Start

Get your dropdown menu: profilki

Slider

wtorek, 21 marca 2017

Labyrinth: Paths of Destiny. Recenzja gry od wydawnictwa Let's Play

Tytuł: Labyrinth: Paths of Destiny (III edycja)
Wydawca: Let’s Play
Rok wydania: 2016
Liczba graczy: 3-6 + wariant dwuosobowy
Czas gry: 40 minut
Język: polski, angielski, niemiecki, hiszpański

Labyrinth: Paths of Destiny to jeden z tych tytułów, o którym dość często słyszeliśmy, ale nigdy nie mieliśmy okazji zagrać. We wrześniu 2016 roku wydawnictwo Let’s Play przeprowadziło zakończoną sukcesem kampanię na wspieram.to, która ufundowała trzecią edycję gry.


Poza czasem i przestrzenią
Uczestnicy gry wcielają się w bohaterów, którzy trafiają do tytułowego labiryntu. Mogą go kreować wedle uznania. W jego korytarzach staną ze sobą do walki, natrafią na jego strażnika – Golema oraz liczne pułapki. Ich ostatecznym celem jest udowodnienie swojej potęgi i znalezienie wyjścia, które gwarantuje nieśmiertelność.
Tak jest przedstawiona fabuła gry Labyrinth: Paths of Destiny. Muszę jednak przyznać, że nie za bardzo zwracaliśmy na nią uwagę w trakcie rozgrywek. Skupiliśmy się wyłącznie na negatywnej interakcji, wokół której obraca się ta gra.

Za dużo kart
Gra jest wykonana na bardzo przyzwoitym poziomie. Tekturowe elementy są wystarczająco grube i dość wytrzymałe. Jeśli zaś chodzi o wielkość niektórych żetonów, to mogłyby być one troszeczkę większe, ale można się do nich przyzwyczaić. Rysunki w grze są bardzo ładne, a sama oprawa graficzna elementów jest bardzo przyjemna dla oka i nie pozwala na pomyłki w trakcie gry – jest funkcjonalna.
Jest jeden aspekt, z którego wydawcy mieli możliwość wyjść na dwa sposoby. Mam na myśli zależność językową gry. Karty umiejętności postaci i wydarzeń są wydane w czterech językach. Muszę przyznać, że z początku mnie to trochę zdziwiło. Jednak po dłuższym zastanowieniu stwierdziłem, że alternatywa, czyli wprowadzenie masy symboli i stworzenie gry niezależnej językowo, byłaby gorszym wyjściem. Co prawda nie wiem, jak to wygląda z ekonomicznego punktu widzenia. Przecież w pudełku otrzymujemy praktycznie całą talię kart, której nie używamy. Czy bez niej gra byłaby tańsza?

Muszę jeszcze wspomnieć, że do recenzji otrzymaliśmy grę z bardzo ciekawie wykonanymi pionkami postaci. Są one mianowicie stworzone z czegoś, co przypomina laserowo wycięty pleksiglas, a na nim naniesione są wizerunki naszych bohaterów. Muszę przyznać, że prezentują się one ciekawiej, niż ich tekturowe podobizny.
Instrukcja jest napisana poprawnie. Nie ma większych problemów ze zrozumieniem dość prostych zasad. Jedynym problemem dla nas była kwestia „sąsiadującego korytarza”. Jakiś czas zajęło nam dobre zinterpretowanie tego zapisu, w odniesieniu do samego „korytarza” i działania niektórych przedmiotów. Uważam, że można by było to napisać jakimś prostszym językiem. Jednak to był jedyny większy zgrzyt, jeśli chodzi o zasady.

Hey ho! Let's go!
Celem gry jest dotarcie do centrum labiryntu wraz z kluczem, który możemy podnieść z kafelka znajdującego obok miejsca startu innego gracza. Z pozoru nie jest to nic trudnego, jednak musimy wziąć pod uwagę to, że inni gracze będą nam przeszkadzać na różne sposoby.
Plansza składa się z sześciu ramek i przez to przypomina pole rozgrywki znane z Catanu. W każdym jej rogu znajduje się miejsce startowe dla jednego z graczy. W centrum umieszczamy specjalny kafelek z pionkiem Golema. Każdy z graczy wybiera lub losuje sobie postać, która ma jakieś wyjątkowe zdolności. Wszyscy uczestnicy startują z czterema punktami życia, a w przypadku ich utraty wracają na swoje pole startowe tracąc jeden przedmiot lub klucz.
W swojej turze gracz może wykonać dwie akcje. Może je wydać, aby wykonać działania:
a) za jedną akcję:
Budowa. Żeby poruszać się po tytułowym labiryncie, gracze muszą go sami zbudować. Wybierając tę akcję bierzemy wierzchni kafelek z zakrytego stosu i dokładamy go według określonych zasad na planszy. Dzięki temu tworzą się korytarze. Na kafelkach mogą pojawić się również wszelkiego pułapki oraz skarby – przedmioty, dające nam dodatkowe zdolności.
Ruch. Jest to po prostu przesunięcie swojej postaci wzdłuż jednego korytarza. Po tej akcji następuje eksploracja, czyli ewentualne stawienie czoła rywalom, pułapkom lub Golemowi.
Ryzykowny skok. Niektóre kafelki mają przecinające się korytarze. Nazwane są one mostami. Możemy wskakiwać i zeskakiwać z nich. Aby zrobić to bezkolizyjnie, to musimy wyrzucić na dwóch kostkach co najmniej 8 oczek. Jeśli nam się to nie uda to otrzymujemy żeton oszołomienia.
Odpoczynek. Dzięki niemu odrzucamy jeden żeton oszołomienia. Nie możemy robić czegoś innego, jeśli posiadamy jakiekolwiek żetony oszołomienia.
Atak. Atakujemy inną postać lub postaci będące z nami w korytarzu. Gracze rzucają dwiema kostkami i zwycięża ten, który osiągnie większy wynik. Przegrana postać traci jedno życie.
Zastawienie pułapki. Losujemy żeton i kładziemy go zakrytego (nawet my nie wiemy co na nim jest) na korytarzu, w którym się znajdujemy.
Ruch Golemem. Ciągniemy specjalną kartę i przesuwamy pionek Golema o określoną liczbę pól. Ważne jest to, że nie możemy go poruszyć po tych samych polach, po których ruszał go poprzedni gracz – to znaczy jeśli rywal bezpośrednio przed nami ruszał Golemem, to my nie możemy użyć tych samych pól do jego ruchu. Tę akcję można wykonać tylko raz na turę. W przypadku napotkaniu Golema, gracz rzuca dwoma kostkami i jeśli nie wyrzuci co najmniej dwunastu oczek, to wraca na pole startowe.
Wywołanie zdarzenia. W grze mamy stos kart zdarzeń. Zmieniają one w jakiś sposób zasady prowadzenia rozgrywki i oddziałują na wszystkich graczy. Ostatnią kartą zdarzenia jest zawsze Unicestwienie, które przyspiesza grę poprzez zdjęcie Golema z planszy.
b) za dwie akcje:
Bezpieczny skok. Skaczemy z/na most bez wykonywania testu.
Aktywacja Kryształu Losu. Każdy gracz ma Kryształ Losu. Kiedy jest on aktywny, to możemy jednorazowo powtórzyć jakiś test (rzut kośćmi). Niektóre zdolności postaci wymagają posiadania aktywnego Kryształu Losu. Po wykonaniu działania z nim związanego jest on odwracany na nieaktywną stronę.
c) za zero akcji:
Użycie Kryształu Losu. Wykonujemy akcję z nim związaną (patrz wyżej).
Podniesienie klucza/przedmiotu lub ich wymiana. Każdy z graczy może posiadać dwa przedmioty. Klucz również jest uznawany za takowy. Kiedy jesteśmy na korytarzu z przedmiotami, to możemy za darmo wymieniać je z tymi w naszym ekwipunku.
Darmowa walka. Możemy się na nią zdecydować, jeśli podczas ruchu wchodzimy na pole z innym graczem.
Tak, w ogromnym skrócie, wygląda rozgrywka w Labyrinth: Paths of Destiny. Gonimy się po korytarzach do momentu, aż jedna będzie samotnie stać, posiadając klucz, na polu centralnym.

Mini dodatki
Wydawncitwo Let’s Play razem z kopią gry podesłało nam kilka mini dodatków do tego tytułu.
Overlord. Wprowadza ona lorda żywiołaków, którego gracze muszą pokonać, aby ktoś mógł potem wygrać grę na standardowych zasadach.
Scarabs. Skarabeusze pojawiają się na planszy, jeśli z planszy zostaną zdjęte trzy przedmioty. Mogą one, tak jakby, przejąć kontrolę nad graczem i wówczas ten może jedynie polować i walczyć z innymi uczestnikami. Oczywiście można się go pozbyć zdając odpowiedni test.
Undead Warriors. Nieumarli budzą się, gdy ktoś podniesie klucz. Są oni aktywowani przez uczestników, poruszają się o trzy pola i walczą z postaciami graczy.
Magic of the Ancients. Do stosu kafelków są wtasowane specjalne płytki, które produkują manę w postaci fioletowych kryształków. Gracze mogą ją zbierać i wydawać na rzucanie czarów.
Muszę przyznać, że wszystkie te dodatki są dość pomysłowe i całkiem przyjemnie urozmaicają, ale też wydłużają rozgrywkę. Jednak nie zalecam korzystania z kilku z nich jednocześnie.

Rozgrywka dwuosobowa
Wariant dwuosobowy wprowadza inne rozłożenie startowe – centralna płytka, do której musimy dotrzeć z kluczem, nie jest w centrum ;-) Poza tym nie można używać w nim kilku postaci. Odnoszę wrażenie, że wariant ten został wprowadzony troszeczkę na siłę, a sama gra nie była tworzona z myślą o dwóch graczach. Jest ona nastawiona na negatywną interakcję i wzajemne atakowanie się uczestników. W grze dwuosobowej też ono jest, ale interakcja bardziej przesuwa się na złośliwe budowanie labiryntu i ruch Golemem (tudzież undeadami). Nadaje to troszeczkę abstrakcyjności grze, która moim zdaniem stawia na totalny chaos na planszy.

Trzy etapy dążące do neutralnej opinii
Moja opinia o tej grze przechodziła przez trzy fazy. Tu należy wspomnieć, że już przy zapoznawaniu się z zasadami, w mojej głowie tworzy się jakieś zdanie o danym tytule. Jeśli chodzi o Labyrinth: Paths of Destiny to z początku miałem bardzo pozytywne odczucia – budujemy labirynt i gonimy się po nim. Potem doczytałem do opisu walki. Pierwsza moja myśl: „błagam niech to nie będzie wyłącznie porównanie dwóch rzutów 2K6”. Niestety tak jest i bardzo sceptycznie podchodziłem do pierwszej rozgrywki. Jednak po niej stwierdziłem, że losowa walka wcale tak bardzo nie przeszkadza w tej grze. Jest to spowodowane tym, iż, przede wszystkim w grze dwuosobowej nie ma jej tak wiele, a rywalom przeszkadzamy poprzez umiejętne i złośliwe budowanie labiryntu oraz ruch Golemem. O tym jednak już wspominałem kilka akapitów wcześniej. Ostatecznie mam neutralne podejście do tej gry. Prawdopodobnie nie zagram w nią już więcej z Sylwią, gdyż uważam, że nie jest to tytuł stworzony z myślą o dwóch graczach. Nie wykluczam jednak kolejnych partii w 3-4 osoby, ponieważ sądzę, że jest to idealna liczba graczy dla tego tytułu.
Opisując grę Legends of Labyrinth (click) stwierdziłem, że przypadnie ona miłośnikom Munchkina. Tu też mogę zastosować takie porównanie, a co więcej ośmielę się wysnuć wniosek, że jest ona idealna dla kogoś, kto uwielbia Magiczny Miecz (Talisman). Grając w Labyrinth: Paths of Destiny cały czas miałem nieodparte wrażenie, że ścigam się z innymi graczami, aby jako pierwszy zdobyć Tarczę Tolimana i Magiczny Miecz (tutaj klucz), a następnie dotrzeć na kamienny most, aby zabić Bestię (tutaj dotarcie na pole centralne z wyminięciem Golema). Negatywna interakcja, a nawet walka jest bardzo podobna. W Labyrinth: Paths of Destiny dochodzi nam jednak budowanie planszy w trakcie rozgrywki i większa kontrola nad ruchem. Jednak ogólny poziom losowości jest podobnie ogromny w obu wspomnianych tytułach.
W zasadzie nie wiem, czy mogę coś więcej napisać o tej grze. Jest ona lekka i niezobowiązująca. Reguły są proste i spodobają się one osobom, które chcą znaleźć niewymagającą grę ze sporą dawką bezpośredniej i pośredniej negatywnej interakcji. Jeżeli szukasz czegoś takiego, to Labyrinth: Paths of Destiny jest dla Ciebie.

Tomasz

Pomocnicza ocena zbiorcza według naszej zawiłej skali:
I.
Klimat
3/6
II.
Losowość
3/6
III.
Błędy w grze
5/6
IV.
Złożoność
6/6
V.
Interakcja
6/6
VI.
Wykonanie
6/6
VII.
Cena
4/6
VIII.
Czas rozgrywki w dwie osoby
4/6
IX
Skalowanie na dwóch graczy
3/6
Końcowa nota:  4.44/6

Grę udostępniło wydawnictwo: 
etsplaygames.pl/


Bardzo serdecznie dziękujemy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz