Tytuł:
the DOME
Wydawca: BoardM Factory, GARYKIMGAMES
Rok
wydania: 2015
Liczba
graczy: 2-4
Czas
gry: 45-60 minut
Język:
angielski, japoński
Przenieśmy
się do przyszłości, w której to świat uległ zagładzie
nuklearnej, spowodowanej przez błąd programu odpowiedzialnego za
odpalenie rosyjskich rakiet. Resztki ludzkości schroniły się w
tytułowej Kopule. Niestety oni też stanęli przed zagładą z
powodu braku jedzenia i wody. Na całe szczęście odkryto coś, co
nazwano „cząsteczką C”. Okazało się, że dzięki sygnałom
elektronicznym można ją przekształcać w cokolwiek się zechce.
Wiele lat później wszystko było od niej zależne i przeniknęła
ona we wszystkie aspekty związane z życiem ludzi. Efektem było
stworzenie jednego elektronicznego systemu, który pozwala na
komunikację z kimkolwiek, gdziekolwiek lub nawet na teleportowanie
się z miejsca na miejsce. To oczywiście znakomite pole do zabawy i
popisu dla hakerów, w których wcielamy się w grze. Tak wygląda
fabuła the DOME. Sprawdźmy, czy ta koreańska gra jest warta uwagi.
Co
w pudełku?
The
DOME to gra karciana, w związku z tym w pudełku znajdziemy
oczywiście karty. Są one wykonane z dobrej jakości papieru. Na
nich znajdują się napisy w dwóch językach: angielskim i
japońskim. Niestety przez to obie czcionki (nie, żebym był wstanie
czytać po japońsku) są dość małe i mało czytelne. Grafika na
kartach jest dość przyjemna dla oka, ale mało urozmaicona. Wiele
kart ma te same rysunki i różne nazwy, co nie pomaga w ich
rozpoznawaniu, ale może taki był zamysł autora i wydawcy.
Ciekawym
pomysłem jest mała planszo-mata dla graczy. Na niej zaznaczamy
nasze aktualne punkty życia, surowce i liczbę akcji. Jest na niej
również bardzo sprytne miejsce, w które wsuwamy kartę postaci,
którą gramy. Z całą pewnością pomaga to zachować pewien
porządek w naszym obszarze gry, który w jej trakcie staje się
małym bałaganem...
Jeżeli
chodzi o zasady, to być może są one napisane w wersji oryginalnej,
ale z całą pewnością nie są za dobrze przetłumaczone na język
angielski. Przez to w trakcie rozgrywki dochodzi do niejasnych
sytuacji.
Zarys
gry
Każdy
z graczy wybiera sobie postać i karty do gry. W the DOME mamy do
dyspozycji czterech bohaterów-hakerów oraz ich talie złożone z 30
kart. Naszym celem jest pokonanie przeciwnika poprzez sprowadzenie
jego punktów zdrowia do 0 lub doprowadzenie do sytuacji, w której
musi on pociągnąć karty ze swojej talii, a nie może tego wykonać.
Na
początku rozgrywki dostajemy na rękę określoną liczbę kart
(zależne od postaci). Następnie, niektóre z nich wybieramy, aby
były naszymi surowcami (czerwony, niebieski i żółty). Maksymalny
limit surowców również zależy od naszego bohatera. Na środek
stołu wykładane są cztery karty systemów – są to wspólne
programy lub akcje, które oboje z graczy mogą hakować. W swojej
turze każdy ma do dyspozycji 3 akcje, które może poświęcić na:
1.
Pociągnięcie do dwóch kart ze swojej talii.
2.
Dołożenie do dwóch kart ręki, jako surowców.
3.
Zagranie karty. W grze występują trzy rodzaje kart: programy
(zdolności pasywne lub działające raz na turę), akcje (efekty
jednorazowe) oraz zagłuszacze (karty blokujące ataki/poczynania
przeciwnika). Zazwyczaj zagranie karty wiąże się z opłaceniem jej
kosztu w odpowiednim kolorze. Każda z nich ma X/Y, gdzie X to liczba
kart, które należy odrzucić z surowców, a Y to liczba kart, które
wystarczy mieć w surowcach. Co ciekawe karty akcji i zagłuszaczy po
ich wykorzystaniu lądują w naszych surowcach.
4.
Hakowanie. Każdy z graczy ma dwa znaczniki hakowania – główny i
drugorzędny. Poruszamy się nimi na wspólnych kartach systemu.
Celem jest dobrnięcie naszym znacznikiem do końca. Aby to uczynić
to musimy przebrnąć przez pola, które odpowiadają kolorom
surowców. Kiedy hakujemy wybieramy jeden z nich i ruszamy nasze
znaczniki o tyle pól, ile mamy danych surowców. Główny znacznik
powoduje to, iż jeśli położymy go gdzieś jako pierwsi, to drugi
gracz nie może rozpocząć hakowania tej samej karty. Kiedy dotrzemy
do końca toru karty systemowej, to wprowadzamy jej efekt w życie.
Wszystkie
te akcje wykonujemy po to, aby pokonać naszego przeciwnika.
Oczywiście im lepsze combo-engine uda nam się zrobić, tym lepiej
dla nas.
Jest
to bardzo zwięzły opis rozgrywki, w którym starałem się nie
wnikać w detale.
Muszę
jeszcze wspomnieć, że w the DOME można grać w trybie
wieloosobowym. Wówczas gra się „wszyscy kontra jeden”. Niestety
nie mieliśmy okazji zagrać w ten sposób.
Perspektywa
niekarciankowca
We
wstępie moich myśli końcowych, muszę zaznaczyć, że nigdy nie
byłem fanem gier karcianych, w których trzeba tworzyć swoją talię
i rywalizować ze swoim przeciwnikiem. Moje dłuższe doświadczenia
z tego typu grami ograniczyły się do trzech tytułów: Doom
Trooper, Middle Earth: The Wizard i Call of Cthulhu CCG. Nigdy nie
grałem w Magic: The Gathering, Androida (lub inne gry LCG itp.), czy
co tam teraz jest modne. Po prostu nie rajcowało mnie coś takiego.
Wspominam o tym, żebyście wiedzieli, z jakiej perspektywy oceniam
the DOME.
Jak
we wszystkich grach karcianych, w których składa się swoją talię,
z którymi miałem do tej pory do czynienia, także w the DOME nie
uniknięto błędów. Część z nich wynika zapewne z nie do końca
dobrego przetłumaczenia instrukcji i tekstu na kartach na język
angielski. Jednak w czasie rozgrywek również natrafialiśmy na
problemy związane z kolejnością wykonywania akcji (timing). Jednak
staraliśmy się w nich stosować zasadę, że „gracz aktywny
zawsze wybiera kolejność wykonywania działań, które następują
w jednym momencie”. Sprawdzało się to całkiem dobrze i nie
mieliśmy napiętych sytuacji związanych z interpretacją zasad.
Pomimo
tego muszę przyznać, że w the DOME grało mi się całkiem
przyjemnie i emocjonująco. Po części sprawił to fakt, że w
pudełku mamy już przygotowane talie dla każdej postaci, więc nie
trzeba tracić czasu na ich tworzenie. Niemniej gra daje taką
możliwość, ale wówczas wymagałoby to, moim zdaniem, posiadania
dwóch zestawów startowych. Jednak talie i zdolności bohaterów
wydają się wyważone i co ważniejsze, pomimo pewnych podobieństw,
każdym gra się troszeczkę inaczej. Jeden jest nastawiony na
atakowanie talii przeciwnika, drugi na szybkie przejmowanie kart
systemów, trzeci na instalacje masy programów i korzystania z ich
profitów, a czwarty na bezpośrednie atakowanie gracza.
Gra
przebiega według pewnego schematu. Na początku każdy z graczy
stara się zbudować pewien engine, na którym oprze swoje dalsze
poczynania w grze. Do tego momentu agresja między graczami jest dość
mała. Jednak w pewnym momencie trzeba przejść do ofensywy i wtedy
rzeczywiście staje się emocjonująco. Zaczynamy tracić karty w
talii, spada nam liczba punktów życia i zaczyna być nieciekawie.
Jednak można się podnieść z każdej sytuacji. Pamiętam, że w
jednej rozgrywce już myślałem, że przegrałem. Jednak nie
poddałem się i udało mi się zwyciężyć. Fakt, że pomogła mi w
tym trochę losowość (powrócę do tego jeszcze), ale sprawiło to,
że partia była bardziej epicka.
The
DOME od samego początku rozgrywki stawia nas przed dylematami.
Wszystkie karty w naszej talii są przydatne, w ten czy inny sposób.
Jednak niektóre z nich musimy poświęcić na nasze surowce. Nie
możemy również bezmyślnie dociągać kart z talii, bo może nam
się ona szybko skończyć i przez to przegramy grę. Wszystkie nasze
poczynania musimy koordynować według tego, co akurat mamy dostępne
oraz z tym, jakie karty systemów są dostępne i jak szybko uda nam
się je zhackować. W związku z tym the DOME to raczej gra taktyczna
z małym miejscem na strategię.
Oczywiście,
jak w większości gier karcianych, nie unikniemy losowości. W the
DOME może ona dosłownie przechylić szalę zwycięstwa, o czym już
wspomniałem. Winny jest, jak zawsze, dociąg kart – zarówno z
własnej talii, jak kart systemów. Te drugie mogą spowodować
pewnego rodzaju lawinę, której drugi gracz nie jest w stanie
powstrzymać, jeśli na przykład wyjdą, jedna po drugiej, karty,
które zadają takie, a nie inne obrażenia. Trzeba mieć to na
uwadze, ale raczej nie można się na coś takiego przygotować.
The
DOME to dynamiczna, dość prosta gra, która stawia przed
interesującymi dylematami. Czy to wystarczy, żeby wbić się na
rynek gier karcianych, na którym konkurencja jest dość spora?
Miejmy nadzieję. Z całą pewnością pomogłoby jej doszlifowanie
zasad. Ja bardzo się cieszę, że znalazła się w naszej kolekcji.
Na pewno z chęcią będę do niej powracał.
Tomasz
Pomocnicza ocena zbiorcza według naszej zawiłej skali:
I.
|
Klimat
|
4/6
|
II.
|
Losowość
|
4/6
|
III.
|
Błędy w grze
|
4/6
|
IV.
|
Złożoność
|
6/6
|
V.
|
Interakcja
|
6/6
|
VI.
|
Wykonanie
|
6/6
|
VII.
|
Cena
|
?/6
|
VIII.
|
Czas rozgrywki
|
6/6
|
IX.
|
Ocena gry
|
5/6
|
Końcowa nota: 5.12/6
Grę udostępniło wydawnictwo:
Bardzo serdecznie dziękujemy!
… and
something for our international readers:
Pros:
+ dynamic gameplay
+ dynamic gameplay
+
each character plays in diffrent way
+
replayability
+
combo-engine building game
+
quite nice artwork
Cons:
-
randomness (mostly in system cards)
-
some mistakes in translation
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz