Wydawca: Wydawnictwo Edgard
Rok wydania: 2017
Liczba graczy: ?
Czas gry: ?
Jakiś czas temu napisało do nas Wydawnictwo Edgard z zapytaniem czy bylibyśmy zainteresowani zrecenzowaniem jednego z ich Kieszonkowców. Oczywiście wyraziliśmy zgodę i zdecydowaliśmy się na Kieszonkowiec: angielski What’s up? dla osób powyżej piętnastego roku życia. Skupia się on na angielskich idiomach. O całej serii nie wiedzieliśmy nic więcej poza tym, że Kieszonkowce to gry karciane, których głównym hasłem jest nauka przez zabawę.
Informacje z małego pudełka
Talie kart otrzymujemy, można powiedzieć, w standardowym pudełku do kart do gry. Na jego odwrocie znajdziemy informacje, że jedna talia to ponad 600 angielskich zwrotów konwersacyjnych w pytaniach i odpowiedziach. What’s Up? jest skierowana dla osób zaawansowanych – na poziomie B2-C1.
To jest 100% quiz
Instrukcji do gry w pudełku nie ma lub w naszym egzemplarzu nie było jej dołączonej. W związku z tym mamy talię dwustronnych kart. Na awersie mamy trzy sytuacje/zwroty oraz trzy odpowiedzi do każdej z nich. Na rewersie z kolei mamy wyjaśnienia poszczególnych słów lub idiomów. W zasadzie to tyle. Zwykły quiz, ale co ciekawe nie ma oznaczonych poprawnych odpowiedzi. Przynajmniej my nie dostrzegliśmy ich w czasie naszych testów. Wydawca zapewnił nas jednak później, iż znajdują się one na dołu każdej karty. W związku z tym prostujemy tę kwestię. Odpowiedzi znajdują się na dole każdej karty, ale są mało widoczne, na tyle, że umknęły one czujnym oczom recenzentów.
Gdzie jest gra?
Na stronie www.kieszonkowce.pl można znaleźć coś na wzór instrukcji. Mamy kilka trybów gier opartych na Memory lub spostrzegawczości uczestników. Przyznam się, że nie za bardzo wiem, jak zastosować którykolwiek z nich do prezentowanego dziś What’s Up? Być może coś mi umyka.
Przyznam się, że jestem troszeczkę skołowany, gdyż nie wiem, co więcej mogę napisać o otrzymanym kieszonkowcu. Jest to po prostu quiz, dzięki któremu być może uda się nam przyswoić nowe idiomy lub słowa. Nie wydał on mi się jakoś wyjątkowo trudny. Jednak spełnił on swoją rolę – poznałem kilka nowych zwrotów. Mam nadzieję, że je zapamiętam… Dla zabicia czasu można się w niego pobawić gdziekolwiek, gdyż dosłownie mieści się on w kieszeni. Czy jest to dobre narzędzie edukacyjne? Nie mnie oceniać, gdyż nie jestem nauczycielem. Przy najbliższej okazji przekażę tego Kieszonkowca koledze, który jest nauczycielem języka angielskiego. Jestem ciekawy, jak on na niego zareaguje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz