Rok wydania: 2008
Liczba graczy: 2
Czas gry: 30 minut
Język: angielski, niemiecki, włoski, francuski (niezależna językowo)
Minął ponad rok od naszego ostatniego wpisu z cyklu ... bo promocja była, w którym opisujemy gry zakupione tylko i wyłącznie dlatego, że były w atrakcyjnej cenie. Skąd taka długa przerwa? Wynika ona z faktu, że coraz rzadziej kupujemy gry w okazyjnych cenach. Jednak chyba ważniejszą przyczyną jest fakt, że nie zawsze mamy czas na opisywanie takich gier. Dobrym przykładem jest jest dziś omawiany tytuł - Shanghaien. Kupiłem go za 3 euro na ostatnich targach w Essen - Spiel 2020. W związku z tym w momencie pisania tego tekstu minęło 9 miesięcy od tego wydarzenia. Grę polecił mi znajomy, który sam to zrobił i powiedział mi o fakcie, że ABACUSSPIELE robi taką wyprzedaż przy swoim stanowisku. Żal było nie skorzystać. Czy żałuję tej decyzji?
Co ja robię na tym statku?
Wielokrotnie podkreślałem fakt, że lubię jak gra planszowa poszerza naszą wiedzę na temat otaczającego nas świata. Niezależnie od tego czy uczy nas historii, biologii, czy zwyczajów panujących w danym rejonie. Dzięki omawianej dziś grze dowiedziałem się, co oznacza angielski zwrot shanghaiing. Raczej nie ma dobrego, polskiego odpowiednika dla tego słowa. W skrócie jest to praktyka porywania ludzi, aby zmusić ich do służbie na statku. Było to dokonywane przy pomocy podstępu, gróźb albo po prosty przemocy. Na całe szczęście "zwyczaj" ten zakończył się na początku XX wieku. Dlaczego o tym wszystkim wspominam? Ponieważ jest to tematyka omawianej dzisiaj gry.
Wykonanie
Wewnątrz małego, kwadratowego pudełka znajdziemy:
- 48 kart tawerny, a wśród nich 40 marynarzy (w 8 kolorach i nominałach 1, 2, 3, 3, 4) oraz 8 brudnych zagrywek (kart specjalnych);
- 12 kości w dwóch kolorach (po 6 dla każdego gracza);
- 2 figurki kapitana (po 1 dla każdego gracza);
Nie mam zastrzeżeń co do wykonania gry. Karty przypominają te stosowane od lat przez Fantasy Flight Games, które wielokrotnie porównywaliśmy do papieru wizytówkowego. Kostki też są w porządku, ale widać, że z białych oczek po kilku rzutach zaczyna odpryskiwać farba. Figurka kapitana jest zupełnie zbędna, ale miło, że została ona dodana do zestawu. Instrukcja przetłumaczona jest dobrze na język angielski, choć nie ukrywam, że trochę czasu nam zajęło zrozumienie, jak dokładnie działa punktacja w tej grze.
Łap ich!
Shanghaien to gra wyłącznie dla dwóch graczy. Do rozgrywki w nią najlepiej usiąść naprzeciw siebie. Każdy gracz otrzymuje kości oraz kapitana w swoim kolorze. Następnie tasujemy karty tawerny i tak przygotowani możemy zacząć rozgrywkę.
Na początku każdej rundy pomiędzy graczami wykładane jest 6 kart tawerny. Następnie gracze naprzemiennie wykonują swoje tury. W jej trakcie możemy wybrać jedną z dwóch opcji:
1. Rzucić kośćmi
Bierzemy 2 kości z naszej puli i nimi rzucamy. Następnie musimy położyć jedną z nich obok karty tawerny. Pierwsza kostka określa kolejność (z naszej perspektywy) kart w rzędzie. Tak na przykład możemy położyć "jedynkę" przy pierwszej karcie po naszej lewej lub po prawej. To określa kolejność kart w tej rundzie. Prawda jest taka, że nie ma to raczej większego znaczenia, gdyż prawdopodobieństwo wypadnięcia konkretnej liczby oczek na kostce jest takie samo.
2. Shanghai
Ta akcja kończy rundę i powoduje, że gracze zdobywają karty. Można ją przeprowadzić wyłącznie, jeśli ma się już co najmniej dwie kostki przypisane do kart. Należy ją zrobić, jeśli w puli została nam tylko jedna kość.
Karty zdobywane są w następujący sposób:
- karty, przy których nie ma żadnych kości są odrzucane;
- jeśli przy danej karcie jest kość tylko jednego z graczy, to ją ten gracz otrzymuje;
- jeśli oboje gracze mają kości przy karcie, to otrzymuje ją osoba, która ma większą sumę oczek z sąsiadujących kart. W przypadku remisu karta jest odrzucana.
Po przydzieleniu kart rozkładamy kolejne 6 na stole i powtarzamy cały proces. Gra trwa 8 takich rund.
Jeżeli zdobyliśmy w poprzednich rundach kartę brudnych zagrywek (specjalną), to możemy takową użyć raz na rundę - niezależnie ile ich posiadamy. Są one oczywiście jednorazowe. Pozwalają one na przykład na przerzut kości, zmianę liczby oczek o +/- 1, położenie dwóch kości jednocześnie przy kartach itp.
Końcowa punktacja, nie ma co ukrywać, jest troszeczkę zakręcona. Każdy z graczy segreguje swoich zdobyte karty marynarzy według koloru. Następnie są oni wedle tych grup porównywani:
- gracz, który ma silniejszych (o większej sumie ich nominałów), odrzuca je i otrzymuje karty swojego rywala. W przypadku remisu wszyscy są odrzucani.
- jeżeli jeden uczestnik ma marynarzy w danym kolorze, to ich zatrzymuje;
Po tych dwóch krokach, ich nominały są sumowane - są to nasze punkty zwycięstwa. Dodatkowo otrzymujemy jeden punkt za każdą niewykorzystaną kartę brudnych zagrywek. Zwycięża osoba z największą liczbą punktów.
Porwani?
Chyba najważniejsze pytanie, na które chcecie poznać odpowiedź, to to, czy żałuję wydania tych 3 euro na tę grę. W żadnym wypadku. Przyznam, ze nie miałem żadnych oczekiwań wobec tego tytułu, ale spełnia on swoje podstawowe zadanie - można się przy nim dobrze bawić. Oczywiście, gdy zaczniemy się jej przyglądać, to zobaczymy, że jest ona bardzo losowa. Nie mamy żadnego wpływu na to, co wyrzucimy na kościach. Nie będziemy też raczej specjalnie dokładać ich tam, gdzie pojawią się karty brudnych zagrywek. Chyba, że nie będziemy mieli wyboru. Shanghaien to bardzo specyficzna mieszanka tworząca losową grę taktyczną z elementami push your luck. To ostatnie jest zobrazowane poprzez możliwość zakończenia rundy przed ewentualnym przydzieleniem wszystkich kostek.
Najbardziej wyróżniającym elementem jest zdecydowanie punktacja. Z początku trudno ją zrozumieć i trzeba się dłużej nad nią zastanowić. W drugiej połowie gry jednak już planujemy jak zdobyć konkretne karty, musimy pamiętać jakie jeszcze są w puli i gdzie ewentualnie przyblokować przeciwnika. Wszystko to oczywiście pod warunkiem, że pozwolą na to nasze rzuty kośćmi.
W trakcie rozgrywki nie ma w Shanghaien jakiś przestojów i decyzje, gdzie dołożyć kostkę są podejmowane prawie natychmiastowo. W drugiej części partii gra troszeczkę spowalnia, bo zaczyna się liczyć powoli punkty i patrzeć, jakie karty ma zdobyte rywal. Regrywalność tej pozycji przede wszystkim determinuje kolejność pojawiania się kart na stole oraz same rzuty kością.
Gra niestety nie jest dostępna w polskich sklepach w momencie pisania tego tekstu. W związku z tym bardzo się cieszę, że udało mi się zdobyć tak tanią kopię. Gra zostanie w naszej kolekcji, gdyż jest ona całkiem lekką pozycją, przy której można bardzo przyjemnie spędzić czas i trochę poturlać kostkami. Można ją zakwalifikować nawet jako filler. Jeżeli gdzieś uda się Wam zdobyć jej kopię, to polecam spróbować w nią zagrać.
Tomek
Pomocnicza ocena zbiorcza według naszej zawiłej skali:
I. | Klimat | 2/6 |
II. | Losowość | 2/6 |
III. | Błędy w grze | 6/6 |
IV. | Złożoność | 6/6 |
V. | Interakcja | 5/6 |
VI. | Wykonanie | 6/6 |
VII. | Cena | 6/6 |
VIII. | Czas rozgrywki | 6/6 |
IX. | Ocena gry | 5/6 |
Końcowa nota: 4.88/6
Grałem... bardzo fajna gra polecam każdemu!
OdpowiedzUsuńSama rozgrywka jednak wcale nie jest taka prosta i nie polega tylko na zwyczajnym kolekcjonowaniu kart.
OdpowiedzUsuń