Tytuł: Tranbahn
Wydawca: Mayfair Games
Rok wydania: 2015
Liczba graczy: 2
Czas gry: 30 minut
Język: angielski
Trambahn,
czyli tramwaj, to gra z serii For Two Players wydana przez Mayfair
Games. Oczekiwania mieliśmy wysokie i nie mogliśmy doczekać się
własnego egzemplarza. Również autor Helmut Ohley zapowiadał się
nam interesująco. Mamy na półce jego inną grę – 18XX Poseidon,
która nie należy do lekkich tytułów. Większej publice może być
znany z Russian Railroads czy Railroad Barons. Czy Trambahn to
kolejna dobra gra tego autora, czy też próba stworzenia krótszej
gry nie wyszła mu na dobre? Przekonajcie się czytając moją
recenzję.
Przenosimy
się w grze na koniec dziewiętnastego wieku do Monachium,
bawarskiego miasta w Niemczech. Każdy gracz prowadzi firmę
przewozową. W tym okresie tramwaje konne powoli zastępowane są
parowymi, a potem elektrycznymi. Zadaniem zawodników jest zbudować
jak najwięcej linii tramwajowych i przetransportować pasażerów,
zarabiając jak najwięcej pieniędzy.
Co w pudle?
Pudło
wypełnione jest kartami. Osiem z nich to konduktorzy, którzy służą
jako jokery. Jest też 112 kart stacji, po 28 w 4 kolorach:
niebieskim, czerwonym, żółtym i zielonym. W każdym kolorze
znajdują się dwie sztuki 1 i 10 oraz po trzy sztuki o wartościach
od 2 do 9. Karty od 1 do 6 są warte jeden punkt, 7-9 dwa a 10 trzy
punkty zwycięstwa. Karty stacji używane są w tej grze do trzech
celów:
- leżące rewersem służą jako waluta o wartości 1000 marek;
- leżące awersem na stole w kolumnie pod kartą tramwaju symbolizują przystanki linii;
- leżące awersem na stole w wierszach obok kart pętli używane są jako pasażerowie.
Ponadto
w pudle znajdują się 4 karty pętli w kolorze czerwonym, zielonym,
żółtym i niebieskim. To właśnie obok nich będziemy musieli
układać pasażerów. Poza tym mamy do dyspozycji 16 kart tramwajów:
pięć konnych o wartości x2, cztery parowe o wartości x3 oraz
siedem elektrycznych o wartości x4. Otrzymujemy też specjalny
notatnik do zapisywania wyników oraz dwie karty ze skrótem tury.
Karty są
przeciętnie sztywne, ale wytrzymałe i nie wycierają się. Uwagę
zwracają obrazki na kartach przystanków i tramwajów. Ukazują one
ulice Monachium, zabytkowe tramwaje, samochody i historyczne zakątki
miasta. Przypominają mi trochę stare widokówki, które były
wydawane w ważnych momentach życia Bydgoszczy.
Jak w to się gra?
Gra
kończy się po dziesiątym podstawowym podliczeniu punktów. Jeżeli
w czasie gry gracz dołoży ósmą kartę do kolumny, otrzymuje on
bonus w postaci dodatkowej, „prywatnej” punktacji. Nie jest ona
liczona do ustanowienia końca rozgrywki.
Przygotowanie
do gry wygląda tak:
- pierwszy gracz otrzymuje 12 000 marek, czyli 12 kart stacji, odłożonych rewersem; nie może ich przeglądać;
- drugi gracz dostaje 15 000 marek, czyli 15 kart stacji;
- ponadto każdy zawodnik dostaje 6 kart stacji na rękę, które może dowolnie przeglądać;
- na środku stołu wykładamy pod sobą cztery karty pętli; w czasie gry obok nich będą wykładane karty pasażerów;
- na stole układamy stos kart tramwajów: od najdroższych (o wartości x4, za 15 000 marek) na dole do najtańszych (o wartości x2 za 5 000 marek) na górze; następnie odkrywamy pierwsze trzy z nich, które będą dostępne do zakupu w turze gracza.
Teraz
jesteśmy gotowi, aby zacząć grę. Tury gracze wykonują
naprzemiennie. W podanej kolejności każdy z nich:
1. MUSI
dołożyć jedną albo dwie karty jako pasażerów. Mogą to być
dwie karty różnego koloru. Kartę lub karty należy dołożyć do
pasującego kolorem wiersza. Jeżeli zdecydujemy się na zagranie
karty konduktora to wybieramy, w którym wierszu chcemy do wyłożyć.
Ponadto jeśli dołożymy czwartą kartę do wiersza, to
natychmiast następuje podliczenie punktów za każdą kolumnę tego
koloru z tramwajem, która znajduje się przed oboma graczami. Wynik
zapisujemy w notatniku mnożąc liczbę zebranych punktów razy
wartość tramwaju (x2, x3 albo x4). Następnie karty pasażerów są
odrzucane i w kolejnych ruchach będzie można dokładać kolejne
karty do wiersza w tym kolorze.
2. MOŻE
umieścić przystanki, wykładając przed siebie kolumnę składającą
się z dowolnej liczby kart z ręki zachowując kolorystykę.
Oczywiście w jednej turze można dołożyć więcej niż jedną
kolumnę. Należy tylko zachować jedną zasadę: zawsze trzeba
wykładać karty od najniższej do najwyższej, czyli jeśli mamy z
poprzednich tur wyłożoną czerwoną 3,5 i 7, to teraz nie możemy
dołożyć karty niższej niż 7 do tej kolumny. Zawsze możemy
zdecydować się na dołożenie kart konduktora. Nie przynosi on
jednak nam żadnych punktów, lecz jest używany przy dodatkowym
podliczaniu.
3. MOŻE
odłożyć dowolną liczbę kart z ręki na stos swoich pieniędzy,
aby użyć ich do zakupu kart tramwajów.
4. MOŻE
kupić jedną lub więcej kart tramwajów (tylko z tych 3
wyłożonych). Płaci wtedy za nie swoimi markami i zużyte karty
odkłada na stos kart odrzuconych. Następnie przypisuje tej karcie
jedną swoją kolumnę.
5.
Jeżeli w tej turze nie zakupi się karty tramwaju do wyłożonej
wcześniej kolumny kart przystanków, to trzeba je odrzucić na stos
swoich pieniędzy. Nie zdarzyło nam się to ani razu i sądzę, że
jest to bardzo rzadka sytuacja do której może doprowadzić gracz,
który nie przemyśli swoich działań w turze. Następnie zawodnik
uzupełnia swoją rękę do 6 kart. Gdy talia wyczerpie się, każdy
MUSI odrzucić połowę swojej zebranej gotówki i następnie
tasujemy wszystkie karty.
Czy to kolejna dobra gra dla dwojga?
Piękne
rysunki nie sprawiły, żeby gra okazała się dla nas dobra. Jest
ona losowa. Po przeczytaniu rozgrywki byłam zaintrygowana. Mamy
cztery talie, są one ponumerowane od 1 do 10, tych kart jest mniej,
tych więcej, będzie co liczyć! Super! Ponadto wykorzystywanie
jednej talii kart w różny sposób, czyli jako pasażerów, gotówka
i przystanki również mi się spodobało. Przypominała mi to między
innymi gra Fleet, w której była podobna mechanika. Fascynacja po
pierwszej rozgrywce nie minęła. Grało się przyjemnie. Z tury na
turę zostawiałam sobie na ręce jedną-dwie karty stacji o wysokich
nominałach, gromadziłam coraz więcej gotówki, budowałam lepsze
tramwaje. Miałam ich więcej niż Tomasz, szybko zdobyłam przewagę
i wygrałam. W drugiej turze coś poszło nie tak i pomimo liczenia
kart nie mogłam okiełznać tego co się działo na stole. Moje
linie składały się z 3-4 kart przystanków, musiałam szybko
pozbywać się kart z ręki, aby mieć za co budować tramwaje a
konieczność zagrywania na początku tury kart do wierszy pasażerów
bardzo pogarszała sprawę. Niejednokrotnie musiałam dodać kartę,
która pomagała Tomaszowi. Ja pomimo chęci zgromadzenia kart do
linii, za które mój rywal otrzymywał dużo punktów, żadnej nie
zdobywałam przez kilka tur z rzędu.
Mamy w
domu zasadę, że po każdej rozgrywce dzielimy się ze sobą
przemyśleniami na temat rozegranego pojedynku: co się robiło,
czemu zagrało się tak a nie inaczej, jaką objęło się strategię
(bez szczegółów oczywiście :-) ). Okazało się, że moja
frustracja nie była jednostronna. Tomasz miał takiego pecha jak ja
w swojej pierwszej rozgrywce. Daliśmy więc tej grze kolejne szansę.
Niestety nasze wnioski są jednoznaczne. Po pierwsze, w grze jest za
dużo kart, aby w jakiś sposób wpłynąć na ich losowość
dobierania. Jest to spowodowane między innymi tym, że jesteśmy
zmuszeni w każdej turze zagrać kartę jako pasażera, czyli
wyrzucamy punkty w błoto. Po drugie poświęcamy nasze mniej cenne
karty na pieniądze, bo w żaden inny sposób ich nie zdobędziemy.
Ponadto nie wiemy, jakie mamy karty, które na początku gry
otrzymujemy jako pieniądze. Następnie nie jest też napisane, czy
gdy karty z ręki zagramy jako gotówka, to czy odkładamy je na spód
czy na górę tego stosu. Jeżeli na górę, to wychodzi na to, że
najpierw odrzucamy karty które znamy, a dopiero na końcu te,
których nie znamy. Jest to dziwne. Wpływa to tylko na zwiększenie
losowości w tej grze. Z tego też względu rozgrywka jest bardzo
chaotyczna i nie ma co analizować oraz liczyć kart. Oczywiście
zachowamy na ręce sobie 10 wartą 3 punkty przez jedną-dwie tury,
ale dłużej nie warto. Biorąc to wszystko pod uwagę to rozgrywka w
Trambahn wygląda tak, że trzeba to co się ma jak najszybciej
odłożyć jako przystanki, szybko zapunktować ten kolor i tam
zdobywać przewagę. Nie ma miejsce na sentymenty i zatrzymywanie
kart na ręce w większej liczbie. Potem grę toczymy tak, że
wykładamy nawet po dwie karty jako pasażerów w swojej turze w
kolorze (o ile takową oczywiście otrzymamy), który przyniesie nam
najwięcej a przeciwnikowi najmniej punktów. Nie wiem czy taki był
zamysł autora. Jednak taki rozwój zdarzeń nam nie odpowiada.
Pomimo tego, że wiemy jak grać, to rozgrywka jest nie
satysfakcjonująca dla naszej dwójki. Jest to najgorsza gra z serii
For Two Players od Mayfair Games, w którą zagraliśmy. Nie
spisujemy jednak na stratę tych serii.
Wypowiem
się jeszcze na temat sposobu napisania instrukcji. Oryginałem jest
język niemiecki. Na angielski dla Mayfair Games instrukcję
przetłumaczył Grzegorz Kobiela tak jak do Patchworka. Po raz drugi
tłumaczenie jest bardzo chaotyczne i niedopracowane. Brakuje na
przykład całej linijki tekstu w przygotowaniu gry. Bardzo mi się
to nie podoba, co zrobił Grzegorz Kobiela oraz osoba
odpowiedzialna za edycję instrukcji. O ile jest nią inny człowiek.
Jednak
jeśli będziecie mieli okazję zagrać w Trambahn to spróbujcie.
Może akurat Wam spodoba się prosta, chaotyczna i bardzo losowa
rozgrywka, która w zasadzie nie wymaga większego wysiłku
umysłowego.
Sylwia
Pomocnicza ocena zbiorcza według naszej zawiłej skali:
I.
|
Klimat
|
2/6
|
II.
|
Losowość
|
3/6
|
III.
|
Błędy w grze
|
4/6
|
IV.
|
Złożoność
|
6/6
|
V.
|
Interakcja
|
4/6
|
VI.
|
Wykonanie
|
6/6
|
VII.
|
Cena
|
6/6
|
VIII.
|
Czas rozgrywki
|
6/6
|
IX.
|
Ocena gry
|
3/6
|
Końcowa nota: 4.44/6
Grę udostępniło wydawnictwo:
Bardzo serdecznie dziękujemy!
... and something for our international readers:
Pros:
+ simple rules
Pros:
+ simple rules
+ cards with historical images
+ replayability
Cons:
- randomness thus not demanding gameplay
- imprecise rulebook
- randomness thus not demanding gameplay
- imprecise rulebook
Czyli potwierdzacie to, co o tej grze powiedział Game Boy Geek. Losowość wszystko potrafi zepsuć. Chyba jednak porównanie tej gry do Zaginionych Miast jest na wyrost
OdpowiedzUsuńO, dobrze wiedzieć, że jeszcze inni recenzenci mają podobne zdanie. Gra się w ten tytuł przyjemnie, ale jeśli chciałoby się trochę więcej pokombinować, to takich aspektów tu nie znajdziemy.
UsuńInnymi słowy, są lepsze gry :-)
OdpowiedzUsuńDokładnie :-)
Usuń