Wydawca:
Mayfair Games
Rok
wydania: 2015
Liczba
graczy: 3-10 (Saboteur); 2-12 (Saboteur 2)
Czas
rozgrywki: 30 minut
Saboteur
(Sabotażysta) to gra, która praktycznie weszła w kanon
nowoczesnych gier planszowych. Przyznaję, że do niedawna nie
mieliśmy okazji w nią zagrać. Najważniejszym powodem tego był
fakt, że tytuł ten wymaga co najmniej trzech graczy. Jednak
ostatnio w nasze ręce trafiła najnowsza edycja tego tytułu od
Mayfair Games. W związku z tym postanowiliśmy przyjrzeć się tej
grze oraz dodatkowi do niej.
Gnomy
w pudełku
Każdy
gracz wciela się w gnoma, który drążąc tunele, próbuje dotrzeć
do złota. Niby nic niezwykłego, ale wśród uczestników może kryć
się tytułowy sabotażysta, który będzie się starał tak
manipulować kartami, aby do tego nie dopuścić.
Kim był gracze dowiedzą się na końcu rundy.
Sabotażysta
to gra karciana. W małym, poręcznym pudełeczku znajdziemy
sporą liczbę kart. W dodatku do gry dochodzi ich jeszcze więcej
oraz kilkanaście tekturowych żetonów. Karty są stosunkowo dobrej
jakości, co ważne, gdyż często będą tasowane i przekładane na
stole. Nie powinny się za szybko zniszczyć. Ikonografia na nich
jest przejrzysta i bardzo intuicyjna.
Bardzo
spodobał mi się pomysł umieszczenia na kartach z korytarzami
różnorakich, nazwijmy to, urozmaiceń. Na jednej znajdziemy jakieś
obozowisko, a na innej zgubiony but. Wszystko to sprawia, że karty
te nie są, aż tak mdłe.
Instrukcja
napisana jest poprawnie, chociaż według mnie mogłaby być
troszeczkę inaczej poukładana. Jednak nie ma to większego
znaczenia. Nie znalazłem również żadnych luk w zasadach.
Sabotażysta
po raz pierwszy
W
Sabotażystę gra się przez trzy rundy. Na początku każdej z nich
uczestnicy otrzymują kartę, która określa czy są zwykłymi
górnikami, czy sabotażystami. Następnie tasuje się trzy karty
celów i układa je w odległości ośmiu kart od wejścia do
kopalni. Na jednej z tych kart jest złoto, a na dwóch pozostałych
zwykłe kamienie. Górnicy starają się dotrzeć do złota, a
sabotażysta próbuje temu zapobiec. Liczba górników i sabotażystów
zależy od liczby graczy. Podobnie jest z liczbą kart, które
otrzymujemy na rękę.
W
swojej turze gracz może:
- Zagrać kartę z korytarzem. Karty układane są tylko w pionie i muszą być dołożone tak, aby korytarz na nich był połączony z wejściem do kopalni.
- Zagrać kartę akcji. Można w ten sposób popsuć komuś narzędzia – uniemożliwić zagrywanie przez tego gracza kart korytarzy. Żeby naprawić narzędzie (swoje lub czyjeś), trzeba zagrać kartę odpowiadającą popsutemu narzędziu. Inne karty specjalne to mapa pozwalająca podejrzeć jedną z kart celów lub zawał, który umożliwia usunięcie jednej karty korytarza z kopalni.
- Spasować. Po prostu odrzucamy jedną kartę z ręki.
Runda
kończy się w następujących okolicznościach:
- została odkryta karta ze złotem;
- skończyła się talia do dociągu i wszyscy gracze nie mają grywalnych kart.
Jeżeli
złoto zostało odkryte, to zwyciężają górnicy. Osoba
odpowiedzialna za dotarcie do złoża ciągnie ze specjalnej talii z
samorodkami tyle kart, ilu jest górników. Zatrzymuje sobie jedną z
nich, a resztę podaje dalej. Samorodki, to punkty zwycięstwa.
Oczywiście nie są one jawne dla innych graczy.
W
przypadku, gdy złoto nie zostało odkryte, wygrywają sabotażyści.
Zależnie od ich liczby, otrzymują oni określoną liczbę
samorodków (gdy jest dwóch sabotażystów, to każdy z nich
otrzymuje 3 samorodki).
Następnie
rozpoczyna się kolejna runda – zbieramy wszystkie karty, losujemy
sabotażystów itd. Po trzeciej gra się kończy i wygrywa osoba z
największą liczbą samorodków na swoich kartach.
Sabotażysta
po raz drugi
W
dodatku do standardowego Sabotażysty znajdziemy wiele kart, które
wprowadzają takie urozmaicenia jak:
- granie w zespołach;
- karty gnomów, którzy mają inne cele, zależne od sytuacji na stole;
- karty korytarzy, na których pojawiają się drzwi blokujące krasnoludów danego zespołu oraz drabiny, które działają jako swoiste teleporty;
- karty akcji, które umożliwiają kradzież samorodków na koniec rundy, więzienie gnomów i nie branie ich pod uwagę w trakcie naliczania złota na koniec, podglądanie lub zamianę „kart postaci”, wymianę ręki z drugim graczem;
- możliwość odrzucenia dwóch kart z ręki, aby zniwelować działającą na nas kartę akcji, ale nie dobieramy dwóch kart na koniec naszej tury;
- zmianę zasad punktowania na koniec rundy, która według mnie staje się bardziej przewidywalna.
Oczywiście
nie trudno zauważyć, że jest to zwięzły opis obu Sabotażystów,
który miał na celu pobieżne zapoznanie Was z mechanizmami gry.
Cisza
w kopalni
Jeżeli
tekst ten czyta jakiś fan Sabotażysty, to zapewne zdenerwują go
następujące słowa. Sabotażysta to jedna z nudniejszych gier, w
jakie kiedykolwiek grałem. Niby powinniśmy czuć jakąś presję
związaną z dotarciem do złota lub blokowaniem drogi do niego. W
rzeczywistości zagrywamy te karty, które mamy akurat na ręce.
Nie mamy praktycznie żadnego wpływu na to co się dzieje. Co
więcej, jeśli zagramy na kogoś kartę psującą narzędzie, to ta
osoba może sobie przesiedzieć całą rundę, o ile nie dostanie
odpowiedniej karty na rękę albo ktoś zlituje się nad nią.
Naprawdę nie wiem, gdzie tu można znaleźć satysfakcję z gry.
Co
więcej rozgrywka w Sabotażystę wcale nie jest taka krótka.
Gdybyśmy grali jedną rundę, to jeszcze mógłbym jakoś to
przeżyć. Jednak w każdej grze w trakcie drugiej partii miałem już
serdecznie dosyć, gdyż to co robiłem było po prostu nużące.
Działo się tak niezależnie od tego, czy byłem sabotażystą, czy
nie.
Dodatek,
czyli Sabotażysta. Rozszerzenie, dla mnie to przerost formy nad treścią.
Według mnie za bardzo komplikuje on wersję podstawową. Sądzę, że
powinni go posiadać wyłącznie zagorzali fani tego tytułu lub
osoby, którym oklepała się już gra w wersję podstawową z tą
samą grupą osób. W przeciwnym wypadku nie warto się w niego
zaopatrywać.
Rozumiem,
że Sabotażysta ma być grą imprezową. Taką, w którą można
sobie pograć popijając jakieś zimne, bąbelkowe napoje. Może w
takich warunkach atmosfera się na tyle rozluźni, że nikt nie
będzie zwracał uwagi, na to co się dzieje w grze. Widocznie ja nie
należę do ludzi, których bawią tego typu gry, a wspomniane napoje
z chęcią popijam przy bardziej skomplikowanych tytułach.
Cały
czas zastanawiam się komu mogę polecić tę grę. Wydaje mi się,
że najlepiej może sprawować się na jakiś domówkach, na których
można by zaprezentować ją swoim znajomym jako coś oryginalnego.
Jeśli więc szukacie taniej oraz prostej gry, którą chcielibyście
rozruszać jakąś domową imprezę, to Sabotażysta powinien się
nadać. Mnie niestety nie przypadł ani trochę do gustu.
Tomasz
Grę
udostępniło wydawnictwo:
Bardzo
serdecznie dziękujemy!
… and something for our international readers:
Pros:
+
good for party or other social gathering
+ quite simple rules
+ graphic desing
+ quite simple rules
+ graphic desing
+
replayability
Cons:
- unfortunately I find this game extremly boring and not exciting
Cons:
- unfortunately I find this game extremly boring and not exciting
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz