Tytuł:
Kashgar:
Händler der Seidenstraße
Wydawca:
KOSMOS
Rok
wydania: 2013
Liczba
graczy: 2-4
Czas
gry: 45 minut
Język:
niemiecki
Jakiś
czas temu, dzięki uprzejmości wydawnictwa KOSMOS, mieliśmy okazję
zagrać w dwuosobową wersję Legend z Krainy Andor (click), której
autorem jest Gerhard Hecht. W instrukcji do tej pozycji była
adnotacja, że główny mechanizm gry, czyli zarządzanie trzema
rękami/taliami kart, został zaczerpnięty z innej gry tego autora,
a mianowicie z tytułu Kashgar:
Händler der Seidenstraße. Tak się nam on spodobał, że
postanowiliśmy zakupić ten tytuł. Czy było warto?
Jedwabny
Szlak
W
grze wcielamy
się w tytułowych kupców, którzy prowadzą swoje karawany
Jedwabnym Szlakiem. Będziemy realizowali kontrakty dla naszych
klientów z Europy. Uczynimy to poprzez transport mułami takich
towarów, jak: pieprz, imbir, goździk, anyż, cynamon i złoto.
Kaszgar to jedno z najważniejszych miast, znajdujące się w
zachodnich Chinach, na wspomnianym, historycznym Jedwabnym Szlaku.
Masa
kart po niemiecku oraz rysunki Franza Vohwinkela
Kashgar
to gra karciana. Przede wszystkim dzięki temu mamy możliwość
podziwiania wielu przepięknych ilustracji stworzonych przez Franza
Vohwinkela. Gra ta nie doczekała się, póki co, innej edycji, niż
niemiecka. Przetłumaczoną instrukcję do gry można pobrać na BGG.
Karty również tam znajdziemy, ale my postanowiliśmy przetłumaczyć
je sobie sami. Trzeba przyznać, że coraz lepiej idzie nam ze
zrozumieniem języka niemieckiego w grach planszowych. W czasie
naszych rozgrywek nie natrafiliśmy na problemy z zasadami gdyż, w
gruncie rzeczy, Kashgar to gra całkiem prosta, jeśli chodzi o
złożoność reguł. Chcę jeszcze zauważyć, że wszystkie
komponenty gry z łatwością zmieściłyby się w mniejszym
opakowaniu. Ostatnio zaczynamy coraz częściej zwracać na to uwagę,
gdyż zaczyna nam brakować miejsca na półkach.
Użyj kartę - przesuń kartę
Każdy
z graczy otrzymuje planszę, na której będzie oznaczać aktualnie
posiadane dobra. Startuje się z trzema towarami każdego rodzaju.
Celem gry jest uzyskanie 25 punktów. Wygrywa ten, kto zrobi to jak
najszybciej.
Na początku uczestnicy mają trzy karawany. Każda z
nich złożona jest z dwustronnej karty Patriarcha/Matrona oraz
losowej, zazwyczaj jednorazowej, startowej. W czasie gry będziemy
dodawać do karawan kolejne postaci.
Punkty
zdobywamy na dwa sposoby:
1.
Poprzez realizację kontraktów. Na stole zawsze będą odkryte
cztery kontrakty do realizacji. Informują one, ile dóbr trzeba
wydać, ile mułów posiadać oraz ile przyniosą nam one punktów
zwycięstwa. Żeby zrealizować kontrakt, to musimy aktywować kartę
w jednej z naszych karawan, która pozwala to zrobić.
2.
Poprzez karty postaci. Wiele kart ma przypisane wartości punktowe.
Zazwyczaj są to takie postaci, których zdolność jest gorsza od
innych i po prostu „zaśmiecają” nasza karawany, ale z drugiej
strony przynoszą punkty. Niektóre przynoszą też ujemne punkty,
ale na przykład pozwalają na realizację kontraktów.
Tura
gracza jest bardzo prosta. Wybieramy jedną ze swoich karawan i
aktywujemy kartę leżącą na jej przedzie. Wprowadzamy wybraną
przez nas zdolność w życie lub pasujemy, a następnie odkładamy
ją na tył danej karawany. Można powiedzieć, że karawany to w
zasadzie nasze talie do gry, a karty leżące na przedzie, to nasza
ręka. Jeśli pozyskujemy nowe karty z talii postaci, zazwyczaj
poprzez zdolność Patriarchy/Matrony, to lądują one na tyle
aktywowanej karawany.
To
w zasadzie tyle, jeśli chodzi o podstawowe reguły gry. Niektóre
karty, przeważnie te startowe, mają jednorazową mocną zdolność
i są usuwane z gry. Inne z kolei mogą mieć umiejętność, której
nie można pominąć i trzeba ją aktywować.
Zdolności
postaci są wszelakie. Wiele z nich po prostu przynosi nam jakieś
surowce. Inne dają nam szansę realizacji kontraktów, dociągania
kart lub nawet przekładania kart między karawanami. Naprawdę nie
ma sensu, abym opowiadał o każdej z nich i w zasadzie na tym mogę
zakończyć opis reguł.
Trochę za krótko, ale bardzo przyjemnie
Kashgar:
Händler der Seidenstraße to gra praktycznie pozbawiona klimatu.
Jedyne, co ma w niej sens, to zdolności poszczególnych postaci.
Jednak z czasem i tak sprowadza się to wszystko do jednego – to
tworzenia engine’u (silnika), który będzie nam produkował
punkty. Jak każda gra z mechanizmem deck building (budowanie talii),
gdyż do takich trzeba zaliczyć Kashgar, tak i tu rozgrywka
przyjmuje formę wyścigu między graczami. Rywalizacja ta polega na
tym, kto szybciej i bardziej efektywnie zbuduje swoje talie.
Oczywiście czasami przeszkadza przy tym losowość pojawiająca się
w dociągu kart z talii postaci. Autor starał się ją zniwelować
poprzez dociąganie kilku kart jednocześnie i wyborze jednej, ale
niestety czasem zdarzy się, że pociągniemy dwie te same karty i
nie mamy opcji, aby jednej z nich nie wrzucić do karawany. Nie
zmienia to jednak faktu, że gra ta pozwala na stworzenie
interesujących combosów.
W
tym momencie chciałbym poruszyć, według mnie, największy
mankament tej gry. Jest ona po prostu za krótka. Czasem już
jesteśmy blisko stworzenia idealnego, zamyślonego przez nas
engine’u, a tu przeciwnik nas ubiega i gra nagle kończy się.
Trzeba przyznać, że pozostaje wówczas pewien niedosyt. Oczywiście
można argumentować, że trzeba było skupić się na czymś
prostszym, ale karty oferują tak ciekawe połączenia, że chce się
po prostu z nich korzystać.
Kolejną
sprawą jest w zasadzie minimalna interakcja między graczami. W
zasadzie sprowadza się ona do podbierania kart z talii odrzuconych
postaci oraz realizacji kontraktów. Niemniej w ciągu rozgrywki nie
mamy większego wpływu na to, co zrobi nasz przeciwnik. W pudełku
do gry jest dołączony mały dodatek, który wprowadza parę
„wrednych” kart oddziałujących na rywali. Mogą one oczywiście
pokrzyżować im szyki, ale po pierwsze musimy je znaleźć w talii,
a po drugie wyczuć dobry moment, aby je aktywować. Bardzo dobrze,
że dołączono coś takiego, ale w gruncie rzeczy nie mają one
jakiegoś wywrotowego wpływu na rozgrywkę.
Pomimo
tych dwóch dość istotnych negatywów, jeśli chodzi o tę grę,
nie zawiodłem się na Kashgarze. Mechanizm budowania trzech
(przeważnie) jawnych talii i korzystania z nich w taki sposób, aby
stworzyć idealne połączenia, jest bardzo interesujący. Dziwię
się, że nie spotkałem go w innych tytułach. Mam na myśli gry,
które nie są autorstwa Gerharda Hechta. Rozgrywki w tę grę nie
dłużą się, nie licząc czasu na upewnianie się, czy dobrze
zrozumiało się kartę po niemiecku. W dwójkę gra się całkiem
dynamicznie, a nasz umysł cały czas pracuje. W związku z tym,
jeśli nie boicie się języka niemieckiego, chcecie poznać dość
ciekawą odmianę budowania talii, to z całą pewnością
powinniście zapoznać się z tytułem Kashgar: Händler der
Seidenstraße.
Tomasz
Pomocnicza ocena zbiorcza według naszej zawiłej skali:
I.
|
Klimat
|
3/6
|
II.
|
Losowość
|
4/6
|
III.
|
Błędy w grze
|
6/6
|
IV.
|
Złożoność
|
6/6
|
V.
|
Interakcja
|
3/6
|
VI.
|
Wykonanie
|
6/6
|
VII.
|
Cena
|
5/6
|
VIII.
|
Czas rozgrywki
|
6/6
|
IX.
|
Skalowanie na dwóch graczy
|
5/6
|
Końcowa nota: 4.88/6
...
and something for our international readers:
Pros:
+
simple rules
+
dynamic gameplay (especially with two players)
+
interesting deck building mechanism
+
graphic design
Cons:
-
the game could be a little bit longer and thus give more
opportunities to make a perfect combo with your cards
-
small amount of interaction between players
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz