TOP 5 SYLWII
Miejsce 5. Tu i TamAutor: Ryan Laukat
Wydawca: Lucky Duck Games
Liczba graczy: 2-4
Jest to pierwsza gra Ryana Laukata, która trafiła na nasz stół. Osobiście gry abstrakcyjne, jaką jest Tu i Tam, wymagają ode mnie dość sporego wysiłku, bo wole liczyć, a nie tylko przewidywać, co zrobi rywal. Nie zawsze mam umiejętność wykorzystania prostych zasad na różne sposoby, jak to ma miejsce w tego typu tytułach. Jednak ta gra zaskoczyła mnie, bo bardzo dobrze mi się w nią grało. Wykorzystanie mechaniki area control na swoją korzyść po to, aby zdobyć specjalne zdolności kart, sprawiało mi dużo satysfakcji. Do tego dochodzą karty artefaktów, które dają jeszcze większe możliwości kombinowania. Z całą pewnością gra warta uwagi.
Autor: Bernd Eisenstein
Wydawca: Irongames
Liczba graczy: 1-4
W momencie pisania tego tekstu, nie ma jeszcze recenzji tej gry, bo trafiła ona do nas z "promocji" w jednym z polskich sklepów. Autorem jest Bernd Eisenstein, znany mi przede wszystkim z takiego tytułu jak Peloponnes. Gra PAX ma ciekawą koncepcję, bo zawiera elementy kooperacji, ale tak naprawdę gramy przeciwko sobie. Gracze rywalizują między sobą, ale także z Rzymem. W swojej rundzie dobieramy trzy karty: jedną odrzucamy, jedną zabieramy dla siebie a jedną kładziemy na stół, dostępną dla wszystkich graczy. I już na tym etapie zostajemy postawieni przed kilkoma wyborami, które mogą zadecydować o przebiegu rozgrywki. Rywalizujemy w 7 kategoriach i celem jest uzyskanie lepszego wyniku niż Rzym, ale także lepszego niż rywale. Co ciekawe, karty ze stołu, o największej wartości zawsze na koniec rundy trafiają do Rzymu. Dlatego zaskakujące jest to, ile tak mała gierka ma do zaoferowania i jak bardzo trzeba się przy niej napracować.
Autor: Marek Mydel, Paweł Szewc
Wydawca: Galakta
Liczba graczy: 1-4
Oczywiście w kolekcji mamy pierwszą edycję gry Rycerze Pustkowi, ale jak tylko nadarzyła się okazja, to do naszej kolekcji trafiła druga edycja. Oczekiwań nie miałam, liczyłam tylko na sporą dawkę klimatu postapo, w stylu Mad Maxa. Już po pierwszej przygodzie z rumieńcami na twarzy miałam ochotę grać w kolejne scenariusze i kolejne, a nawet powtarzać te zakończone niepowodzeniem. Jest to gra przygodowa, paragrafowa, przy której bardzo napracowano się, aby dopracować ją tak, aby bez względu na decyzję gracza, tworzyła się spójna opowieść. Gra daje spore możliwości, możemy zmieniać nasze nastawienie, grać innymi postaciami, zmieniać pojazd czy wyposażenie, a także zamiast grać "dobrymi", wcielić się w "złych" i podejmować zupełnie durne decyzje. Tak, na to wszystko pozwala nam ta gra i zaskakujące jest to, jak bardzo mogłam się przy niej zrelaksować.
Autor: Malachi Ray Rempen
Wydawca: Keen Bean Studio
Liczba graczy: 1-4
Już samo rozpakowanie gry przyniosło mi dużo satysfakcji, bo otwiera się ono jak klaps na planie filmowym, a elementy schowane są w plastikowe opakowanie w kształcie rolki filmowej. Jednak to nie wszystko. Sama rozgrywka przyniosła mi sporo satysfakcji, a także niezwykle rozbawiała na każdym etapie. Humorystyczna oprawa graficzna wprowadza w pozytywny nastrój, bo gramy... fasolkami. Dodatkowo w grze mamy karty pomysłów, napisane w humorystyczny sposób. Ponadto sama nazwa scenariusza już rozbudza w nas wyobraźnie, jak na przykład: "najbardziej zwariowana walka klaunów". No i do tego w naszej pierwszej rozgrywce wylosowaliśmy postacie: ja grałam reżyserem, Tomasz gwiazdą filmową, a pierwszym problemem, z którym musieliśmy się zmierzyć, był romans miedzy... reżyserem i gwiazdą filmową. Wtedy już wiedziałam, że gra skradnie moje serce :-)
Autor: David Gerrard
Wydawca: Junk Spirit Games
Liczba graczy: 2
Jest to prosta gra abstrakcyjna, których wiele pojawiło się u nas w tym roku. To co ją charakteryzuje to minimalizm elementów, bo każdy z graczy ma taki sam zestaw dziesięciu kart: 5 to teleport do jednej z 5 lokalizacji, a 5 pozostałych to: ruch w prawo, ruch w lewo, zadanie obrażenia jeśli rywal jest 2 lokacje dalej, w tej samej lokacji lub o 1 lokację dalej. Wszystko sprowadza się do zagrania w swojej rundzie dwóch zakrytych kart i odkrycia jednej po drugiej razem z rywalem i wprowadzenia efektu. Dodatkowo jeśli uda nam się zadań ranę rywalowi, to odrzuca on jedną z kart teleportacji. W związku z tym nasza ręka to też nasze życie, bo gdy nie będziemy mogli już odrzucić żadnej karty teleportacji to przegrywamy. Wydaje się to może proste, ale rozgrywka w Slip Strike przyniosła mi wiele satysfakcji. Rozgrywka jest błyskawiczna, a pomimo abstrakcyjności tytułu, za każdym razem dobrze się w nią bawiłam.
TOP 5 TOMASZA
Miejsce 5. Galactic EraAutor: Channing Jones
Wydawca: Seajay Games
Liczba graczy: 1-6
Z początku myślałem, że Galactic Era to będzie jedna z typowych gier 4X - pozajmujemy planety, porozwijamy technologię i postrzelamy do siebie stateczkami. Byłem naprawdę zaskoczony, kiedy znalazłem w niej sporo euro mechanizmów i ma dość dynamiczną, jak na standardy tego gatunku, rozgrywkę. Kolejną rzeczą, która mnie zdziwiła, to fakt, że nigdy nie starczy nam akcji, żeby w grze zrobić wszystko, na co mielibyśmy ochotę. W związku z tym musimy w zasadzie na początku rozgrywki zdecydować, w jakim kierunku będziemy się rozwijać. Co więcej, bardzo dużo zależy w tej grze od graczy i ich chęci do wymiany technologii, co również jest nietypowe dla tego typu pozycji. Za każdym razem kiedy w nią gram znajduję coś nietypowego i chyba to jest w Galactic Era tak zaskakujące. Recenzja już wkrótce.
Autor: David Gerrard
Wydawca: Junk Spirit Games
Liczba graczy: 2
Nie ukrywam, że lubię gry, w których występuje jednoczesne wykonywanie akcji. Można powiedzieć, że satysfakcjonuje mnie bawienie się z rywalami w "ja wiem, że ty wiesz, że ja wiem". W gruncie rzeczy tym jest Slip Strike - gra, w której staramy się zneutralizować naszego przeciwnika poprzez odpowiednie poruszanie się oraz wykonywanie ataków. Zaskoczyło mnie to, że w tak prosty i przyjemny sposób, jaki oferuje ten tytuł, można przedstawić właśnie tego dylematy. Bardzo dobrze się bawiłem przy tym szybkim fillerze.
Autorzy: Brent Beck, Jeffrey Beck
Wydawca: różni
Liczba graczy: 2-6
Nigdy nie sądziłem, że dobrze będę się bawić przy tytule z mechanizmem brania lew (ang. trick taking). Jednak Skull King okazał się całkiem zabawną grą, którą poznaliśmy będąc u znajomych w Finlandii. Założenie jest dość proste. W dużym skrócie - gra trwa 10 rozdań i z każdym numerem rozdania, dostajemy tyle kart na rękę. Potem gracze jednocześnie wskazują/licytują ile lew są w stanie wygrać. Jeśli im to się uda spełnić, to otrzymują pozytywne punkty. W przeciwnym wypadku te punkty się traci. Oczywiście w grę wchodzą różne inne scenariusze związane ze zdolnościami kart. Mogę śmiało stwierdzić, że Skull King według mnie idealnie wpasował się w złożoność mechanizmów i głębię zasad. Przynajmniej takie odniosłem wrażenie, jako osoba nie grająca gry z mechaniką brania lew.
Autor: Ryohei Kurahashi
Wydawca: Albi Polsa
Liczba graczy: 2-4
Jest to gra, w której musimy odgadnąć cyfry na płytkach znajdujących się za zasłonką naszego rywala. Oczywiście muszą one być ułożone tam w specyficzny sposób. Narzędziami, które pozwalają nam redukować możliwości są karty pytań leżące na stole oraz nasze własne kafelki z cyframi. Jest to pozycja łącząca dedukcję, taktyczne myślenie i elementy blefu. Byłem zaskoczony, że tak dobrze się przy niej bawiłem.
Autor: Bernd Eisenstein
Wydawca: Irongames
Liczba graczy: 1-4
Trzecia gra w moim zestawieniu, która nie doczekała się recenzji. PAX to jeden z tych tytułów kupionych przez nas "bo promocja była". Co jest w nim takiego zaskakującego? Przede wszystkim to, że gracze nie grają wyłącznie przeciwko sobie, ale również przeciw botowi. To jakie karty zbiorą uczestnicy rozgrywki, a jakie pozostawią dla bota ma znaczenie na koniec gry. Zadecyduje to o rodzaju punktowania, jakie zostanie rozstrzygnięte po wykorzystaniu wszystkich kart. Oczywiście gra nie jest idealna, ale właśnie to nietypowe rozwiązanie warunków zwycięstwa mnie zaskoczyło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz