Tytuł: Władca Pierścieni - Wyprawa do Mordoru.
Wydawca: Egmont
Wydawca: Egmont
Rok wydania: 2015
Liczba graczy: 2-4
Czas rozgrywki: 10 minut
Władcę Pierścieni J.R.R. Tolkiena
pierwszy raz przeczytałem jakieś 20 lat temu. Można powiedzieć, że to ta książka
wzbudziła moje zainteresowanie fantastyką oraz muzyką heavy metalową (taki efekt
uboczny, nieistotny w kontekście tego tekstu). W tamtych czasach raczej nie było
wielu gier planszowych i karcianych, dostępnych na polskim rynku, w klimatach
tolkienowskich. Dzisiaj, zapewne za sprawą ekranizacji książki, temat ten jest często
wykorzystywany we wszelkiego rodzaju produkcjach. Obecną nowością na rynku jest
gra Władca Pierścieni - Wyprawa do Mordoru, wydana przez wydawnictwo Egmont. Z poniższego
tekstu dowiecie się, czy mi się ona spodobała i kto według mnie będzie odbiorcą tego tytułu.
Jak to wygląda?
Władca Pierścieni – Wyprawa do Mordoru
to kościana gra, w którą może grać od 2 do 4 graczy. W pudełku znajdziemy pięć
kości oraz bloczek ze specjalnymi mapami do grania. Gra ma odwzorowywać podróż
hobbitów z Shire do Mordoru, w celu zniszczenia Pierścienia Władzy.
Na początku rozgrywki każdy z graczy
wybiera, którym niziołkiem chce grać. Ma to znaczenie, gdyż każdemu z nich
odpowiada jedna kostka do gry. Następnie uczestnik otrzymuje jedną kartkę z
mapą, na której będzie zaznaczał swoje postępy w podróży do Góry Przeznaczenia.
Tura gracza wygląda następująco. Bierze
on 5 kostek i rzuca nimi. Następnie musi zachować co najmniej jedną z nich. Nie
może zachować dwóch takich samych rezultatów. Ponadto musi zachować jeden
symbol Nazgula, o ile takowy wyrzucił. W związku z tym gracz przerzuci swoje
kostki maksymalnie 5 razy. Oto co robią poszczególne symbole:
- Pierścień: pozwala on zakreślić jedno okrągłe pole w podróży hobbita do Mordoru. Jeżeli gracz zakreśli ostatnie pole, to wygrywa grę.
- Ork: niweluje symbole pierścienia.
- Broń: anuluje działanie orków, jeśli jej symboli jest równo lub więcej, niż symboli orków.
- Nazgul: każdy jego symbol zakreśla jedno kwadratowe pole na ich trasie do Mordoru. Jeśli Nazgule dotrą pierwsi do Góry Przeznaczenia, to gracz odpada z gry (eliminacja graczy). Jednak, jeśli wyrzucimy symbol upiora pierścienia na kostce, której kolor odpowiada innemu graczowi, to „oddaje się” tę kostkę temu uczestnikowi i to on musi zakreślić kwadratowe miejsce na swojej mapie. W przypadku, gdy w grze bierze udział mniej uczestników, to pozostałe kolorowe kości są „neutralne” i Nazgule działają na gracza, który nimi rzuca.
- Gandalf: przepoławia kwadratowe pole, na szlaku Nazguli. W związku z tym wydłuża ich trasę.
- Białe Drzewo: znajduje się on tylko na czarnej kości. W przypadku jego wyrzucenia gracz ma możliwość zakończenia swojej tury i akceptacji efektów na aktualnie wyrzuconych i zachowanych kostkach.
Grę wygrywa osoba, która jako pierwsza
dotrze do Mordoru. W przypadku odpadnięcia wszystkich graczy z rozgrywki, nikt
nie wygrywa. Ewentualnie możemy grać tak, że zwycięża ostatnia osoba pozostała
w grze.
Władca Pierścieni – Wyprawa do Mordoru
oferuje też wariant „zaawansowany”, w który według mnie zawsze powinno się
grać. Wprowadza on zasady specjalne do miejsc, w których aktualnie znajduje się
nasz hobbit. Na przykład będąc w Rivendell możemy zachować 2 kostki z tym samym
symbolem, a w Rohanie możemy przerzucać kostki itp. Dzięki temu jest troszeczkę
więcej możliwości podejmowania decyzji, w tej prostej grze.
Wyścig do Mordoru.
Oczywiście nie ominę możliwości omówienia
klimatu w tej grze. Niestety nie ma on żadnego sensu i nijak ma się do tego, co
działo się w książce. Według gry, to każdy z hobbitów miał pierścień i wszyscy ścigali
się z Nazgulami oraz ze sobą, aby dotrzeć do Mordoru. Z tym że każdego niziołka
goniły inne upiory pierścienia... Tak to prezentuje ta gra planszowa. Chyba, że
wpleciemy w świat tolkienowski teorię równoległych wszechświatów, to wtedy
wszystko ma sens. ;-)
Im więcej graczy, tym łatwiej?
Omawiany tytuł ma bardzo proste zasady.
Można je wytłumaczyć w kilka minut. W zasadzie jest to pewien wariant
tradycyjnej gry w kości. W związku z tym każda osoba będzie w stanie w niego
zagrać. Nawet nie muszą to być osoby znające książkę/film, gdyż mechanizmy gry,
jak już wspomniałem powyżej, nie mają nic wspólnego z dziełem J.R.R. Tolkiena.
We Władcę Pierścieni - wyprawa do Mordoru
gra się troszeczkę inaczej w zależności od liczby graczy. Nie mam tu na myśli
zmian w zasadach. Chodzi o to, iż grając we dwoje jesteśmy bardziej narażeni na
ataki Nazguli, gdyż nie możemy przypisać ich symboli do innych graczy, tak jak
w wieloosobowej rozgrywce. Musimy je "brać na siebie" i tylko jedna
kostka będzie przeszkadzała naszemu przeciwnikowi. Z kolei grając w czwórkę
nasz pech (wyrzucenie symbolu Nazgula) łatwiej zniwelować "oddając" tę
kostkę innej osobie. Oczywiście działa to też w drugą stronę, gdyż pozostali
gracze mogą nam przypisywać kostki.
Myśli końcowe.
W grze tej dominującą rolę odgrywa losowość. Nie mamy
żadnych możliwości manipulacji kostkami, a gra wymusza na nas zatrzymanie ich
bez przerzucania. W związku z tym, decyzje jakie podejmuje gracz w trakcie
rozgrywki są minimalne. Niektóre podejmuje za nas gra. Zawsze musimy zachować
symbol Nazgula. Jeśli wyrzuciliśmy symbol pierścienia, to też go zachowujemy, bo przecież o to chodzi w grze.
Ewentualnie zatrzymujemy symbol Gandalfa, a resztę przerzucamy. To w zasadzie
tyle. Symbol Białego Drzewa też sprawia, że chwilę musimy się zastanowić i
przeanalizować, czy zakończyć turę z obecnym wynikiem. Niemniej decyzja ta jest
przeważnie oczywista i nie zaprzątamy sobie nią umysłu.
W związku z powyższym gra ta raczej nie
spodoba się „poważnym” graczom. Na rynku są lepsze tytuły, w których
wykorzystujemy kości, do wykonywania akcji. Na myśl przychodzi mi chociażby
Roll Through the Ages – The Bronze Age. Zapewne odbiorcą docelowym Władcy
Pierścieni – Wyprawa do Mordoru mają być miłośnicy książki. Jeżeli nie mieli
oni wiele wspólnego z nowoczesnymi grami planszowymi, to powinien im się ten
tytuł spodobać. W przypadku recenzji takich prostych gier często powtarzam, że
być może otworzą one ludziom oczy na wspaniały świat nowoczesnych gier
planszowych. Na plus tej konkretnej pozycji przemawia fakt, że jest ona mobilna
i można w nią zagrać dosłownie wszędzie. To tylko pięć kości i karta papieru. W
związku z powyższym, polecam Władcę Pierścieni – Wyprawę do Mordoru dla osób
zielonych w świecie nowoczesnych gier planszowych.
Tomasz
Pomocnicza ocena zbiorcza według naszej zawiłej skali:
I.
|
Klimat
|
2/6
|
II.
|
Losowość
|
2/6
|
III.
|
Błędy w grze
|
6/6
|
IV.
|
Złożoność
|
6/6
|
V.
|
Interakcja
|
2/6
|
VI.
|
Wykonanie
|
6/6
|
VII.
|
Cena
|
4/6
|
VIII.
|
Czas rozgrywki w dwie osoby
|
6/6
|
IX.
|
Skalowanie na dwóch graczy
|
2/6
|
...and something for our international readers.
Pros:
Pros:
+ portability
+ simple rules
Cons:
- not for “real” gamers
- theme does not comes through mechanics and has no sense
- theme does not comes through mechanics and has no sense
- randomness and too few decisions to make
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz