Tytuł:
Portal of Morth
Wydawca:
abba games
Rok
wydania: 2015
Liczba
graczy: 1-4
Czas
gry: 50-80 minut
Język:
angielski, hiszpański (niezależna językowo)
Wychodzi
na to, że lubimy gry typu tower defense. Mamy ich kilka w naszej
kolekcji. Zawsze szukamy jakiś nowych wariacji tego pomysłu. Portal
of Morth od abba games zwrócił naszą uwagę z powodu dwóch
rzeczy: wrzucania kostek do specjalnego pojemnika oraz przede
wszystkim tym, że nie jest on kooperatywną grą typu tower defense,
chociaż zawiera ona taki wariant. W tej grze każdy musi bronić
swojego zamku, przed nadciągającymi hordami stworów. Dziś
poznacie moją opinię na temat tej gry.
Fabuła
i jej wyczuwalność
Przenieśmy
się do fantazyjnej krainy Sylth. Tam siły Dobra, składające się
z bohaterów ludzi, elfów, krasnoludów i gnomów, dzielnie walczą
i odpierają siły złowieszczego Lorda Mortha. Ten zły
czarnoksiężnik użyje wszelkiego rodzaju czarów, aby popsuć szyki
naszym herosom. My natomiast musimy stawić czoło hordom stworów,
które wychodzą z jego portali i maszerują w stronę naszych
zamków.
Należy
przyznać, że fabuła Portal of Morth nie jest w żadnym wypadku
jakaś wyjątkowa. Jednak nie ma to większego znaczenia, gdyż i tak
w trakcie gry praktycznie zanika i skupiamy się tylko na
mechanizmach i matematyce.
Mroczno-kolorowo
i pełno kostek
Muszę
zauważyć, że oprawa graficzna Portal of Morth jest według mnie
troszeczkę za ciemna. W szczególności odbija się to na płytkach
bohaterów, które mają wyznaczone miejsca na cube'y odpowiedniego
koloru oraz żetonach pomocniczych. Zalecam granie przy dobrym
oświetleniu. Niektóre elementy również są troszeczkę za małe,
przez co mogą zawieruszyć się gdzieś na stole i w związku z tym
należy uważać na nie podczas rozgrywki.
Poza tymi kilkoma drobnymi mankamentami, gra ta wykonana jest na bardzo wysokim poziomie. W pudełku dostajemy dwustronne planszy graczy, po których będą poruszali się nasi bohaterowie oraz stwory Lorda Mortha.
Oczywiście najbardziej wyróżniają się kustomizowane kostki w czterech kolorach. Jest ich cała masa, a symbolizują one stwory, które będą zmierzały do naszego zamku. Co również przykuwa uwagę w tej grze, to specjalne naczynie, w które będziemy wrzucać wspomniane kostki, aby określić, do którego gracza one pójdą.
Poza tymi kilkoma drobnymi mankamentami, gra ta wykonana jest na bardzo wysokim poziomie. W pudełku dostajemy dwustronne planszy graczy, po których będą poruszali się nasi bohaterowie oraz stwory Lorda Mortha.
Oczywiście najbardziej wyróżniają się kustomizowane kostki w czterech kolorach. Jest ich cała masa, a symbolizują one stwory, które będą zmierzały do naszego zamku. Co również przykuwa uwagę w tej grze, to specjalne naczynie, w które będziemy wrzucać wspomniane kostki, aby określić, do którego gracza one pójdą.
Same
plansze graczy nie uniknęły błędów - na skrzyżowaniach są
pomylone kolory. To, w połączeniu z ich słabą wyrazistością,
powoduje, że trzeba bardzo uważać przy pozycjonowaniu stworów na
tych polach, aby czegoś nie pomylić. Jednak jeśli raz te błędy
zobaczy się, to będzie się o nich pamiętać.
Instrukcja
jest dość dobrze przetłumaczona na język angielski, jednak nie
uniknęliśmy kilku niejasności związanych z zasadami. Dzięki
dobremu kontaktowi z autorami oraz wsparciu BGG udało się je dość
szybko wyjaśnić. Muszę również w tym momencie wspomnieć, że
abba games pracuje nad, nazwijmy to, drugą częścią tej gry. Ma
ona zawierać więcej wariantów oraz uwzględnić niektóre sugestie
graczy.
Przygotowanie
do rozgrywki i opis elementów
Instrukcja
zaleca rozegranie gry wprowadzające, która prezentuje podstawowe
zasady gry. Ja oczywiście postaram się Wam zarysować jej pełną
wersję.
Każdy
z uczestników wybiera sobie jedną z ras, którą chce grać. Mamy w
nich cztery rodzaje bohaterów – wojownika, kapłana, maga i
specjalistę. Ten ostatni jest wyróżnikiem naszej rasy i ma zasady
specjalne, które są dostępne tylko dla nas. Nie będę wnikać w
poszczególne reguły każdego z nich. Wszyscy mają swoją płytkę
postaci, na której mamy miejsca na oznaczenia ich doświadczenia
oraz wykupionych zdolności. W trakcie gry możemy mieć w sumie
pięciu herosów i maksymalnie dwóch z jednego rodzaju.
Na
środku stołu kładziemy planszę główną. Na niej oznaczana jest
aktualna fala stworów, która określa ile kostek pojawi się na
planszach graczy. Przy niektórych falach cyfrą zaznaczona jest
liczba kart Lorda Mortha, które otrzymują gracze na rękę. Na
planszy głównej kładziemy również wspomniany, specjalny
pojemnik, do którego będziemy wrzucać kostki. On określa, które
stwory pójdą do danego gracza i którym z trzech portali wejdą na
jego planszę.
Również
gracze mają swoje plansze, które reprezentują obszar, którego
bronią jego herosi. Na niej znajdują się trzy tory: żółty,
niebieski i zielony, po których będą wędrować stwory. Wyznaczone
jest również miejsce startowe dla herosów. Wszyscy gracze mają
taką samą planszę. Różnią się one od siebie tylko kolorem tła.
W
grze mamy cztery kolory stworów: żółte i zielone znajdujące się
w zielonym worku, pomarańczowe w pomarańczowym i czerwone w
czerwonym. Dana fala określa ile kostek, z którego worka pojawia
się na stole. Na samych kościach znajduje się wartość ruchu
stwora, wytrzymałość oraz jego podobizna. Żeby nie było za
prosto, to wiele stworów ma wszelkiego rodzaju zdolności specjalne.
Na przykład gobliny zmieniają swoje trasy, demony można zranić
tylko atakiem spirytualnym, a trolle spowalniają naszych bohaterów.
Wspomniane
karty Lorda Mortha to narzędzia, które pozwalają psuć szyki
naszym przeciwnikom. Możemy je użyć w dowolnym momencie gry.
Przypominam, że Portal of Morth w wersji podstawowej nie jest grą
kooperacyjną.
Każdy
z graczy otrzymuje swoją planszę, licznik ran i złota, trzy sztuki
złota, kapłana i wojownika swojej rasy. Możemy rozpocząć grę.
Cel
i struktura rozgrywki
Celem
gry jest bycie graczem, który otrzymał, jak najmniej ran –
pozwolił najmniejszej liczbie stworów na opuszczenie jego planszy.
W przypadku remisu wygrywa osoba z większą liczbą sztuk złota.
Gra podzielona jest na rundy, w których są fale stworów, a w nich
występuje podział na cztery fazy:
Faza
Lorda Mortha
To,
kto jest Lordem Morthem w danej turze determinuje również
pierwszego gracza. Na początku jest to losowa osoba, a następnie
zmieniana jest na koniec fali zgodnie z ruchem wskazówek zegara.
Osoba
będąca nim rozdaje ewentualne karty do przyszłego użycia. Przede
wszystkim jednak bierze odpowiednią liczbę stworów (wskazaną na
planszy w zależności od fali) i wrzuca je do pojemnika. Następnie
rzuca K12 i ustala ostateczną pozycję pojemnika, celując
specjalnym wyżłobieniem w wskazaną cyfrę. Teraz każdy z graczy
wie, jakie i ile stworów wejdzie na ich planszę oraz którym z
trzech portali (odpowiadającym kolorom ścieżek na ich planszach)
to zrobią.
Faza
portalu
W
niej gracze, zaczynając od pierwszego, decydują czy płacą za
obrót pojemnikiem z kośćmi. Jedna sztuka złota pozwala przesunąć
go o jedno pole. Każdy z uczestników ma jedną szansę, aby to
zrobić. Po ewentualnych obrotach, wszystkie stwory-kości lądują
na polach startowych ścieżek, na planszach odpowiednich graczy.
Faza
bohaterów
Całą
tę fazę wykonuje jeden gracz, zaczynając od pierwszego, a
następnie wszyscy wokół stołu. Na jej początku decydujemy, czy
kupujemy nowych lub ulepszamy naszych obecnych bohaterów. Za
pierwszą czynność musimy zapłacić złotem, a cena jest zależna
od liczby już posiadanych przez nas herosów. Ulepszanie bohaterów
również kosztuje złoto, ale zmniejszamy cenę o liczbę
posiadanych punktów doświadczenia, które wydajemy w pierwszej
kolejności. Ulepszeni bohaterowie mają oczywiście potężniejsze
zdolności, jednak nie będę w nie wnikać.
Następnie
nasi bohaterowie mogą się poruszyć i wykonać jeden atak. Ten może
być wykonany przed, w trakcie lub po poruszeniu się. Każdy bohater
ma siłę ataku oraz wzór określający, w które pola uderza.
Zazwyczaj heros bije jednego stwora znajdującego się na każdym
polu z jego wzoru ataku. Wówczas odejmuje mu on tyle wytrzymałości,
ile wynosi jego siła. Kiedy zabije on stwora, to otrzymuje on punkt
doświadczenia oraz liczbę sztuk złota zależną od koloru stwora.
Faza
natarcia
Lord
Morth rzuca K3. Wynik określa, o ile zostaje zwiększona prędkość
każdego stwora na planszach graczy. Potwory ruszają się według
określonej kolejności: żółta ścieżka, niebieska ścieżka,
zielona ścieżka. Na każdej z nich pierwsze aktywowane są stwory
będące najdalej, a w przypadku remisu – najbardziej wytrzymałe.
Jeżeli jakiś opuści planszę w wyniku tego ruchu, to zadaje on
rany danemu graczowi, które ten oznacza na swoim torze.
Po
tej fazie zmieniamy Lorda Mortha – pierwszego gracza - i
rozpoczynamy kolejną falę/rundę gry. W dowolnym momencie gry
możemy używać agresywnych kart Lorda Mortha oraz za 3 sztuki złota
„kupić” kostkę czerwonego stwora i umieścić na początku
jednej ze ścieżek u innego gracza.
Po
określonej liczbie rund i fal gra się kończy i wygrywa osoba z
najmniejszą liczbą ran. Oczywiście jest to dość zwięzły opis
rozgrywki. Nie wnikałem chociażby w rodzaje ataków bohaterów oraz
odporności i inne zdolności stworów. Mam nadzieję jednak, że
chociaż w najmniejszym stopniu zarysował on Wam, o co chodzi w
Portal of Morth.
Wariant
solo i kooperacyjny
Możemy
również grać w tę grę w wersji kooperacyjnej. Wówczas gramy na
dużej wspólnej planszy i bronimy zamku w jej środku. W tym trybie
rzeczywiście gra wygląda, jak prawdziwe tower defense, gdyż stwory
maszerują masą ku centrum
Różnic
w zasadach jest niewiele. Na planszy pojawiają się „teleporty”,
które umożliwiają szybki transport bohaterów. Karty Lorda Mortha
zagrywa jeden z graczy tak, aby wprowadzić jak najbardziej negatywny
efekt. Niektóre z nich powodują pojawienie się czerwonych kostek
na planszy. Celem gry jest otrzymanie przez graczy, jak najmniejszej
liczby ran i na koniec gry sprawdzenie swego wyniku według
współczynników podanych w specjalnej tabelce.
Grając
solo używamy standardowej planszy, a karty Lorda Mortha nie są
używane. W połowie gry natomiast pojawia się czerwony potwór.
Celem jest również otrzymanie jak najmniejszej liczby ran. Tryby
jednoosobowy i kooperacyjny można uznać za pewnego rodzaju trening
przed rozgrywką normalną.
X
+ 1,2 lub 3, czyli matematyka wyższa
Wszystko
w grze obraca się wokół matematyki. Liczymy ile nasi bohaterowie
mogą się ruszyć, ile zadadzą obrażeń, ile musimy wydać na ich
ulepszenie oraz jak daleko mogą poruszyć się stwory. Niestety
sprawia to, że klimat prawie w całości zanika, a Portal of Morth
zaczyna przypominać losową, logiczną łamigłówkę. Oczywiście
to nic złego, gdyż w wiele gier na tym polega. Jednak jeśli
oczekujecie tu gry z epickim klimatem, to jej tu nie znajdziecie.
Losowość,
a regrywalność
Gra
jest z całą pewnością losowa. Poczynając od tego, jakie stwory
pojawią się w każdej fali, gdzie trafią i jak daleko poruszą
się, a kończąc na tym, jakie karty Lorda Mortha dostaniemy na rękę
i w jakim momencie. Z jednej strony ta losowość bywa momentami
frustrująca. Z drugiej natomiast wpływa na regrywalność.
Zdecydowanie każda rozgrywka będzie inna. W jednej stwory mogą
ruszać się bardzo wolno, co pozwoli nam ich więcej zabić, a
dzięki temu szybciej ulepszać nasze postaci. Gdy potwory ruszają
się szybko, to dostaniemy więcej ran i mniej ich zabijamy. W obu
przypadkach podejmujemy stosowne taktyczne decyzje. Cały czas
próbujemy dostosować się do sytuacji na planszy. Czasem musimy też
zaryzykować i po prostu liczyć, że Lord Morth rzuci mało na kości
ruchu stworów. Według mnie losowość tej gry, działa na jej plus.
Anytime...
Karty
Lorda Mortha można zagrywać w dowolnym momencie. Kiedy widzę taką
możliwość w zasadach gry, to od razu zapala mi się czerwona
lampka w głowie. Mam po prostu bardzo nieprzyjemne wspomnienia z
sytuacjami, gdzie można coś robić w każdej chwili. Tu nie było
wyjątków i od razu po przeczytaniu reguł wiedziałem, że pojawią
się napięte momenty w czasie rozrywki.
Karty
te są bardzo wredne i dosłownie mogą popsuć komuś całą turę,
o ile nie rozgrywkę. Użycie danej karty w danym momencie jest
istotne, jeśli chcemy zwyciężyć. Możliwość użycia ich w
dowolnej chwili, pozwala nam na, na przykład, poczekanie, aż dany
bohater przeciwnika ruszy się i dopiero wtedy zagrać kartę, która
go przesunie lub zabroni wykonania ataku. Brak z góry określonego
timingu również może spowodować takie sytuacje, gdzie strona
„dotknięta” efektem karty stwierdzi, że już wykonała daną
akcję, a to, że drugi gracz w kilkusekundowej przerwie nie zdążył
zagrać karty, to już nie jego sprawa. Oczywiście wszystko zależy
od postawy graczy i ich podejścia do gry. Jednak uczulam, że Portal
of Morth to jedna z tych gier, w których musimy być dla siebie
nieprzyjemni. Tym, którzy tego nie lubią zalecam granie w wersje
kooperacyjną.
Tak,
czy nie?
Muszę
przyznać, że Portal of Morth to jedna z ciekawszych gier, w które
miałem okazji zagrać od pewnego czasu. Z całą pewnością na jej
plus działa nietypowe wykonanie oraz mechanizm wrzucania kostek do
pojemnika, a potem jego obracania. Niektóre mechanizmy oraz elementy
mogłyby być też lepiej dopracowane, ale całe doświadczenie z tą
grą oceniam pozytywnie.
Nie
przeszkadza mi w niej również negatywna interakcja, gdyż lubię
takie coś w grach planszowych. Chociaż przyznam, że mogłaby mieć
ona lepszy timing – oczywiście chodzi mi o karty Lorda Mortha.
Tryb kooperacyjny również oceniam pozytywnie, ale jak wcześniej
wspomniałem, jest on swego rodzaju treningiem. Moja żona
powiedziała, „że dzięki niemu możemy poznać, jak myśli nasz
ewentualny, przyszły przeciwnik.”
Rozgrywka
dwuosobowa w żadnym wypadku nie dłuży się, gdyż cały czas coś
planujemy, obliczamy oraz patrzymy co robi przeciwnik, aby w
odpowiednim momencie mu popsuć plany, poprzez zagranie karty Lorda
Mortha. Niestety nie mieliśmy okazji, zagrać w większą liczbę
osób. Jednak widzę, że gra może mieć momenty, które spowodują
u nas paraliż decyzyjny.
Cieszę
się, że Portal of Morth trafił do naszej kolekcji. Jest to z całą
pewnością interesująca pozycja typu tower defense. Powinna ona
zadowolić każdego miłośnika tego rodzaju gier. U mnie z całą
pewnością wywołała bardzo pozytywną reakcję i śmiało ją
polecam.
Tomasz
Pomocnicza ocena zbiorcza według
naszej zawiłej skali:
I.
|
Klimat
|
3/6
|
II.
|
Losowość
|
4/6
|
III.
|
Błędy w grze
|
4/6
|
IV.
|
Złożoność
|
5/6
|
V.
|
Interakcja
|
6/6
|
VI.
|
Wykonanie
|
5/6
|
VII.
|
Cena
|
6/6
|
VIII.
|
Czas rozgrywki w dwie osoby
|
6/6
|
IX.
|
Skalowanie na dwóch graczy
|
5/6
|
Końcowa nota: 4.88/6
Grę udostępniło
wydawnictwo:
Bardzo serdecznie
dziękujemy!
Pros:
+ many,
many dice
+ good
quality of components
+ randomness
which affects replayability
+ interesting
spinner mechanism
+ competitive
and cooperative mode
Pros/cons:
+/- rather
non-thematic, logical gameplay
+/- anytime 'take that' (cutthroat) mechanisms
Cons:
- some of
the components are too small and dark
- some
minor inconsistencies in the rules
takich gier nieznoszę, elfy, orki i inne dziadostwo, wydadzą gierkę na Kickstarter'ze, zrobią kilka efektywnych figurek, ale żadnej większej wartości to nie ma. Tylko po to aby zaspokoić swoje nędzne ego... lepiej by wymyśleli coś lepszego ;]
OdpowiedzUsuńDzięki za komentarz, ale muszę przyznać, że nie za bardzo rozumiem. Gra jest bardzo fajna i nie ma figurek. Skąd takie negatywne podejście?
UsuńTomasz