Escape roomy stają się coraz bardziej popularną rozrywką. Modę na nie widać w szczególności na tak zwanym zachodzie, ale trafiła ona również do naszego kraju. Nic więc dziwnego, że zaczynają powstawać gry planszowe, które mają odwzorować to doświadczenie. Dziś opiszę Wam moje wrażenia po rozgrywce w demonstracyjną wersję gry Unlock!, którą wysłało nam wydawnictwo REBEL.pl.
UWAGA! Tekst ten będzie zawierał spoilery (zdjęcia) ze scenariusza instruktażowego - Trening.
Czym jest Unlock! i escape room?
Wraz z żoną i znajomymi mieliśmy okazję raz skorzystać z tego rodzaju rozrywki. Przyznam, że było to dość interesujące i zdecydowanie zapamiętam to wydarzenie do końca życia. W przeciwieństwie do Sylwii, nie jestem do końca pewien, czy byłbym zainteresowany jego powtórzeniem. Głównie ze względu na to, że nie lubię wykonywać czynności pod presją czasu. Stąd też zawsze preferowałem komputerowe strategie turowe, niż RTSy, ale odbiegam tematu…
Naszym zadaniem po wejściu do espace roomu, jest jego opuszczenie. Nazwa przecież mówi sama za siebie. Pokoje takie mają zazwyczaj jakiś motyw przewodni – my na przykład byliśmy w pomieszczeniu nawiedzonych lalek. Zostajemy zamknięci na określony czas w danym miejscu, a następnie musimy rozwiązać jakieś łamigłówki lub zagadki, aby z niego wyjść. Podobne zadanie stawia nam gra Unlock! Zamiast pokoju mamy karty opisujące nasze położenie i otaczające nas przedmioty. Za licznik czasu służy nam telefon lub tablet, na którym musimy zainstalować odpowiednią aplikację. Wspomniana „apka” służy również do wprowadzanie ewentualnych kodów, które odkryjemy w trakcie gry. Te z kolei pozwolą nam na odkrycie kolejnych kart znajdujących się na stole.
Istota zabawy
W grze otrzymujemy zamkniętą talię kart i włączamy naszą aplikację oraz licznik. Pierwsza karta opisuje naszą sytuację – dlaczego znaleźliśmy się w danym pomieszczeniu. Pierwszym krokiem jest jej odkrycie, poszukanie kart (przedmiotów) na niej opisanych oraz rozłożenie ich na stole. Co możemy i musimy robić w trakcie rozgrywki?
Przede wszystkim zwracać uwagę na cyfry i kolory kart. Możemy łączyć karty czerwone z niebieskimi i jeśli suma danych liczb (plus ewentualnych modyfikatorów z niej wynikających) daje wynik, który odpowiada cyfrze na zakrytej jeszcze karcie z talii, to możemy ją odkryć. To daje nam kolejną część łamigłówki lub tworzy zupełnie nową.
Istotne też jest bardzo dokładne przyjrzenie się kartom, gdyż również to może zawierać jakieś istotne informacje, które są ukryte w samej ilustracji. Jeżeli uda się nam odkryć jakiś kod (np. szyfr do zamka), to możemy go wprowadzić do aplikacji. Jeżeli to zrobimy poprawnie, to pozwoli nam to odkryć kolejne karty. Błąd spowoduje odjęcie nam czasu przeznaczonego na opuszczenie pokoju. Niekiedy też efekt karty prosi nas o wprowadzenie kodu do aplikacji. Może to mieć różne skutki, jak na przykład przekazanie nam sygnałów dźwiękowych.
Na koniec rozgrywki, czyli po wpisaniu ostatniego kodu, aplikacja wyświetla nam liczbę zdobytych punktów i czas poświęcony na ucieknięcie z pokoju. Tak wygląda zabawa z Unlock! w wielkim skrócie.
Escape room w dowolnym miejscu
Jak wcześniej wspomniałem, byłem raz w escape roomie. Czy Unlock! przypomina to doświadczenie? Uważam, że tak. Oczywiście odbiera nam ona chociażby element dotykowy i zapachowy, jeśli byśmy fizycznie przebywali w pokoju, ale uważam, że efekt jest bardzo zbliżony do rzeczywistości.
Załączone talie demonstracyjne są jednorazowe. Po ich rozegraniu mamy kompletne informacje, jak rozwiązać dane łamigłówki. W związku z tym nie ma żadnej regrywalności w Unlock!, jak i w realnym espace roomie, o ile uda się nam z niego wydostać. Można powiedzieć, że Unlock! to prostsza, oparta wyłącznie na łamigłówkach i rozgrywana w czasie rzeczywistym, „przygoda” z T.I.M.E. Stories. Nic dziwnego, że mam takie skojarzenia, skoro za oryginalną wersję gry odpowiedzialne to samo wydawnictwo – Space Cowboys.
Czy jest to gra, czy raczej doświadczenie? Ciężko mi to oceniać i wydać jednoznaczną opinię. W Unlock! grało się nam bardzo przyjemnie i muszę przyznać, że nawet nie wiem kiedy upłynęło te 60 minut, które zajęło nam rozwiązanie obu talii. Niestety wersja demonstracyjna nie obyła się bez jednego błędu, przez który przegraliśmy grę - naszym zdaniem było to błędne oznaczenie jednego koloru. Skoro już wspomniałem kwestię barw, to gra ta nie jest przystosowana dla daltonistów. To niestety może ich zdyskwalifikować z rozwiązywania niektórych łamigłówek. Pozytywną rzeczą w Unlock! jest również fakt, że zajmuje ona bardzo mało miejsca na stole. Bardzo istotny jest również fakt, że jej główna zasada, czyli łączenie niebieskich i czerwonych kart, jest banalnie prosta i nie musimy poświęcać wielu minut na tłumaczenie reguł.
Jeżeli w nasze ręce wpadnie pełna wersja gry lub jakieś pojedyncze „scenariusze”, to z całą pewnością spróbujemy w nie zagrać. Uważam, że Unlock! to ciekawa opcja dla osób, które chcą poczuć się jak w escape roomie, ale na przykład nie chcą wychodzić z własnego domu.
Tomasz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz