Tytuł: Tikal
Wydawca: Egmont
Wydawca: Egmont
Rok wydania: 2015
Liczba graczy: 2-4
Czas rozgrywki: 45-90 minut
Tikal to gra zaprojektowana
pod koniec ubiegłego wieku przez Wolfganga Kramera i Michaela Kieslinga. W 1999
roku tytuł ten otrzymał prestiżową nagrodę Spiel-des-Jahres. Wydawnictwo Egmont postanowiło wydać ten klasyczny i uznany tytuł w nowej, odświeżonej wersji. Czy
Tikal przetrwał próbę czasu i pomimo tylu lat od jego zaprojektowania, nadal
można miło spędzić przy nim kilka chwil? Czytajcie.
Czym jest Tikal?
Tikal to ruiny miasta
starożytnych Majów, które znajduje się na terytorium Gwatemali. Zakłada się, że
było ono stolicą tego ludu. Jego pozostałości zostały odkryte przez
hiszpańskich misjonarzy w XVII wieku, a pierwsze badania archeologiczne były
przeprowadzone w XIX wieku. W grze kierujemy ekspedycją naukową, która chce
zbadać te starożytne ruiny.
Spory dekolt zamiast maski i
przesunięcie maszyny wycinającej gwarantowane.
Wydawnictwo Egmont postanowiło zmienić wygląd komponentów w polskim wydaniu gry. Przede
wszystkim plansza jest trochę mniejsza,
a co za tym idzie, również i kafelki. Zmieniona została cała oprawa graficzna.
Okładka jest bardziej „hollywoodzka”, co oczywiście jest tylko i wyłącznie zabiegiem
marketingowym. Zamiast klasycznej maski, mamy widok na poszukiwaczy skarbów.
Dwóch biegnie w kierunku świątyni, a dobrze obdarzona przez naturę pani
archeolog (zakładam, że ma taki stopień naukowy) szczerzy się do nas z powodu
swojego znaleziska. Mnie bardziej podobała się poprzednia wersja okładki.
Natomiast zmiana wyglądu planszy i kafelków jest według mnie jak najbardziej
pozytywna. Niemniej przypominam, że wszystko jest kwestią gustu.
Smuci mnie fakt, że w naszej
kopii Tikal otrzymaliśmy błędnie wydrukowane, czy też wycięte kafelki. Jeden z
nich był nawet uszkodzony. Nasze płytki są lekko przesunięte i na niektórych
widać częściowe elementy innych płytek. Co za tym idzie, również ich rewersy są
błędnie wycięte. Zdziwił mnie fakt, że były one już luzem w pudełku, a nie w
standardowych wypraskach. Z tego co się orientuję, to wyprodukowanie w ten
sposób elementów tekturowych jest tańsze. Gdyby były one w wypraskach, to
istniałoby mniejsze prawdopodobieństwo ich uszkodzenia. Po zwróceniu uwagi na
ten fakt wydawnictwo Egmont stwierdziło, że „zbada sprawę, ale błędy te nie
mają wpływu na rozgrywkę”. Oczywiście, że to przesunięcie i uszkodzony kafelek
ma wpływ na rozgrywkę. Być może jest on minimalny, ale nie zmienia to faktu, że
istnieje. Postaram się to udowodnić w trakcie mojego opisu wariantu
zaawansowanego. Wspomnę jeszcze, że jako klient, który kupiłby tę grę w
sklepie, byłbym bardzo niezadowolony i zawiedziony takim faktem.*
Do innych elementów gry nie
mam zastrzeżeń. Instrukcja jest poprawnie napisana i można śmiało zasiąść do
partii po jej jednym przeczytaniu. Pomocne są, przynajmniej na początku
pierwszej rozgrywki, kafelki z opisami dostępnych akcji. Szkoda tylko, że nie
ma znaczników dzięki którym gracze mogliby oznaczać fakt przekroczenia 100
punktów. Nasze dwuosobowe rozgrywki za każdym razem kończyły się w granicach
200 punktów na osobę.
* oczywiście wydawnictwo Egmont przysłało nam poprawnie wydrukowane kafelki.
* oczywiście wydawnictwo Egmont przysłało nam poprawnie wydrukowane kafelki.
Skrót rozgrywki - wariant
podstawowy.
Każdy z uczestników gry
otrzymuje swoje komponenty, czyli 1 dowódcę ekspedycji, 19 poszukiwaczy oraz 2
obozy. Kafelki dżungli układamy w stos rewersami do góry od A do G obok
planszy. Podobnie czynimy z żetonami skarbów. Jeden z naszych zwykłych
poszukiwaczy kładziony jest obok toru punktacji i możemy rozpocząć rozgrywkę.
Tura w grze podzielona jest
na dwa etapy:
- Eksploracja dżungli.
Gracz bierze pierwszy
kafelek ze stosu i układa go odpowiednio na planszy. Na każdej z płytek
znajdują się kamienie, które informują nas ile punktów ruchu należy zużyć, aby
na nią wejść. Kafelek musimy dołożyć tak, aby stykał się z innym już leżącym i
żeby można było wykonać na niego ruch. W grze są cztery rodzaje płytek:
świątynie, spenetrowana dżungla (puste), skarby (po ich dołożeniu kładziemy na
nich odpowiednią liczbę żetonów skarbów) oraz wulkan (po jego dołożeniu
następuje runda punktacji). Po eksploracji przechodzimy do drugiego etapu tury.
- Wykorzystanie 10 punktów akcji.
Jak sama nazwa wskazuje
gracz ma do wykorzystania 10 punktów akcji w swej turze. Tylko od nas zależy,
jak je spożytkujemy. Możemy je zużyć na:
a) Wprowadzenie poszukiwacza do obozu (1 punkt akcji):
po prostu bierze się jednego ze swoich poszukiwaczy (lub dowódcę) i wykłada na
planszę. Może on znaleźć się w obozie startowym lub w innym „wybudowanym” w
trakcie gry.
b) Przemieszczanie poszukiwaczy (1 punkt akcji za
kamień): jest to ruch. Musimy zużyć na niego tyle punktów akcji, przez ile
kamieni przechodzimy. Oczywiście płacimy osobno za każdego poszukiwacza, który
chce się ruszyć.
c) Odkrywanie świątyń (2 punkty akcji za 1 poziom):
jeżeli mamy poszukiwacza na kafelku ze świątynią, to możemy podnieść jej
poziom. Pomaga nam to zdobyć więcej punktów zwycięstwa w przyszłości.
d) Odkopanie skarbów (3 punkty akcji za 1 skarb): jeżeli
poszukiwacz znajduje się na kafelku ze skarbem, to może go wykopać. Zestawy
skarbów pozwalają nam na zdobywanie większej liczby punktów zwycięstwa w czasie
rundy punktacji.
e) Wymianę skarbów (3 punkty akcji za 1 wymianę): możemy
wymienić się skarbem z innym graczem. Po prostu zamieniamy się dwoma żetonami,
ale należy pamiętać, że nie można rozdzielić już istniejących zestawów –
wymieniamy się tylko pojedynczymi sztukami.
f) Budowę obozu (5 punktów akcji za 1 obóz): stawiamy
swój znacznik obozu na pustym kafelku. Od tego momentu możemy wprowadzać tam
naszych poszukiwaczy (patrz podpunkt a)).
g) Powołanie strażnika świątyni (5 punktów akcji za 1
strażnika): bierzemy jednego z naszych poszukiwaczy i stawiamy go na świątyni.
Od tego momentu nie można jej już odkrywać, ale tylko my będziemy otrzymywać za
nią punkty zwycięstwa.
Kiedy wykorzystamy wszystkie
10 punktów, to turę wykonuje kolejny gracz. Jak widać opcji jest sporo i trzeba
wszystko dobrze wykorzystać.
W grze będą miały miejsce
cztery rundy punktacji. Trzy z nich nastąpią po dołożeniu płytek z wulkanem, a
ostatnia odbędzie się na koniec gry. Jest ona dosyć specyficzna, gdyż przed jej
rozpoczęciem każdy z graczy będzie mógł wykorzystać swoje 10 punktów akcji.
Czyli: wykorzystuje swoje akcje, a potem punktuję. Tak postąpi każdy z
uczestników, więc zdarzy się, że kilku graczy otrzyma punkty za te same rzeczy.
Punkty w Tikal zdobywa się za:
- Kontrolowanie świątyni: jeżeli mamy więcej poszukiwaczy (przywódca ekspedycji liczy się jako 3) niż nasi przeciwnicy na kafelku ze świątynią, to otrzymujemy liczbę punktów adekwatną do jej poziomu. Chyba, że powołaliśmy strażnika świątyni, to nie musimy mieć większości na danej płytce.
- Zestawy skarbów: 1 skarb z zestawu jest warty 1 punkt, 2 skarby - 3 punkty, 3 skarby – 6 punktów. W grze występuje 8 rodzajów skarbów, czyli po 3 z każdego zestawu.
Tak w skrócie wygląda
rozgrywka podstawowa w Tikal. Kończy się ona wraz z dociągnięciem ostatniego
kafelka dżungli ze stosu. Wówczas następuje ostatnie punktowanie i gracz z
największą liczbą punktów zwycięstwa wygrywa.
Skrót rozgrywki - wariant
zaawansowany i kwestia błędnych rewersów.
W Tikal można zagrać wraz z
licytacją kafelków. Wówczas uczestnicy startują z 20 punktami zwycięstwa i
właśnie nimi będą licytować się o kafelki. Na początku każdej rundy ze stosu
wykładane są kafelki w liczbie równej liczbie graczy. Jeden z uczestników
(oczywiście wybierany według odpowiednich zasad, których nie będę przytaczał)
zaczyna licytację i mówi ile punktów zwycięstwa jest w stanie poświęcić.
Następnie kolejni gracze decydują czy przebijają jego ofertę, czy pasują. Kiedy
już ktoś wygra, to wybiera jedną z dostępnych płytek, wykłada ją na planszę i wykorzystuje
swoje 10 punktów akcji. Potem kolejny gracz rozpoczyna licytację. Należy
zauważyć, że jeśli już ktoś wygrał jeden kafelek, to nie bierze udziału w
kolejnych licytacjach. Trwa to aż do momentu, gdy pojawią się nowe dostępne
płytki, czyli jak wszyscy coś kupią. Poza licytacją, gra przebiega według
standardowych zasad.
W tej wersji mają znaczenie
uszkodzone oraz przesunięte kafelki. Wpływ na grę jest taki, że gracz wie, jaka
płytka będzie dostępna w następnej rundzie licytacji, gdyż widzi jej rewers na
wierzchu stosu. W związku, że jest ona rozpoznawalna, to może się poniekąd
przygotować na jej zalicytowanie i/lub dołożenie. Zgodzę się, że wpływ tych
błędów na rozgrywkę jest minimalny, ale nie można powiedzieć, że wcale nie
istnieje. Graczom optymalizującym swoje rozgrywki będzie to w drobnym stopniu
ułatwiało grę i ingerowało w podejmowane przez nich decyzje. Wiem, że tacy
gracze istnieją i z całą pewnością znajdą sposób, by taki błąd w druku
wykorzystać. Może troszeczkę wyolbrzymiam sprawę, ale nie można powiedzieć, że
takie coś nie ma żadnego wpływu na rozgrywkę...
Staruszek daje radę... ;-)
Muszę przyznać, że nie bez
powodu Tikal znalazł się wśród klasyki nowoczesnych gier planszowych. Po tylu
latach nadal bardzo przyjemnie się w niego gra. Jest to jedna z tych gier,
która jest na pierwszy rzut oka prosta, ale pod powierzchnią można znaleźć
sporą głębię. O ile chce się jej szukać. ;-) Jednak pomimo wszystko dla mnie
jest to tytuł niezobowiązujący, w który mógłbym pograć z graczami
okazjonalnymi, czy też początkującymi. Rozważam nawet spróbować rozegrać partię
z moim ojcem, który do tej pory miał styczność tylko z Rojem, Splendorem oraz
Słońcem i Księżycem. Wydaje mi się, że Tikal będzie odpowiednim „kolejnym
krokiem”.
Klimat gry poniekąd przebija
się przez mechanizmy. Prowadzimy ekspedycję, aby odkryć starożytne miasto i
chcemy być najlepszym archeologiem, czy też grupą archeologów. Nie za bardzo
rozumiem co mają symbolizować kafelki wulkanów i następująca wówczas punktacja,
ale nie można wiedzieć wszystkiego. ;-)
Jeżeli chodzi o losowość gry
to objawia się ona w ułożeniu płytek oraz żetonów skarbów. W wariancie
podstawowym nigdy do końca nie wiemy, w którym momencie pojawi się wulkan i
nastąpi faza punktacji. Niekiedy gracz zbierający skarby będzie miał szczęście
i w odpowiednim momencie pociągnie kolejną płytkę z nimi. Następnie dobrze ją
sobie dołoży i pobiegnie je wykopać. Takie rzeczy ma niwelować wariant
zaawansowany gry, czyli licytacja płytek. Wprowadza on Tikal na kolejny poziom,
w którym musimy dobrze kalkulować i obliczać co nam się opłaca kupić w danym
momencie, a co nie. Bardziej nieprzewidywalne są natomiast żetony skarbów i jak
ktoś będzie miał szczęście, to wykopie akurat to, co potrzebuje.
W Tikal z całą pewnością
lepiej gra się w trzy lub cztery osoby. Dlaczego? Gra we dwoje jest za długa i
monotonna. Szczególny przerost formy nad treścią wprowadza w dwie osoby wariant
z licytacją płytek. Biorąc pod uwagę jaki wysiłek umysłowy musieliśmy włożyć w
grę i ile czas musieliśmy na nią poświęcić, nie odczuwamy satysfakcji z
rozgrywki. W związku z tym, jeżeli będę grał w Tikal, to w szerszym gronie. Dla
dwóch graczy polecam Mini Tikal. Uważam również, że tytuł ten powinien znaleźć
się w kolekcji każdego miłośnika gier planszowych.
Czym jest Mini Tikal?
Tak „stara” i dobra gra jak
Tikal doczekała się dużego grona fanów. Wielu z nich zauważyło, że rozgrywka
dwuosobowa nie jest tak satysfakcjonująca, jak wieloosobowa. Właśnie dlatego J.
Edward Sanchez opracował wariant, który nazwał Mini Tikal.
Nie będę dokładnie opisywał
wszystkich zasad, ale postaram się naszkicować ideę tej wersji. W Mini Tikal
gra się w dwie osoby na ograniczonej planszy. W rozgrywce biorą udział zawsze
te same kafelki, które są układane w stos według specyficznych reguł. Gra przebiega
według zasad zaawansowanych normalnego Tikal, czyli gramy z licytacją. Na całe
szczęście w Mini Tikal nie biorą udziału żadne „rozpoznawalne” kafelki z naszej
źle wyprodukowanej kopii...
Każdy z graczy ma do
dyspozycji jeden obóz, dwunastu badaczy i lidera ekspedycji. W trakcie gry może
powołać tylko jednego strażnika świątyni. Jeżeli chodzi o żetony skarbów, to
wybiera się cztery kompletne zestawy, czyli będzie ich 12. W czasie rozgrywki
będą tylko dwie fazy punktowania – na koniec oraz gdy zlicytowany zostanie
jedyny wulkan ze stosu.
Z całą pewnością Mini Tikal
dobrze oddaje zaawansowaną wersję standardowej gry. Co najważniejsze jest ona o
wiele krótsza, ale na równi wymagająca. Dzięki temu wkład umysłowy włożony w
rozgrywkę jest bardziej adekwatny do czasu i satysfakcji. Autor bardzo dobrze
dostosował standardowy Tikal dla dwóch GRACZY. Podkreślam „graczy”, gdyż w tym
wariancie nie ma miejsca na sentymenty, trzeba sporo liczyć, znać na pamięć
kafelki oraz w pełni optymalizować ruchy. Jeżeli chcecie grać we dwoje w luźnej
atmosferze i nie przeciążać szarych komórek, to lepiej zostańcie przy
standardowej wersji gry. ;-)
Zasady do Mini Tikal (język
angielski) możecie pobrać tutaj – click.
Tomasz
Pomocnicza ocena zbiorcza według naszej zawiłej skali:
I.
|
Klimat
|
4/6
|
II.
|
Losowość
|
5/6
|
III.
|
Błędy w grze
|
6/6
|
IV.
|
Złożoność
|
6/6
|
V.
|
Interakcja
|
5/6
|
VI.
|
Wykonanie
|
3/6
|
VII.
|
Cena
|
4/6
|
VIII.
|
Czas rozgrywki w dwie osoby
|
6/6
|
IX.
|
Skalowanie na dwóch graczy (Tikal)
Ocena gry (Mini Tikal) |
3/6
4/6 |
...and something for our international readers:
Pros:
+ despite its ‘old age’, it is still a good game,
+ excellent for families,
+ simple rules,
+ replayability.
Cons:
- misprinted and damaged tiles in our copy,
- standard rules are not for two players: play Mini Tikal instead. ;-)
Super opis, ale błędy w druku powinny być eliminowane, a nie tylko skwitowane stwierdzeniem "nie ma wpływu na rozgrywkę". Ja swoją wersję dostałem w dobrym stanie, bez błędów i wszystko w wypraskach.
OdpowiedzUsuńCo do zasad to instrukcja jest naprawdę dobrze napisana, jednak mieliśmy w jednej sytuacji dylemat. Mamy naszych poszukiwaczy i dowódce poszukiwaczy. Stajemy przykładowo 2 poszukiwaczami i przywódcą na karcie świątyni. Kopiemy sobie ją zgodnie z zasadami i chcemy postawić strażnika. Przy postawieniu strażnika, odkładamy do pudełka wszystkich poszukiwaczy na danej karcie. Czy dowódca poszukiwaczy ma być traktowany jako poszukiwacz i odłożony do pudełka? Co myślicie?
Pozdrawiam
Sterta Gier
www.stertagier.blogspot.com
Dzięki za komentarz. Według nas jest odkładany do pudełka (lub na świątynię - na jednym z naszych zdjęć to widać), gdyż przywódca to też poszukiwać i tak też musi być traktowany.
UsuńA my znów uznawaliśmy, że nie można odłożyć przywódcy, bo kto poprowadzi ekspedycje? :) Myślę, że to można było dopracować w instrukcji :)
UsuńLogika, logiką, a zasady, zasadami ;-) Przywódca od teraz kieruje wyprawą strzegąc świątyni :-) Idąc Waszym tokiem myślenia, to dopóki go nie ma na planszy to kto dowodzi?
UsuńDla nas nie było wątpliwości co do zasady. Skoro przywódca jest poszukiwaczem, to powinien być traktowany jako takowy.
Wracając do tematu komponentów - jak to mieliście wszystkie elementy w wypraskach? Nawet kafelki terenu? Z Waszego unboxingu wynika, że mieliście je osobno w woreczku, tak jak my :-)
Ano tak, mój błąd. Pomyliłem z inną grą ;)
UsuńOd siebie tylko dodam, że po napisaniu reklamacji na adres e-mailowy gier planszowych wydawnictwa Egmont, bardzo szybko dostałem odpowiedź z przeprosinami i prośbą o podanie adresu do wysyłki żetonów. Więc nie ma tragedii, moim zdaniem :)
OdpowiedzUsuńCóż... To dobrze! My tylko opisywaliśmy nasze przygody z tym tematem. :-)
UsuńMoim zdaniem jak coś jest źle przycięte to znaczy że taki produkt jest wadliwy i sprzedawca bądź wydawca ma obowiązek o tym informować i oczywiście cena powinna być niższa, wszak to towar wybrakowany czy uszkodzony.
UsuńMoim zdaniem jak coś jest źle przycięte to znaczy że taki produkt jest wadliwy i sprzedawca bądź wydawca ma obowiązek o tym informować i oczywiście cena powinna być niższa, wszak to towar wybrakowany czy uszkodzony.
Usuń