Tytuł: Zpocalypse
Wydawca: Greenbrier Games
Rok wydania: 2013
Liczba graczy: 1-4
Czas gry: 120 minut
Język: angielski
Zpocalypse jest pierwszą grą o zombie jaka trafiła do naszej małżeńskiej kolekcji. Czemu akurat padło na ten tytuł, a nie na bardziej znane pozycje takie jak Zombicide lub Last Night on Earth? Z pierwszej gry odrzuciła nas zasada, iż strzelając w miejsce, gdzie są umarlaki i inny gracz, to zawsze najpierw trafia się w gracza, niezależnie od ilości żywych trupów go otaczających. Jakoś nie możemy tego zrozumieć. Natomiast jeśli chodzi o drugi najbardziej popularny tytuł, to zniechęcił nas fakt, iż jeden z graczy musiałby kontrolować zombie. Jeżeli chcemy pograć sobie figurkami 1 VS 1, to mamy do dyspozycji całą gamę bitewniaków ze świata Warhammera. Biorąc pod uwagę te czynniki oraz to, iż fabuła Zpocalypse ma dodatkowo klimat post-apokaliptyczny, wybór padł na ten właśnie tytuł. Czy był on trafny?
Ma być strasznie, czy śmiesznie?
W wielu w filmach i grach o zombie nie jest wyjaśnione skąd i jak powstają żywe trupy. Podobnie jest w tym przypadku. Od pewnego momentu na świecie zmarli nie pozostawali zmarłymi. W świecie Zpocalypse przywódcy naszej planety wpadli na „genialny” pomysł, aby na każde większe miasto zrzucić bombę atomową. Miało to zapobiec rozszerzaniu się epidemii. Jak można się domyśleć niewiele to dało, a wręcz pogorszyło sytuację. W grze wcielamy się w grupę ludzi, którym udało się dotrzeć do bunkra przed nuklearną apokalipsą.
Trzeba przyznać, że tło jest bardzo wyczuwalne w Zpocalypse. Opisy fabularne oczywiście pomagają wcielić się w rolę niedobitków ludzkości. Niestety niektóre teksty na kartach napisane są slangiem, przez co występują problemy z ich interpretacją. Poza tym autorzy gry momentami, jakby na siłę, starali się wprowadzać humor do fabuły, czy to przez głupie teksty lub same zadania dla graczy. Według mnie zrobili to zupełnie niepotrzebnie, psując w ten sposób atmosferę przygnębienia, która powinna panować przy zombie i nuklearnym holocauście.
Solidnie i papier wizytówkowy
Pierwsze, na co zwraca się uwagę po otwarciu pudełka to figurki. Wykonane są one z dziwnego gumo-plastiku, który nie podlega łatwej obróbce. Z naszej kopii wyciągnęliśmy wiele modeli z pogiętymi elementami. Dobrze, że mam jako-takie doświadczenie w modelarstwie. W ruch poszła suszarka i po podgrzaniu, krzywe elementy stały się bardziej plastyczne i można było je naprostować. Oczywiście pierwsze, co zrobiliśmy to pomalowaliśmy figurki bohaterów. Na zombie, mam nadzieję, przyjdzie jeszcze czas.
Ciekawym elementem są plansze graczy, które już są fabrycznie złożone. Są one bardzo solidnie wykonane. Podobnie dobrze zrobione są kafelki, z których tworzy się planszę. Niestety ikony na nich zawarte są bardzo słabo widoczne, przez co łatwo ich nie zauważyć w trakcie rozgrywki.
Instrukcja do gry nie jest za dobrze napisana. Niektóre rzeczy są zawarte tylko i wyłącznie w jednym miejscu. Poza tym zasady gry nie pokrywają wszystkich elementów, które mogą zaistnieć w czasie gry. Jest wiele niedomówień. Bardzo często musimy stosować tak zwane „home rules” w trakcie naszych rozgrywek. Więcej na ten temat napiszę w podsumowaniu.
Najsłabiej ze wszystkich komponentów wypadają karty. W grze jest ich sporo, a wydrukowane są na bardzo cieniutkim papierze. Z braku lepszego porównania, nazywamy go z żoną „wizytówkowym”. Trzeba je włożyć w koszulki, bo nawet w trakcie tasowania same z siebie wyginają się.
Kiepskim elementem jest również grafika na kartach bohaterów. Portrety są tak słabo narysowane, że czasami nie można rozróżnić czy osoba przedstawiona jest kobietą czy mężczyzną. Poza tym wszystko jest ładne i klimatyczne.
Nocą budzą się demony...
Każdy z graczy kieruje drużyną, która może składać się z maksymalnie czterech losowo skompletowanych bohaterów. Osoby te mają kilka podstawowych współczynników: zdrowie, pancerz, inteligencja i ruch. Każdy dodatkowo ma jakąś zasadę specjalną, a niektórzy podnoszą współczynniki walki wręcz lub broni palnej. W Zpocalypse oblicza się współczynniki dla całej drużyny. Sumujemy je wszystkie i oznaczamy na naszej planszy gracza. Inteligencja jest brana od najwyższej noty w naszej drużynie, a ruch od najniższej. Cechy walki wręcz i umiejętności strzeleckich nigdy nie zostaną nam obniżone. Reprezentuje to szkolenie bohaterów przez siebie nawzajem. Im wyższe mamy umiejętności do walki, to broń przez nas posiadana będzie zadawać lepsze uszkodzenia.
Scenariusze w grze są różne, ale większość sprowadza się do jak najdłuższej obrony bunkra przed nadciągającymi zombie. Dzieje się to na przełomie kilku dni. Z dnia na dzień robi się coraz trudniej. Uważam, że lepiej by brzmiało jakby to były tygodnie, ale trzymam się tego, co jest w instrukcji.
Kiedy wszyscy wylosujemy sobie początkowych bohaterów i sprzęt rozpoczyna się gra. Celem graczy jest zdobycie jak największej liczby punktów. Tak! Tu nie chodzi o przetrwanie. W Zpocalypse najważniejsze są punkty. Zdobywa się je poprzez zabijanie zombie, budowanie umocnień oraz wykonywanie osobistych misji zawartych na kartach „celów na dzień dzisiejszy”. W związku z tym gra jest pozycją pół-kooperacyjną.
Tura w grze podzielona jest na cztery fazy. Trzy z nich reprezentują działania bohaterów w dzień. Ostatnia natomiast dzieje się w nocy i jest walką z hordą zombie. Z opisu fabularnego wynika, że umarlaki są bardziej „żwawe” właśnie, gdy jest ciemno.
Na początku dnia losujemy nasz osobisty cel. Jest on tajny dla reszty graczy. Karty te wprowadzają dodatkowy element pół-kooperacji do gry, ponieważ mogą zmusić gracza do wykonania jakiś nonsensownych czynności. Może to być okradzenie innej grupy, nie pomaganie przy budowaniu fortyfikacji przy bunkrze, walczenie z zombie bez użycia broni lub poświęcenie akcji, aby pokazać swój zadek jednemu z nich i zabicie tego konkretnego umarlaka jako ostatniego. Nie żartuję. Widocznie nuklearny holocaust wywołują przedziwne reakcje u ludzi. Wszystko to robi się dla punktów lub specjalnych zdolności.
Następnie wysyłamy naszą drużynę na poszukiwania. Zazwyczaj znajdziemy nowego członka drużyny i jak dobrze uda nam się zdać test inteligencji, to również pozyskamy trochę sprzętu. Oczywiście za naszym śladem podążą zombie. Reprezentowane jest to przez dołożenie nowego kafelka terenu obok bunkra i rozstawienie na nim umarlaków. Jeżeli gracz zrobi to jak najbliżej wejścia do kryjówki bohaterów to zyskuje jeden punkt zwycięstwa.
Kolejną fazą jest nakarmienie członków naszej drużyny. Każdy musi zjeść jedną porcję jedzenia. Znajduje się je zazwyczaj w poprzedniej fazie. Jeżeli nie jesteśmy w stanie tego zrobić, to nie nakarmiony bohater zostaje w bunkrze podczas nocnej walki z zombie. Następnie budujemy zapory przeciw hordzie nieumarłych. Oczywiście pod warunkiem, że mamy z czego. Zdobywamy za nie odpowiednią liczbę punktów. Należy zauważyć, że za każde zdobyte 5 punktów w grze mamy możliwość podniesienia umiejętności strzeleckich lub walki wręcz naszej drużyny.
Następnie przechodzi się do fazy „coś się dzieje”. Nigdy nie jest to nic pozytywnego. Dokładamy nowe płytki terenu i dowiadujemy się ile zombie pojawia się na nich. Dopiero teraz wiemy z jaką prędkością poruszają się umarlaki. W Zpocalypse są one bardzo szybkie, w przeciwieństwie do tego jak są one obrazowane w filmach. Dodatkowo mogą wystąpić jakieś dodatkowe utrudnienia, takie jak opad radioaktywny, który będzie powodował utratę co turę zdrowia przez graczy.
Większa część gry skupia się na ostatniej fazie – nocnej walce z zombie. Gracze po kolei wykonują swoje tury, a następnie ruszają się trupy. Uczestnicy mogą wykonać tylko dwie akcje swoją grupą. Do wyboru są: atak, ruch, leczenie (jeśli mają czym) oraz poszukiwanie sprzętu. Większość akcji wymaga rzucenia od nas określoną liczbą kostek. Każde wyrzucone 5 i 6 to sukces i zabijamy zombie lub znajdujemy sprzęt, jeżeli jesteśmy w odpowiedniej lokacji. Możemy się poruszyć o liczbę pól równą prędkości naszego najwolniejszego członka drużyny. Po akcjach graczy ruszają się zombie.
Mają one określony sposób poruszania. Kierują się zawsze najkrótszą drogą do najbliższego wejścia do bunkra. Jednak, gdy znajdą się w odległości czterech pól od drużyny gracza, to zmierzają w ich kierunku. Daje to sporo możliwości kombinowania. Atak zombie wygląda inaczej niż graczy. Rzucają oni kośćmi i sumują wynik. Następnie odejmujemy pancerz drużyny. Różnica daje nam ilość utraconego zdrowia przez bohaterów.
Noc się kończy, gdy ostatni chodzący trup zostanie zniszczony. Wówczas przechodzimy do kolejnego dnia i wykonujemy wszystkie fazy od początku. Problem polega na tym, że zombie będzie więcej i będą trudniejszym przeciwnikiem. W związku z tym prędzej czy później wszyscy zginą i wygra ten kto zgromadził największą liczbę punktów.
Ameritrash pełną parą. Aż za dużo tej pary...
Zpocalypse w 100% zasługuję na miano gry typu ameritrash. Nie tylko z powodu fabuły, ale przede wszystkich z racji ogromnej losowości. Losowi są bohaterowie, sprzęt i jedzenie jakie otrzymamy. Jedyne co można przewidzieć w tej grze, to ruch zombie. Daje to szansę na sensowne rozmieszczenie barykad przy bunkrze i kombinowanie w trakcie walki. Cała reszta zależy od szczęścia. Należy na to zwrócić uwagę, bo jeżeli to Wam nie odpowiada, to trzymajcie się od tej gry z daleka.
Opiszę kilka przykładów wpływu losowości w grze. W naszych pierwszych dwóch rozgrywkach moja drużyna była złożona z członków z bardzo niską inteligencją. W związku z tym miałem trudności ze znalezieniem dobrego sprzętu. Co więcej moja ekipa nawet nie nadawała się do walki. Za to moja żona miała drużynę dobrą w obu tych dziedzinach. Było oczywiste, że przegram, ale mimo to chciałem grać, aby zobaczyć jak długo uda mi się przetrwać. Należy też wspomnieć, że jeśli używamy broni palnej to rzucamy kością. Jeżeli wyrzucimy 1 to kończy nam się amunicja i jeżeli nie mamy odpowiedniej karty lub innej broni, to od tej pory jesteśmy skazani na własne pięści, które trafiają tylko na 6. Niemniej jeżeli będziemy mieli szczęście to amunicja nigdy nam się nie skończy. Doprowadzi to do scen z filmów, gdzie bohater nigdy nie zmienia magazynków.Uważam, że w Zpocalypse losowość ma jednak za duży wpływ na to, co się dzieje. Jej nadmiar może doprowadzić do sytuacji, że nikt nie znajdzie jedzenia. W związku z tym gra się zakończy przed czasem i nie jest ważne, że wcześniej udało nam się znaleźć super sprzęt i jesteśmy bardzo dobrze wyszkoleni. Czasem ta gra pozostawia spory niedosyt.
Home rules.
Z mojego opisu gry może to nie wynika, ale gra wygląda na taką, która nie została w wystarczających ilościach przetestowana. Niedoróbki w zasadach mogą znaleźć się w każdej pozycji, rozumiem to. Tutaj daję dodatkowo sporą taryfę ulgową na to, iż ta gra to projekt kickstarter'owy. W Zpocalypse najgorzej wypadają jednak karty „celów na dzień dzisiejszy”. Niektóre z nich są po prostu niegrywalne, bo nie wiadomo o co w nich chodzi. Samą kwestię fabularną już pominę. Mają one być jednym z ważniejszych elementów w grze, a póki co pozostają one w pudełku w trakcie naszych rozgrywek. Próbowałem je jakoś przeanalizować, ale większość z nich jest tak bez sensu, że póki co nie mam na nie pomysłu.
W tym miejscu zmierzamy do wspomnianych wcześniej home rules. Zasady i elementy gry są czasami do tego stopnia niespójne, że w jednym przypadku widzimy co jest po drugiej stronie czołgu lub ciężarówki i możemy przez nie przejść. Natomiast zaparkowany kabriolet lub kasa sklepowa jest przeszkodą nie do przebrnięcia i blokuje pole widzenia. Gra pozostawia wiele miejsca na logiczną interpretacje zasad. Inną rzeczą, którą wymyśliliśmy i stosujemy jest zasada, że broń palną bez amunicji można użyć jako maczugę. Według nas jest to bardzo logiczne, że można komuś przywalić z kolby. Niemniej zasady traktują bohatera bez amunicji jako bezbronnego i trafiającego w zombie wyłącznie na 6. Zmodyfikowaliśmy to tak, iż rzuca jedną kością, trafia na 5 i 6, ale jak wyrzuci 1 to broń mu się rozlatuje i musi ją odrzucić. Według nas proste, klimatyczne i w miarę logiczne.
To dwa przykłady elementów, które poddaliśmy modyfikacji i własnej interpretacji. Cała gra wydaje się jakby niedokończonym prototypem. Jest to jakby podstawa, którą gracz może dowolnie zmodyfikować do własnych potrzeb. Trochę to przykre, bo przecież płacimy za gotowy produkt. Takie dostosowywanie można oczywiście zrobić z każdą grą, ale liczbą niedociągnięć w Zpocalypse, aż zachęca uczestnika gry do wprowadzania ulepszeń. Nie chce tego nazwać poprawkami, bo sam pomysł jest w porządku, tylko jakby nie był dobrze przemyślany.
Komu to się spodoba?
Jak już wcześniej wspomniałem – jeżeli chcecie, aby to co robicie miało wpływ na przebieg rozgrywki, to Zpocalypse nie jest dla Was. Poza tym jeżeli szukacie gry o zombie, w której macie szansę przeżyć, to też nie jest gra dla Was. Wcześniej czy później umrzecie zjedzeni przez zombie. Jeżeli będziecie grali wystarczająco długo, to wasze szczęście w kościach się skończy i horda umarlaków rozerwie was na strzępy.
Osoby szukające taktyki i strategii też się zawiodą. W Zpocalypse są to elementy występujące minimalnie. Mi z małżonką to nie przeszkadza, bo gramy bardzo kooperacyjnie i czasami jedna drużyna odciąga zombie po to, aby druga miała szansę poszukać sprzętu na planszy. Czasem dłużej analizujemy, gdzie ustawić barykady. Po prostu chcemy jak najdłużej przeżyć i na tym się skupiamy. W związku z tym jakiś miniaturowy element taktyczny w grze istnieje. Z drugiej strony nawet nie zwracamy uwagi na to, kto ile punktów zdobył. Chcemy za każdym razem stworzyć nową historię.
Zpocalypse jest właśnie dla osób, które cenią bardziej fabułę nad mechaniką. Gracze, którzy szukają ciekawej opowieści na pewno się nie zawiodą. Można powiedzieć, że ta gra to cały film lub serial, a nie jedna scena z takowego wyjęta. To z całą pewnością wyróżnia ją od innych pozycji tego typu.
Poza tym jest wiele możliwości dostosowania gry do własnych potrzeb, jak już wcześniej wspomniałem. Można na przykład zrobić kampanię w której najpierw szukamy schronienia, tworzyć własne scenariusze, przygotować sobie drużynę albo sprzęt przed rozgrywką. Do wyboru do koloru.
Jeżeli już macie inne gry o zombie tego typu, to Zpocalypse raczej nie potrzebujecie. Najlepiej by było, abyście przed zakupem najpierw w nią zagrali, aczkolwiek wiem, że nie jest to tytuł popularny, więc mogą być z tym problemy. Zpocalypse oceniamy z żoną pozytywnie, pomimo wszelkich niedociągnięć. Jest w tej grze coś, co sprawia, że chce się iść mordować zombie, tworzyć ten film, pomimo tego, że i tak nie ma się szans na przeżycie.
Tomasz "Jose" Waldowski
Wydawca: Greenbrier Games
Rok wydania: 2013
Liczba graczy: 1-4
Czas gry: 120 minut
Język: angielski
Zpocalypse jest pierwszą grą o zombie jaka trafiła do naszej małżeńskiej kolekcji. Czemu akurat padło na ten tytuł, a nie na bardziej znane pozycje takie jak Zombicide lub Last Night on Earth? Z pierwszej gry odrzuciła nas zasada, iż strzelając w miejsce, gdzie są umarlaki i inny gracz, to zawsze najpierw trafia się w gracza, niezależnie od ilości żywych trupów go otaczających. Jakoś nie możemy tego zrozumieć. Natomiast jeśli chodzi o drugi najbardziej popularny tytuł, to zniechęcił nas fakt, iż jeden z graczy musiałby kontrolować zombie. Jeżeli chcemy pograć sobie figurkami 1 VS 1, to mamy do dyspozycji całą gamę bitewniaków ze świata Warhammera. Biorąc pod uwagę te czynniki oraz to, iż fabuła Zpocalypse ma dodatkowo klimat post-apokaliptyczny, wybór padł na ten właśnie tytuł. Czy był on trafny?
Ma być strasznie, czy śmiesznie?
W wielu w filmach i grach o zombie nie jest wyjaśnione skąd i jak powstają żywe trupy. Podobnie jest w tym przypadku. Od pewnego momentu na świecie zmarli nie pozostawali zmarłymi. W świecie Zpocalypse przywódcy naszej planety wpadli na „genialny” pomysł, aby na każde większe miasto zrzucić bombę atomową. Miało to zapobiec rozszerzaniu się epidemii. Jak można się domyśleć niewiele to dało, a wręcz pogorszyło sytuację. W grze wcielamy się w grupę ludzi, którym udało się dotrzeć do bunkra przed nuklearną apokalipsą.
Trzeba przyznać, że tło jest bardzo wyczuwalne w Zpocalypse. Opisy fabularne oczywiście pomagają wcielić się w rolę niedobitków ludzkości. Niestety niektóre teksty na kartach napisane są slangiem, przez co występują problemy z ich interpretacją. Poza tym autorzy gry momentami, jakby na siłę, starali się wprowadzać humor do fabuły, czy to przez głupie teksty lub same zadania dla graczy. Według mnie zrobili to zupełnie niepotrzebnie, psując w ten sposób atmosferę przygnębienia, która powinna panować przy zombie i nuklearnym holocauście.
Solidnie i papier wizytówkowy
Pierwsze, na co zwraca się uwagę po otwarciu pudełka to figurki. Wykonane są one z dziwnego gumo-plastiku, który nie podlega łatwej obróbce. Z naszej kopii wyciągnęliśmy wiele modeli z pogiętymi elementami. Dobrze, że mam jako-takie doświadczenie w modelarstwie. W ruch poszła suszarka i po podgrzaniu, krzywe elementy stały się bardziej plastyczne i można było je naprostować. Oczywiście pierwsze, co zrobiliśmy to pomalowaliśmy figurki bohaterów. Na zombie, mam nadzieję, przyjdzie jeszcze czas.
Ciekawym elementem są plansze graczy, które już są fabrycznie złożone. Są one bardzo solidnie wykonane. Podobnie dobrze zrobione są kafelki, z których tworzy się planszę. Niestety ikony na nich zawarte są bardzo słabo widoczne, przez co łatwo ich nie zauważyć w trakcie rozgrywki.
Instrukcja do gry nie jest za dobrze napisana. Niektóre rzeczy są zawarte tylko i wyłącznie w jednym miejscu. Poza tym zasady gry nie pokrywają wszystkich elementów, które mogą zaistnieć w czasie gry. Jest wiele niedomówień. Bardzo często musimy stosować tak zwane „home rules” w trakcie naszych rozgrywek. Więcej na ten temat napiszę w podsumowaniu.
Najsłabiej ze wszystkich komponentów wypadają karty. W grze jest ich sporo, a wydrukowane są na bardzo cieniutkim papierze. Z braku lepszego porównania, nazywamy go z żoną „wizytówkowym”. Trzeba je włożyć w koszulki, bo nawet w trakcie tasowania same z siebie wyginają się.
Kiepskim elementem jest również grafika na kartach bohaterów. Portrety są tak słabo narysowane, że czasami nie można rozróżnić czy osoba przedstawiona jest kobietą czy mężczyzną. Poza tym wszystko jest ładne i klimatyczne.
Nocą budzą się demony...
Każdy z graczy kieruje drużyną, która może składać się z maksymalnie czterech losowo skompletowanych bohaterów. Osoby te mają kilka podstawowych współczynników: zdrowie, pancerz, inteligencja i ruch. Każdy dodatkowo ma jakąś zasadę specjalną, a niektórzy podnoszą współczynniki walki wręcz lub broni palnej. W Zpocalypse oblicza się współczynniki dla całej drużyny. Sumujemy je wszystkie i oznaczamy na naszej planszy gracza. Inteligencja jest brana od najwyższej noty w naszej drużynie, a ruch od najniższej. Cechy walki wręcz i umiejętności strzeleckich nigdy nie zostaną nam obniżone. Reprezentuje to szkolenie bohaterów przez siebie nawzajem. Im wyższe mamy umiejętności do walki, to broń przez nas posiadana będzie zadawać lepsze uszkodzenia.
Scenariusze w grze są różne, ale większość sprowadza się do jak najdłuższej obrony bunkra przed nadciągającymi zombie. Dzieje się to na przełomie kilku dni. Z dnia na dzień robi się coraz trudniej. Uważam, że lepiej by brzmiało jakby to były tygodnie, ale trzymam się tego, co jest w instrukcji.
Kiedy wszyscy wylosujemy sobie początkowych bohaterów i sprzęt rozpoczyna się gra. Celem graczy jest zdobycie jak największej liczby punktów. Tak! Tu nie chodzi o przetrwanie. W Zpocalypse najważniejsze są punkty. Zdobywa się je poprzez zabijanie zombie, budowanie umocnień oraz wykonywanie osobistych misji zawartych na kartach „celów na dzień dzisiejszy”. W związku z tym gra jest pozycją pół-kooperacyjną.
Tura w grze podzielona jest na cztery fazy. Trzy z nich reprezentują działania bohaterów w dzień. Ostatnia natomiast dzieje się w nocy i jest walką z hordą zombie. Z opisu fabularnego wynika, że umarlaki są bardziej „żwawe” właśnie, gdy jest ciemno.
Na początku dnia losujemy nasz osobisty cel. Jest on tajny dla reszty graczy. Karty te wprowadzają dodatkowy element pół-kooperacji do gry, ponieważ mogą zmusić gracza do wykonania jakiś nonsensownych czynności. Może to być okradzenie innej grupy, nie pomaganie przy budowaniu fortyfikacji przy bunkrze, walczenie z zombie bez użycia broni lub poświęcenie akcji, aby pokazać swój zadek jednemu z nich i zabicie tego konkretnego umarlaka jako ostatniego. Nie żartuję. Widocznie nuklearny holocaust wywołują przedziwne reakcje u ludzi. Wszystko to robi się dla punktów lub specjalnych zdolności.
Następnie wysyłamy naszą drużynę na poszukiwania. Zazwyczaj znajdziemy nowego członka drużyny i jak dobrze uda nam się zdać test inteligencji, to również pozyskamy trochę sprzętu. Oczywiście za naszym śladem podążą zombie. Reprezentowane jest to przez dołożenie nowego kafelka terenu obok bunkra i rozstawienie na nim umarlaków. Jeżeli gracz zrobi to jak najbliżej wejścia do kryjówki bohaterów to zyskuje jeden punkt zwycięstwa.
Kolejną fazą jest nakarmienie członków naszej drużyny. Każdy musi zjeść jedną porcję jedzenia. Znajduje się je zazwyczaj w poprzedniej fazie. Jeżeli nie jesteśmy w stanie tego zrobić, to nie nakarmiony bohater zostaje w bunkrze podczas nocnej walki z zombie. Następnie budujemy zapory przeciw hordzie nieumarłych. Oczywiście pod warunkiem, że mamy z czego. Zdobywamy za nie odpowiednią liczbę punktów. Należy zauważyć, że za każde zdobyte 5 punktów w grze mamy możliwość podniesienia umiejętności strzeleckich lub walki wręcz naszej drużyny.
Następnie przechodzi się do fazy „coś się dzieje”. Nigdy nie jest to nic pozytywnego. Dokładamy nowe płytki terenu i dowiadujemy się ile zombie pojawia się na nich. Dopiero teraz wiemy z jaką prędkością poruszają się umarlaki. W Zpocalypse są one bardzo szybkie, w przeciwieństwie do tego jak są one obrazowane w filmach. Dodatkowo mogą wystąpić jakieś dodatkowe utrudnienia, takie jak opad radioaktywny, który będzie powodował utratę co turę zdrowia przez graczy.
Większa część gry skupia się na ostatniej fazie – nocnej walce z zombie. Gracze po kolei wykonują swoje tury, a następnie ruszają się trupy. Uczestnicy mogą wykonać tylko dwie akcje swoją grupą. Do wyboru są: atak, ruch, leczenie (jeśli mają czym) oraz poszukiwanie sprzętu. Większość akcji wymaga rzucenia od nas określoną liczbą kostek. Każde wyrzucone 5 i 6 to sukces i zabijamy zombie lub znajdujemy sprzęt, jeżeli jesteśmy w odpowiedniej lokacji. Możemy się poruszyć o liczbę pól równą prędkości naszego najwolniejszego członka drużyny. Po akcjach graczy ruszają się zombie.
Mają one określony sposób poruszania. Kierują się zawsze najkrótszą drogą do najbliższego wejścia do bunkra. Jednak, gdy znajdą się w odległości czterech pól od drużyny gracza, to zmierzają w ich kierunku. Daje to sporo możliwości kombinowania. Atak zombie wygląda inaczej niż graczy. Rzucają oni kośćmi i sumują wynik. Następnie odejmujemy pancerz drużyny. Różnica daje nam ilość utraconego zdrowia przez bohaterów.
Noc się kończy, gdy ostatni chodzący trup zostanie zniszczony. Wówczas przechodzimy do kolejnego dnia i wykonujemy wszystkie fazy od początku. Problem polega na tym, że zombie będzie więcej i będą trudniejszym przeciwnikiem. W związku z tym prędzej czy później wszyscy zginą i wygra ten kto zgromadził największą liczbę punktów.
Ameritrash pełną parą. Aż za dużo tej pary...
Zpocalypse w 100% zasługuję na miano gry typu ameritrash. Nie tylko z powodu fabuły, ale przede wszystkich z racji ogromnej losowości. Losowi są bohaterowie, sprzęt i jedzenie jakie otrzymamy. Jedyne co można przewidzieć w tej grze, to ruch zombie. Daje to szansę na sensowne rozmieszczenie barykad przy bunkrze i kombinowanie w trakcie walki. Cała reszta zależy od szczęścia. Należy na to zwrócić uwagę, bo jeżeli to Wam nie odpowiada, to trzymajcie się od tej gry z daleka.
Opiszę kilka przykładów wpływu losowości w grze. W naszych pierwszych dwóch rozgrywkach moja drużyna była złożona z członków z bardzo niską inteligencją. W związku z tym miałem trudności ze znalezieniem dobrego sprzętu. Co więcej moja ekipa nawet nie nadawała się do walki. Za to moja żona miała drużynę dobrą w obu tych dziedzinach. Było oczywiste, że przegram, ale mimo to chciałem grać, aby zobaczyć jak długo uda mi się przetrwać. Należy też wspomnieć, że jeśli używamy broni palnej to rzucamy kością. Jeżeli wyrzucimy 1 to kończy nam się amunicja i jeżeli nie mamy odpowiedniej karty lub innej broni, to od tej pory jesteśmy skazani na własne pięści, które trafiają tylko na 6. Niemniej jeżeli będziemy mieli szczęście to amunicja nigdy nam się nie skończy. Doprowadzi to do scen z filmów, gdzie bohater nigdy nie zmienia magazynków.Uważam, że w Zpocalypse losowość ma jednak za duży wpływ na to, co się dzieje. Jej nadmiar może doprowadzić do sytuacji, że nikt nie znajdzie jedzenia. W związku z tym gra się zakończy przed czasem i nie jest ważne, że wcześniej udało nam się znaleźć super sprzęt i jesteśmy bardzo dobrze wyszkoleni. Czasem ta gra pozostawia spory niedosyt.
Home rules.
Z mojego opisu gry może to nie wynika, ale gra wygląda na taką, która nie została w wystarczających ilościach przetestowana. Niedoróbki w zasadach mogą znaleźć się w każdej pozycji, rozumiem to. Tutaj daję dodatkowo sporą taryfę ulgową na to, iż ta gra to projekt kickstarter'owy. W Zpocalypse najgorzej wypadają jednak karty „celów na dzień dzisiejszy”. Niektóre z nich są po prostu niegrywalne, bo nie wiadomo o co w nich chodzi. Samą kwestię fabularną już pominę. Mają one być jednym z ważniejszych elementów w grze, a póki co pozostają one w pudełku w trakcie naszych rozgrywek. Próbowałem je jakoś przeanalizować, ale większość z nich jest tak bez sensu, że póki co nie mam na nie pomysłu.
W tym miejscu zmierzamy do wspomnianych wcześniej home rules. Zasady i elementy gry są czasami do tego stopnia niespójne, że w jednym przypadku widzimy co jest po drugiej stronie czołgu lub ciężarówki i możemy przez nie przejść. Natomiast zaparkowany kabriolet lub kasa sklepowa jest przeszkodą nie do przebrnięcia i blokuje pole widzenia. Gra pozostawia wiele miejsca na logiczną interpretacje zasad. Inną rzeczą, którą wymyśliliśmy i stosujemy jest zasada, że broń palną bez amunicji można użyć jako maczugę. Według nas jest to bardzo logiczne, że można komuś przywalić z kolby. Niemniej zasady traktują bohatera bez amunicji jako bezbronnego i trafiającego w zombie wyłącznie na 6. Zmodyfikowaliśmy to tak, iż rzuca jedną kością, trafia na 5 i 6, ale jak wyrzuci 1 to broń mu się rozlatuje i musi ją odrzucić. Według nas proste, klimatyczne i w miarę logiczne.
To dwa przykłady elementów, które poddaliśmy modyfikacji i własnej interpretacji. Cała gra wydaje się jakby niedokończonym prototypem. Jest to jakby podstawa, którą gracz może dowolnie zmodyfikować do własnych potrzeb. Trochę to przykre, bo przecież płacimy za gotowy produkt. Takie dostosowywanie można oczywiście zrobić z każdą grą, ale liczbą niedociągnięć w Zpocalypse, aż zachęca uczestnika gry do wprowadzania ulepszeń. Nie chce tego nazwać poprawkami, bo sam pomysł jest w porządku, tylko jakby nie był dobrze przemyślany.
Komu to się spodoba?
Jak już wcześniej wspomniałem – jeżeli chcecie, aby to co robicie miało wpływ na przebieg rozgrywki, to Zpocalypse nie jest dla Was. Poza tym jeżeli szukacie gry o zombie, w której macie szansę przeżyć, to też nie jest gra dla Was. Wcześniej czy później umrzecie zjedzeni przez zombie. Jeżeli będziecie grali wystarczająco długo, to wasze szczęście w kościach się skończy i horda umarlaków rozerwie was na strzępy.
Osoby szukające taktyki i strategii też się zawiodą. W Zpocalypse są to elementy występujące minimalnie. Mi z małżonką to nie przeszkadza, bo gramy bardzo kooperacyjnie i czasami jedna drużyna odciąga zombie po to, aby druga miała szansę poszukać sprzętu na planszy. Czasem dłużej analizujemy, gdzie ustawić barykady. Po prostu chcemy jak najdłużej przeżyć i na tym się skupiamy. W związku z tym jakiś miniaturowy element taktyczny w grze istnieje. Z drugiej strony nawet nie zwracamy uwagi na to, kto ile punktów zdobył. Chcemy za każdym razem stworzyć nową historię.
Zpocalypse jest właśnie dla osób, które cenią bardziej fabułę nad mechaniką. Gracze, którzy szukają ciekawej opowieści na pewno się nie zawiodą. Można powiedzieć, że ta gra to cały film lub serial, a nie jedna scena z takowego wyjęta. To z całą pewnością wyróżnia ją od innych pozycji tego typu.
Poza tym jest wiele możliwości dostosowania gry do własnych potrzeb, jak już wcześniej wspomniałem. Można na przykład zrobić kampanię w której najpierw szukamy schronienia, tworzyć własne scenariusze, przygotować sobie drużynę albo sprzęt przed rozgrywką. Do wyboru do koloru.
Jeżeli już macie inne gry o zombie tego typu, to Zpocalypse raczej nie potrzebujecie. Najlepiej by było, abyście przed zakupem najpierw w nią zagrali, aczkolwiek wiem, że nie jest to tytuł popularny, więc mogą być z tym problemy. Zpocalypse oceniamy z żoną pozytywnie, pomimo wszelkich niedociągnięć. Jest w tej grze coś, co sprawia, że chce się iść mordować zombie, tworzyć ten film, pomimo tego, że i tak nie ma się szans na przeżycie.
Tomasz "Jose" Waldowski
Ocena zbiorcza według
naszej skali:
I.
|
Klimat
|
6/6
|
II.
|
Losowość
|
3/6
|
III.
|
Błędy w grze
|
3/6
|
IV.
|
Złożoność
|
4/6
|
V.
|
Interakcja
|
6/6
|
VI.
|
Wykonanie
|
5/6
|
VII.
|
Cena
|
5/6
|
VIII.
|
Czas rozgrywki w
dwie osoby
|
6/6
|
IX
|
Grywalność w dwie
osoby
|
6/6
|
Końcowa nota: 4.88/6
Tekst ten pojawił się również w serwisie Board Times. "Plusy i minusy" i ocena gry znajduje się TUTAJ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz