Wydawca:
REBEL.pl
Rok
wydania: 2016
Liczba
graczy: 2-4
Czas
gry: 45 minut
Martin
Wallace kojarzony jest raczej z wymagającymi, ekonomicznymi grami. W
swojej kolekcji mamy jedną jego pozycję – Railways of the World.
Zazwyczaj jego tytuły są od trzech graczy (chociaż na przykład
Brass podobno doczekał się dobrego wariantu dwuosobowego), a to
raczej dyskwalifikuję grę, jeśli chodzi o nas – osoby grające
we dwoje. W związku z tym zaintrygowani podchodziliśmy do
najnowszego jego tytułu – Via Nebula. Z opisu wynikało, że jest
to przyjazna gra rodzinna. Czy jest tak naprawdę?
2X
w dolinie Nebuli
W
grze przenosimy się do mitycznej doliny Nebuli, która pokryta mgłą
wyłoniła się z odmętów historii. Wcielamy się w rolę
odkrywców, którzy oprócz jej eksploracji, będą eksploatować w
niej surowce naturalne. Wszystko po to, aby wznosić nowe miasta, na
ruinach starych i zostać bohaterem, który przywróci świetność
tej dolinie.
Gra
jest wykonana na wysokim poziomie. Mamy ładne rysunki, duże
drewniane, nietypowe elementy oraz grube płytki łąk i placów
budowy. Wszystko to ładnie mieści się w funkcjonalnej wyprasce
wewnątrz pudełka. Mogę przyczepić się do dwóch rzeczy. Pierwsza
z nich to cieniutkie plansze graczy, które w pomieszczeniach z dużą
wilgotnością, potrafią się wyginać na stole. Jest to irytujące.
Druga, to nie umieszczenie wszystkich istotnych informacji na kartach
kontraktów. Tekst doprecyzowujący ich działanie, który znajduje
się na końcu instrukcji, swobodnie mógłby zmieścić się na
samej karcie.
Instrukcja
napisana jest poprawnie. Nie ma problemów ze zrozumieniem zasad.
Same reguły również są proste i pozwalają zagrać w tę grę z
każdym, kto będzie miał taką ochotę.
Rozgrywka
Via
Nebula to gra, którą może grać od dwóch do czterech graczy.
Zmiany w zasadach, które są w rozgrywkach w mniejszym gronie, są
naprawdę minimalne i nie będę w nie wnikać. Pokrótce zarysuję
Wam zamysł gry.
Na
stole rozkładamy planszę główną. Jest ona dwustronna – jedna
strona jest dla początkujących, a druga dla zaawansowanych graczy
(druga jest lepsza ;-) ). Na niej jest kilka rzeczy:
-
pola mgły, które należy „oczyścić” poprzez układanie na
niej kafelek łąki.
-
skamieniałe lasy, czyli miejsca, które trudniej „oczyścić” z
mgły.
-
ruiny, na których będziemy tworzyli place budowy, aby zamienić je
w miasta poprzez realizację kontraktów.
-
pola niedostępne.
-
pola z surowcami, które na początku rozgrywki losowo się
rozstawia. Poza tym na planszy znajduje się kilka pól neutralnych,
już z leżącymi na nich surowcami.
-
na górze znajduje się miejsce na wspólne kontrakty. Są to karty,
które pokazują, ile punktów zwycięstwa oferują za realizację
wymagań znajdujących się na
nich. Poza tym dają one specjalną zdolność, zaraz po ich
realizacji.
Każdy
z uczestników wybiera sobie kolor i otrzymuje swoją planszę
gracza. Na niej umieszcza pięć miast, pionki rzemieślników i
place budowy. Poza tym otrzymuje cztery stosy pól łąk oraz dwa
losowe, prywatne, startowe kontrakty. Możemy rozpocząć grę.
W
swojej turze gracz musi wykonać dwie akcje z sześciu dostępnych.
1.
Umieszczenie rzemieślnika na planszy. Wybieramy pole z surowcami,
zabieramy żeton znajdujący się tam i ustawiamy odpowiednie surowce
wraz z naszym rzemieślnikiem. Nie odzyskamy jego pionka do momentu,
w którym wszystkie surowce będą wywiezione.
2.
Umieszczenie placu budowy. Wybieramy dowolny, niezajęty plac z
ruinami i kładziemy na nim nasz żeton.
3.
Eksploracja mgły. Jest to wyłożenie jednej łąki na planszę.
Nasze kafelki łąki możemy układać w dwóch miejscach: na heksach
przylegających do innych łąk lub na heksach obok naszych elementów
(miasto, plac budowy, rzemieślnik).
4.
Eksploracja skamieniałego lasu. Zajmuje to nasze obie akcje i działa
tak samo, jak eksploracja mgły.
5.
Transport surowca na plac budowy. Jeżeli do naszego placu budowy
prowadzi nieprzerwana linia łąk (pustych pól) z dowolnego (nawet
innego gracza) pola z surowcami i/lub rzemieślnikiem, to możemy
wziąć z niego jeden surowiec i na nim położyć. Wywiezienie
ostatniego surowca z pola „uwalnia” danego rzemieślnika.
6.
Wzniesienie budynku. Jest to realizacja kontraktu. Jeżeli mamy na
placu budowy odpowiednie surowce, to bierzemy stosowną kartę (lub
zagrywamy ją z ręki), oddajemy surowce do puli i zamieniamy plac,
na nasz budynek. Otrzymujemy również możliwość wprowadzenia jego
zdolności specjalnej. Na placu budowy możemy mieć też nadmiar
surowców – wówczas trafiają one do naszego magazynu i na koniec
gry stracimy za nie punkty.
Gramy
do momentu, aż jeden z uczestników wybuduje wszystkie swoje
miasta/budynki. Otrzymuje on wówczas kartę dającą dwa dodatkowe
punkty, a pozostali gracze mają jeszcze jedną turę. Punkty
podliczamy w następujący sposób:
-
dodajemy punkty za żetony eksploatacji (te, które dostaliśmy
stawiając naszego rzemieślnika na planszę i stworzenie nowego pola
z surowcami);
-
dodajemy punkty za zrealizowane kontrakty;
-
dodajemy punkty za pozbycie się stosów żetonów łąk z naszej
prywatnej planszy;
-
odejmujemy punkty za wszystkie
surowce, które pozostały na naszych placach budowy, polach z
surowcami i przeniesione do magazynu.
Wygrywa
osoba z największą ich liczbą. Oczywiście jest to pobieżny opis
rozgrywki, bez wnikania w zbędne szczegóły.
Gra
rodzinna +
Via
Nebula to bardzo ciekawie zaprojektowana gra. Pierwsze dwie rozgrywki
pozwalają nam wczuć się w mechanizmy. Kolejne partie uwidocznią
nam różnego rodzaju „smaczki” w niej zawarte, a to będzie
prowadziło do głębszych analiz i przeszkadzania przeciwnikowi. W
związku z tym ta z pozoru rodzinna gra, może stać się tytułem, w
którym mogą rywalizować osoby, które szukają większego wyzwania
w grach planszowych.
Nie
można sobie beztrosko oczyszczać mgły i zajmować tych surowców,
które tylko nam są potrzebne. Trzeba to robić tak, aby „podpinać
się” pod naszego rywala. Trzeba go również dobrze obserwować
i nie inwestować w te same rzeczy – skoro widzimy, że jest on
bliski realizacji danego kontraktu, to my nie powinniśmy się w
niego angażować.
Bardzo
ważny aspektem jest to, aby w pierwszej kolejności na nasze place
budowy wysyłać surowce wspólne, znajdujące się na kilku
zleceniach – to znaczy takie, które pozwolą nam na zmianę
ewentualnego planu, gdyby ktoś nas ubiegł w realizacji kontraktu.
Dzięki temu jesteśmy bardziej elastyczni oraz unikniemy
ewentualnych ujemnych punktów na koniec gry. Oczywiście dobre
wykorzystanie umiejętności specjalnych również pozwoli nam
stworzyć równie interesujące comboso-inwestycje.
Cały
czas trzeba też liczyć. Należy planować kilka tur do przodu, a w
związku z tym trzeba mieć mniej więcej rozeznanie, ile ruchów
zajmie nam zrobienie tego, co mamy zaplanowane. Poza tym trzeba
również obliczać, ile punktów tracimy, a ile zyskujemy, robiąc
takie, a nie inne akcje.
To
tylko kilka aspektów, które znajdzie w tej grze zapalony gracz. Być
może troszeczkę wyolbrzymiam głębię Via Nebula, ale chcę po
prostu zaznaczyć, że można w niej coś takiego znaleźć.
Tylko
pociągów brak...
Pomimo
tego wszystkiego, o czym wspomniałem powyżej, jest to również, a
może przede wszystkim, gra rodzinna. Według mnie jest to tytuł,
który będzie dla każdego dobrym wstępem w świat gier typu route
building/pick up and deliver, które zazwyczaj są o pociągach. Via
Nebula po prostu nie porusza ich rozbudowanego aspektu ekonomicznego.
Niemniej mamy w niej budowanie torów (budowanie łąk na mgle i
lasach), budowanie miast (wykonywanie kontraktów) oraz inwestowanie
w fabryki (zajmowanie miejsc produkujących surowce). Ja tak to
widzę.
Myśli
końcowe
Dobrze
bawiłem się grając w Via Nebula. Stawiała mnie ona przed
istotnymi decyzjami, a jest to coś, czego również oczekuję w
grach. Kolejną rzeczą, która nadal jest dla mnie najważniejsza,
to klimat. Tego niestety w tej grze nie czuję, gdyż, jak już
wspomniałem, mogłaby być to gra o chociażby pociągach. Poza tym
fantazyjna tematyka zupełnie zanikała podczas naszych rozgrywek i
skupialiśmy się wyłącznie na mechanice. Jeżeli zaś chodzi o
losowość to występuje ona w setupie gry (co wpływa na
regrywalność) oraz momentami daje się we znaki w odsłanianiu
nowych kontraktów – uprzedzimy kogoś w realizacji jednego, a
podobny lub lepszy pojawi się na planszy. Niemniej nie jest to
bardzo frustrujące.
Nasze
rozgrywki nie były długie i przebiegały bardzo płynnie. Via
Nebula to pozycja, która w bardzo dobry sposób będzie łączyć
dwie grupy odbiorców gier planszowych: zapalonych graczy i rodziny z
dziećmi. Za to należy jej się spory plus. Jest coraz mniej gier, w
które mam okazję zagrać, a które mógłbym bez wahania polecić.
Via Nebula do nich należy, więc polecam spróbować zagrać w nią
każdemu, kto będzie miał okazję.
Tomasz
Pomocnicza ocena zbiorcza według
naszej zawiłej skali:
I.
|
Klimat
|
3/6
|
II.
|
Losowość
|
6/6
|
III.
|
Błędy w grze
|
6/6
|
IV.
|
Złożoność
|
6/6
|
V.
|
Interakcja
|
6/6
|
VI.
|
Wykonanie
|
5/6
|
VII.
|
Cena
|
5/6
|
VIII.
|
Czas rozgrywki w dwie osoby
|
6/6
|
IX
|
Skalowanie na dwóch graczy
|
5/6
|
Końcowa nota: 5.33/6
Bardzo serdecznie dziękujemy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz