Start

Get your dropdown menu: profilki

Slider

piątek, 3 lipca 2015

Władca Pierścieni - Wyprawa do Mordoru. Recenzja gry od wydawnictwa Egmont.


Tytuł: Władca Pierścieni - Wyprawa do Mordoru.
Wydawca: Egmont
Rok wydania: 2015
Liczba graczy: 2-4
Czas rozgrywki: 10 minut

Władcę Pierścieni J.R.R. Tolkiena pierwszy raz przeczytałem jakieś 20 lat temu. Można powiedzieć, że to ta książka wzbudziła moje zainteresowanie fantastyką oraz muzyką heavy metalową (taki efekt uboczny, nieistotny w kontekście tego tekstu). W tamtych czasach raczej nie było wielu gier planszowych i karcianych, dostępnych na polskim rynku, w klimatach tolkienowskich. Dzisiaj, zapewne za sprawą ekranizacji książki, temat ten jest często wykorzystywany we wszelkiego rodzaju produkcjach. Obecną nowością na rynku jest gra Władca Pierścieni - Wyprawa do Mordoru, wydana przez wydawnictwo Egmont. Z poniższego tekstu dowiecie się, czy mi się ona spodobała i kto według mnie  będzie odbiorcą tego tytułu.


Jak to wygląda?
Władca Pierścieni – Wyprawa do Mordoru to kościana gra, w którą może grać od 2 do 4 graczy. W pudełku znajdziemy pięć kości oraz bloczek ze specjalnymi mapami do grania. Gra ma odwzorowywać podróż hobbitów z Shire do Mordoru, w celu zniszczenia Pierścienia Władzy.
Na początku rozgrywki każdy z graczy wybiera, którym niziołkiem chce grać. Ma to znaczenie, gdyż każdemu z nich odpowiada jedna kostka do gry. Następnie uczestnik otrzymuje jedną kartkę z mapą, na której będzie zaznaczał swoje postępy w podróży do Góry Przeznaczenia.

Tura gracza wygląda następująco. Bierze on 5 kostek i rzuca nimi. Następnie musi zachować co najmniej jedną z nich. Nie może zachować dwóch takich samych rezultatów. Ponadto musi zachować jeden symbol Nazgula, o ile takowy wyrzucił. W związku z tym gracz przerzuci swoje kostki maksymalnie 5 razy. Oto co robią poszczególne symbole:
  1. Pierścień: pozwala on zakreślić jedno okrągłe pole w podróży hobbita do Mordoru. Jeżeli gracz zakreśli ostatnie pole, to wygrywa grę.
  2. Ork: niweluje symbole pierścienia.
  3. Broń: anuluje działanie orków, jeśli jej symboli jest równo lub więcej, niż symboli orków.
  4. Nazgul: każdy jego symbol zakreśla jedno kwadratowe pole na ich trasie do Mordoru. Jeśli Nazgule dotrą pierwsi do Góry Przeznaczenia, to gracz odpada z gry (eliminacja graczy). Jednak, jeśli wyrzucimy symbol upiora pierścienia na kostce, której kolor odpowiada innemu graczowi, to „oddaje się” tę kostkę temu uczestnikowi i to on musi zakreślić kwadratowe miejsce na swojej mapie. W przypadku, gdy w grze bierze udział mniej uczestników, to pozostałe kolorowe kości są „neutralne” i Nazgule działają na gracza, który nimi rzuca.
  5. Gandalf: przepoławia kwadratowe pole, na szlaku Nazguli. W związku z tym wydłuża ich trasę.
  6. Białe Drzewo: znajduje się on tylko na czarnej kości. W przypadku jego wyrzucenia gracz ma możliwość zakończenia swojej tury i akceptacji efektów na aktualnie wyrzuconych i zachowanych kostkach. 

Grę wygrywa osoba, która jako pierwsza dotrze do Mordoru. W przypadku odpadnięcia wszystkich graczy z rozgrywki, nikt nie wygrywa. Ewentualnie możemy grać tak, że zwycięża ostatnia osoba pozostała w grze.
Władca Pierścieni – Wyprawa do Mordoru oferuje też wariant „zaawansowany”, w który według mnie zawsze powinno się grać. Wprowadza on zasady specjalne do miejsc, w których aktualnie znajduje się nasz hobbit. Na przykład będąc w Rivendell możemy zachować 2 kostki z tym samym symbolem, a w Rohanie możemy przerzucać kostki itp. Dzięki temu jest troszeczkę więcej możliwości podejmowania decyzji, w tej prostej grze.

Wyścig do Mordoru.
Oczywiście nie ominę możliwości omówienia klimatu w tej grze. Niestety nie ma on żadnego sensu i nijak ma się do tego, co działo się w książce. Według gry, to każdy z hobbitów miał pierścień i wszyscy ścigali się z Nazgulami oraz ze sobą, aby dotrzeć do Mordoru. Z tym że każdego niziołka goniły inne upiory pierścienia... Tak to prezentuje ta gra planszowa. Chyba, że wpleciemy w świat tolkienowski teorię równoległych wszechświatów, to wtedy wszystko ma sens. ;-)


Im więcej graczy, tym łatwiej?
Omawiany tytuł ma bardzo proste zasady. Można je wytłumaczyć w kilka minut. W zasadzie jest to pewien wariant tradycyjnej gry w kości. W związku z tym każda osoba będzie w stanie w niego zagrać. Nawet nie muszą to być osoby znające książkę/film, gdyż mechanizmy gry, jak już wspomniałem powyżej, nie mają nic wspólnego z dziełem J.R.R. Tolkiena.
We Władcę Pierścieni - wyprawa do Mordoru gra się troszeczkę inaczej w zależności od liczby graczy. Nie mam tu na myśli zmian w zasadach. Chodzi o to, iż grając we dwoje jesteśmy bardziej narażeni na ataki Nazguli, gdyż nie możemy przypisać ich symboli do innych graczy, tak jak w wieloosobowej rozgrywce. Musimy je "brać na siebie" i tylko jedna kostka będzie przeszkadzała naszemu przeciwnikowi. Z kolei grając w czwórkę nasz pech (wyrzucenie symbolu Nazgula) łatwiej zniwelować "oddając" tę kostkę innej osobie. Oczywiście działa to też w drugą stronę, gdyż pozostali gracze mogą nam przypisywać kostki.

Myśli końcowe.
W grze tej dominującą rolę odgrywa losowość. Nie mamy żadnych możliwości manipulacji kostkami, a gra wymusza na nas zatrzymanie ich bez przerzucania. W związku z tym, decyzje jakie podejmuje gracz w trakcie rozgrywki są minimalne. Niektóre podejmuje za nas gra. Zawsze musimy zachować symbol Nazgula. Jeśli wyrzuciliśmy symbol pierścienia, to też go zachowujemy, bo przecież o to chodzi w grze. Ewentualnie zatrzymujemy symbol Gandalfa, a resztę przerzucamy. To w zasadzie tyle. Symbol Białego Drzewa też sprawia, że chwilę musimy się zastanowić i przeanalizować, czy zakończyć turę z obecnym wynikiem. Niemniej decyzja ta jest przeważnie oczywista i nie zaprzątamy sobie nią umysłu.
W związku z powyższym gra ta raczej nie spodoba się „poważnym” graczom. Na rynku są lepsze tytuły, w których wykorzystujemy kości, do wykonywania akcji. Na myśl przychodzi mi chociażby Roll Through the Ages – The Bronze Age. Zapewne odbiorcą docelowym Władcy Pierścieni – Wyprawa do Mordoru mają być miłośnicy książki. Jeżeli nie mieli oni wiele wspólnego z nowoczesnymi grami planszowymi, to powinien im się ten tytuł spodobać. W przypadku recenzji takich prostych gier często powtarzam, że być może otworzą one ludziom oczy na wspaniały świat nowoczesnych gier planszowych. Na plus tej konkretnej pozycji przemawia fakt, że jest ona mobilna i można w nią zagrać dosłownie wszędzie. To tylko pięć kości i karta papieru. W związku z powyższym, polecam Władcę Pierścieni – Wyprawę do Mordoru dla osób zielonych w świecie nowoczesnych gier planszowych.

Tomasz

Pomocnicza ocena zbiorcza według naszej zawiłej skali:
I.
Klimat
2/6
II.
Losowość
2/6
III.
Błędy w grze
6/6
IV.
Złożoność
6/6
V.
Interakcja
2/6
VI.
Wykonanie
6/6
VII.
Cena
4/6
VIII.
Czas rozgrywki w dwie osoby
6/6
IX.
Skalowanie na dwóch graczy
2/6



Grę udostępniło wydawnictwo: 
egomont.pl


Bardzo serdecznie dziękujemy!
...and something for our international readers.
Pros:
+ portability
+ simple rules

Cons:
- not for “real” gamers
- theme does not comes through mechanics and has no sense
- randomness and too few decisions to make

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz