Start

Get your dropdown menu: profilki

Slider

wtorek, 7 lipca 2015

Hobbit - Wyprawa po skarb. Recenzja gry od wydawnictwa FOX GAMES.


Tytuł: Hobbit - Wyprawa po skarb
Wydawca: FOX GAMES
Rok wydania: 2014
Liczba graczy: 2
Czas gry: 30 minut
Język: polski
Sprawdź aktualną cenę gry tutaj - click

Hobbit - Wyprawa po skarb to gra dla dwóch osób, w której odtwarzane są najważniejsze "potyczki" bohaterów książki Hobbit, czyli tam i z powrotem J.R.R. Tolkiena. W pudełku znajdziemy karty z interesującymi ilustracjami autorstwa Tomasza Jędruszka. Przyznam, że jakoś mnie one nie urzekły, ale też nie odstraszyły od gry. Poza tym do dyspozycji mamy planszę oraz o wiele za duży worek, do którego wrzucamy 45 kryształków-klejnotów. Biorąc pod uwagę rozmiar worka, to zmieściłoby się w nim 450 takich klejnocików... Instrukcja napisana jest poprawnie, chociaż w trakcie gry zdarzyły się sytuacje, których dokładnie nie tłumaczyła.


Skrócony opis rozgrywki.
Gra podzielona jest na 4 etapy. W każdym z nich walczymy z innymi wrogami, ale na tych samych zasadach. Gracze mają do dyspozycji talię kart z bohaterami z książki. Wszyscy z nich posiadają zdolność dająca możliwość pociągnięcia klejnotów z worka. Dodatkowo Gandalf umożliwia wymianę kryształów, a Orzeł szansę przetasowania swojej talii. Tura gracza wygląda następująco:
1. Wykłada on jedną kartę postaci, dobiera klejnoty i wykonuje ewentualne akcje specjalne.
2. Jeżeli klejnoty, które posiada odpowiadają klejnotom wymaganym do pokonania potwora, to MUSI z nim walczyć. Odrzuca wtedy wszystkie potrzebne kryształy do worka i kładzie kartę stwora przed sobą. Jego pokonanie zazwyczaj daje punkty zwycięstwa lub "jednorazowe", dodatkowe klejnoty.
3. Dobiera kartę postaci na rękę, aby ponownie mieć ich 4.
Następnie turę wykonuje drugi gracz, na tych samych zasadach. Muszę wspomnieć, że w każdym etapie gry walczymy z 6 stworami - 5 zwykłymi i 1 "lepszym". Tego potężniejszego nie możemy pokonać dopóki nie zlikwidujemy pozostałych. Kolejna zasadą jest to, że gracz może zabić maksymalnie dwa potwory w turze. Gra kończy się po unicestwieniu ostatniego przeciwnika. Wówczas podliczane są punkty za stwory i posiadane kryształy (1 za 4 sztuki). Osoba z ich największa liczbą wygrywa.


... a kryształy te były potężniejsze od miecza.
Moje rozważania na temat tego tytułu zacznę jak zwykle od klimatu. Gra ta wzorowana jest na Hobbicie J.R.R. Tolkiena i poniekąd rzeczywiście odtwarzamy podróż Bilba od Gór Mglistych (Orki i Gollum), poprzez Mroczną Puszczę (Pająki i Elfy), Samotną Górę (Smaug) i na końcu mamy Bitwę Pięciu Armii (ponownie Orki i ich szef: Bolg). Nie można temu zaprzeczyć. Niemniej co mają wspólnego dociągane klejnoty z worka, które używamy do pokonywania tych wszystkich przeciwności na drodze? Przekupujemy nimi naszych przeciwników? „Masz trzy żółte kryształki. Chciałeś przecież trzy żółte kryształki! Pająk lubi żółte kryształki. A teraz hyc, hyc, uciekaj mi stąd!”. Innego wytłumaczenia nie widzę... Jakoś to wszystko nie trzyma się całości.

Gra samogrająca.
Największym według mnie minusem tej gry jest fakt, że ten tytuł, „gra się” sam. W trakcie rozgrywki gracz podejmuje 3 "decyzje":
1. Czy bierze, po jego pokonaniu, kartę Golluma (najlepszy stwór z pierwszego etapu), czy Pierścień? Jedno zatrzymuje dla siebie, a drugie oddaje przeciwnikowi. Gollum daje jednorazowy klejnot dowolnego koloru i dwa punkty zwycięstwa, a Pierścień więcej kryształów w przypadku zagrania karty Bilba. Wbrew pozorom decyzja ta nie jest za bardzo istotna.
2. Kombinuje, które dwa stwory zabić i przy użyciu jakich klejnotów. Oczywiście jeśli ma ich dużo. Niemniej wiadomo, że będzie się starał zabijać te dające najwięcej punktów zwycięstwa.
3. Jaką postać zagra? Jednak wiadomo, że zagra tę, która da mu w danej chwili najwięcej kryształów lub użyje Gandalfa, który pozwoli mu powymieniać klejnoty na inne.
Wszystkie te trzy decyzje są nieistotne, gdyż nigdy nie wie się jakie kryształki wyciągnie się z worka lub jakie karty weźmie na rękę. Najdziwniejszą zasadą jest to, że TRZEBA walczyć z potworem, jeśli posiada się odpowiednie klejnoty (nawet na jednorazowych kartach po pokonanych stworach!). Nie mamy na to żadnego wpływu i często stworzymy drogę dla naszego przeciwnika do uzyskania większej liczby punktów. W związku z tym gra, „gra się sama”. Aż nie mogę uwierzyć, że ten tytuł stworzył Rüdiger Dorn, znany projektant gier. Przecież ta gra ma się nijak do np. Asante lub innych pozycji jego autorstwa. Jednak rozumiem, że nie zawsze uda się stworzyć idealny produkt. ;-)
Z całą pewnością nie polecam tej gry osobom, które miały kiedykolwiek coś wspólnego z nowoczesnymi grami planszowymi. W tytułach tego typu chodzi o podejmowanie istotnych decyzji, a w Hobbit - Wyprawa po skarb tego po prostu nie ma. Gra może się spodobać dzieciom, które widziały film (bo kto teraz czyta książki...), a ich rodzice chcieliby spędzić z nimi trochę czasu. Ewentualnie przypadnie do gustu osobom, które nie miały nigdy nic wspólnego z takimi grami. Być może właśnie im będzie wydawało się, że podejmują jakieś istotne decyzje w trakcie rozgrywki. Kto wie, może Hobbit - Wyprawa po skarb otworzy im oczy i zobaczą, że gry planszowe w dzisiejszych czasach, to nie tylko rzut kostką. Być może dzięki tej pozycji poznają inne, bardziej angażujące graczy tytuły. Ostateczna konkluzja: dla graczy - nie, dla wnusia od babci - tak!

Tomasz

Pomocnicza ocena zbiorcza według naszej zawiłej skali:
I.
Klimat
3/6
II.
Losowość
3/6
III.
Błędy w grze
6/6
IV.
Złożoność
6/6
V.
Interakcja
1/6
VI.
Wykonanie
6/6
VII.
Cena
6/6
VIII.
Czas rozgrywki w dwie osoby
5/6
IX
Ocena gry dla początkujących
3/6
Końcowa nota:  4.33/6


Grę udostępniło wydawnictwo: 
http://foxgames.pl/
Bardzo serdecznie dziękujemy!

...and something for our international readers:
Pros:
+ simple rules
+ a game for non-gamers

Cons:
- the game ‘plays itself’ (not for gamers)
- how can a gem kill an orc? ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz