się oddziały walczące ze sobą. Zobrazuje to
najlepiej za pomocą tabeli:
GRACZ 1 | ||
Prawa flanka - tył
|
Centrum - tył
|
Lewa flanka - tył
|
Prawa flanka - przód
|
Centrum - przód
|
Lewa flanka - przód
|
STREFA STARĆ |
||
Lewa flanka - przód
|
Centrum - przód
|
Prawa flanka - przód
|
Lewa flanka - tył
|
Centrum - tył
|
Prawa flanka - tył
|
GRACZ 2 |
Kiedy obaj gracze zakończą
budowanie armii, to losowo ustala się kto jest agresorem, a kto obrońcą.
Zaczynając od atakującego, obie strony naprzemiennie wystawiają swoje oddziały.
Ciekawym aspektem gry jest element blefu, który występuje w tym momencie. Otóż
oddziały wystawiane są w stosie w taki sposób, że widoczna jest tylko jednostka
znajdująca się na jego szczycie.
Dopiero jak obie strony zakończą
rozstawianie swoich sił, to jednostki są „rozwijane” i dopiero wtedy tak
naprawdę wiadomo, gdzie jakie jednostki się znajdują.
Następnie gracze naprzemiennie
wykonują tury. Na początku każdej z nich mogą przestawić oddział o jedną strefę
na polu bitwy. Następnie muszą wydać jakiś rozkaz swoim podkomendnym. Do
dyspozycji mają określoną pulę znaczników rozkazów/ran. Jeżeli znaczniki te
będą zużyte jako rany (a niektóre jednostki mogą przyjąć kilka ran), to wtedy
dany gracz będzie miał możliwość wykonania mniejszej ilości akcji swoimi
oddziałami. Jest to jeden z bardziej istotnych elementów gry. Wydając rozkaz
możemy: szarżować, wznowić starcie (jeśli już wcześniej się bili z wrogiem),
wycofać się ze starcia, prowadzić ostrzał albo użyć specjalnej zdolności.
Samo starcie, a zazwyczaj dojdzie
do niego wydając rozkaz szarży, jest bardzo proste. Atakujący ma do dyspozycji
jedną kostkę, dodatkowo kolejną za szarżę i kolejne za swoje specjalne
umiejętności danej jednostki. Jeżeli wyrzuci na nich ilość oczek wskazaną na jednostce
to zadaje rany. Jeżeli obrońca przeżyje to może się zrewanżować, zazwyczaj przy
użyciu jednej kostki.
Runda gry kończy się jak obie
strony zużyją wszystkie swoje znaczniki ran/rozkazów. Jeżeli w tym momencie
ktoś zabił połowę wartości punktowej armii przeciwnika to gra się kończy i ta
osoba wygrywa. Jak zwykle nie wdawałem się we wszystkie szczegóły rozgrywki,
ale możecie mi wierzyć, że gra oferuje pewien element strategii przy
podejmowaniu decyzji.
Zastanawiam się do kogo kierowana
jest ta gra. Czy dla osób takich jak ja – nie mających już za wiele czasu grać
w „poważne” figurkowe gry bitewne? Czy może dla osób, które chcą rozpocząć
swoją przygodę z bitewniakami? Postaram się odpowiedzieć na oba z tych pytań.
Gra Pocket Battles sprawiła, że
powróciła mi chęć do grania w Warhammer’a. Patrząc na grę z tej perspektywy to
jest to bardzo słaba namiastka „figurek”. Niemniej widzę w niej spore plusy.
Jak już wcześniej wspomniałem jest to gra szybsza, prostsza, zajmuje mniej
miejsca i czasu. Jej prostota sprawia, że mogę w nią zagrać z każdym, a takiej
możliwości nie ma grając w bitewniaki. Przypomina mi się jak w liceum na
lekcjach matematyki wycinaliśmy sobie oddziały z kartek papieru i graliśmy na
ławce – i to właśnie umożliwia nam Pocket Battles. Jednak nie jestem pewien czy
gra ta spodoba się osobie, która nigdy nie grała w gry wojenne. Sama idea
budowania armii może wydać się trochę przytłaczająca, bo prawdę powiedziawszy
porządne jej zbudowanie i przemyślenie tych decyzji zajmuje prawie tyle czasu
co sama gra. Daje to nam łącznie około 30 minut zabawy, czyli tyle ile napisał
producent. W związku z tym nie sądzę, aby Pocket Battles zachęcało ludzi do
zainteresowania się grami bitewnymi. Wydaje mi się, że jej głównym celem jest
danie miłośnikom gier bitewnych/wojennych rozegrania szybkiej bitwy w dowolnym
miejscu. Właśnie za to doceniam Pocket Battles.
Ocena zbiorcza według
naszej skali:
I.
|
Klimat
|
4/6
|
II.
|
Losowość
|
4/6
|
III.
|
Błędy w grze
|
5/6
|
IV.
|
Złożoność
|
5/6
|
V.
|
Interakcja
|
6/6
|
VI.
|
Wykonanie
|
6/6
|
VII.
|
Cena
|
4/6
|
VIII.
|
Czas rozgrywki w
dwie osoby
|
6/6
|
IX.
|
Ocena gry
|
4/6
|
Końcowa nota: 4.88/6
Pozdrawiam.
Jose
Jose
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz