Wydawca: Present is Future Games
Rok wydania: 2022
Liczba graczy: 1-4
Czas gry: 180+ minut
Język: angielski
Gra komputerowa Sid Meier's Pirates! to na pewno jeden z tytułów mojego dzieciństwa. Bez wątpienia ukształtowała ona moje zamiłowanie do tematyki pirackiej, jak i stworzyła romantyczny obraz pirata w mojej głowie - podróżowanie po tropikach, szukanie skarbów i rabowanie innych statków. Żadna z gier planszowych poruszająca temat bycia piratem nie dawała mi nawet minimalnego poczucia, że gram w coś podobnego do tej gry komputerowej. Aż tu znienacka, przed zeszłorocznymi targami w Essen dowiedziałem się o tytule Captain's Log. Po obejrzeniu kilku gameplay'ów, które były dostępne w trakcie jej kampanii crowdfundingowej od razu wiedziałem, że bez względu na wszystko, muszę pozyskać ten tytuł. Dlaczego? Ponieważ był on dla mnie przeniesieniem wspomnianej gry komputerowej na planszę.
Hiszpańskie tło
Autorem gry jest Anastasio Martinez. Z racji faktu, że gra zauroczyła mnie swoimi mechanizmami i tematyką, to postanowiłem do niego napisać. Jak się okazało, jest to bardzo otwarty człowiek, który z zapałem odpowiada na wszystkie pytania i bardzo otwarcie podchodzi w zasadzie do wszystkich tematów. Po wymianie wielu maili, wiadomości przez komunikator oraz osobistym spotkaniu na targach, mogę śmiało stwierdzić, że jest on na obecnym etapie czymś więcej, niż zwykłą znajomością, którą nawiązuje się w naszym hobby jakim są gry planszowe. Niestety jest jeden mankament, jeśli chodzi o komunikację z nim - nie zna on za bardzo języka angielskiego i posługuje się translatorem w trakcie rozmowy. Jest to dość kłopotliwe w normalnym życiu, ale co najgorsze, to objawia się to w instrukcji do Captain's Log.
Kwestia zasad
Chcę podkreślić, że poniższy tekst, to raczej nie będzie typowa recenzja. Będzie to zbiór przemyśleń i wskazówek co w grze jest dobre, a co niekoniecznie moim zdaniem działa. Co jest największym problemem Captain's Log to bez wątpienia instrukcja. Nie chodzi mi tu o sposób jej ułożenia, czy nawet ilość reguł w niej zawartych. Problemem jest ich tłumaczenie na język angielski. Czasami nie ma ono absolutnie sensu. Tworzy to wiele sytuacji, gdzie reguł musimy się domyślać. Wspomniana bariera językowa nie pozwala też zbyt szybko wyjaśnić wątpliwości z autorem. Taka sytuacja sprawia również, że wyjaśniając jedną rzecz, pojawia się problem z inną. Również w samych regułach występują zaprzeczenia - coś jest napisane w jeden sposób na jednej stronie, a trochę inaczej na innej. Niby takie przypadki pojawiają się w bardziej szczegółowych zasadach, ale bez wątpienia wytrąca to grę z płynnego gameplay'u i na chwilę obecną wydaje mi się, że takowy również bardzo trudno osiągnąć.
Nie chcę też, żebyście mnie źle zrozumieli - gra jest grywalna, pomimo tych luk w regułach. Nie jest tak, że trafiamy na jakiś problem i gra się absolutnie wywraca albo wcale nie możemy w nią zagrać, bo wszystko jest niezrozumiałe. Po prostu pod względem reguł, Captain's Log bardzo kuleje.
Muszę też wspomnieć, że gra podzielona jest na dwa moduły: standardowy i ekspercki. W pierwszym poznajemy podstawowe zasady gry. Będziemy wiedzieć jak obliczać punkty ruchu biorąc pod uwagę siłę wiatru i ustawienie naszego statku. Dowiemy się na temat zanurzenia statku i powiązanym z tym fakt ładowności okrętu. Poznamy wszystkie współczynniki naszej jednostki, jak strzelać, sterować neutralnymi statkami (NPC) i zrozumiemy jak działa rynek dóbr oraz handel w portach. Mamy też w rozgrywce podstawowy system reputacji pomiędzy nami, a nacjami występującymi w grze. Dowiemy się też, jakie podstawowe akcje możemy wykonywać w swojej turze, co możemy robić w portach i jak wykonywać misje.
Moduł ekspercki bierze te i tak już skomplikowane zasady i czasami wychodzi nimi poza skalę. Dodaje on masę rzeczy od łowienia ryb, po bardziej rozbudowany system reputacji i powiązane z nimi ulepszenia oraz statki możliwe do zakupienia w portach. Wprowadza on załogę i możliwość wykonywania abordażu. Dostajemy też karty kapitanów, które dają nam specjalne zdolności. Mamy większy wybór statków, którymi możemy pływać. Zmienia się i komplikuję eksploracja. Gra nawet daje nam możliwość taranowania innych okrętów oraz wprowadza nietypowych przeciwników jak wielki biały wieloryb - nawiązanie do książki Moby Dick. Jeżeli miałby przyznać jakąś ocenę w dziesięciostopniowej skali drobnych reguł, to grę podstawową oceniłbym na 6/10. Natomiast jeżeli chodzi o grę ekspercką, to przyznałbym 12/10 - naprawdę odnoszę wrażenie, że gra stara się wrzucić do jednego worka zbyt wiele rzeczy i być momentami za szczegółowa. W normalnych warunkach nie uznałbym tego za coś złego, ale przypominam, że reguły nie są zbyt dobrze przetłumaczone, więc z niektórych rzeczy nawet nie chce się korzystać, bo w zasadzie nie wiem, czy dobrze dane czynności wykonujemy.
Na chwałę trzeba zasłużyć
Celem gry jest bycie pierwszym, który osiągnie ustaloną liczbę punktów chwały - zwycięstwa. Zdobywamy je poprzez zbieranie beczek (żetony z losowymi nagrodami), zatapianie statków, dokonanie udanego abordażu, sprzedanie 4 tych samych surowców w jednym porcie, wykonanie misji, ukończenie 4 misji tego samego rodzaju, podnoszenie poziomu statku oraz kupowanie do niego ulepszeń, osiągnięcie odpowiedniego (najwyższego lub najniższego) poziomu reputacji z daną frakcją. Z pozoru nie wydaje się to jak nic trudnego. Niemniej należy zaznaczyć, że grę zaczynamy z praktycznie "gołym" statkiem. Dostajemy trochę pieniędzy na zakupienie jakiś podstawowych rzeczy, jak dodatkowe armaty albo załoga. Tak "przygotowani" ruszamy w świat.
Z początku skupiamy się na jego eksploracji - odkrywamy nowe kafelki, zbieramy beczki, pozyskujemy towary i staramy się je sprzedać w portach. Poza piratami, raczej nikt nie będzie nas atakował, bo będziemy neutralni z pozostałymi frakcjami. Jednak jeśli już dojdzie do walki, to należy wziąć pod uwagę dwie rzeczy. Po pierwsze jest ona bardzo losowa i polega na rzucaniu K12-stkami i osiągnięciu zazwyczaj wyników w okolicach od 10 do 12, aby zadać uszkodzenia przeciwnikowi. Po drugie statki rywali są dość silne i na pewno uda się ich nam zatopić jedną salwą. Jest to ważne, gdyż zaatakowanie rywala w naszej turze powoduje utratę reputacji w danej frakcji, a to nie jest dla nas raczej korzystne. Ponieważ powoduje to prowokowanie ataków innych statków danej nacji. Choć po zatopieniu statku zyskujemy reputację u jego wrogów. Dlatego moim zdaniem z początku należy jak najbardziej unikać potyczek i skupić się na handlu i prostych misjach transportowych (o ile uda się je nam wylosować...).
Jednak jak tak sobie próbujemy pływać od portu do portu, to NPC również wchodzą interakcje ze sobą, czyli gonią się po mapie i atakują nawzajem. Czasem można to wykorzystać i dobić jakiś statek. Jeśli natomiast nie mogą się pojawić na planszy albo nie mają co robić, to po prostu rotują i odsłaniają kolejne statki. To powoduje, że ci "przeciwnicy" stają się coraz silniejsi. W związku z tym, jeśli nie uzbroimy się wystarczająco szybko, to w pewnym momencie będziemy dla nich jak kryl i plankton dla wieloryba. Całe Captain's Log sprawia z jednej strony wrażenie gry bardzo trudnej, gdzie poziom trudności jest dodatkowo potęgowany przez jej losowość.
I tak sobie pływamy od punktu do punktu, starając się handlować i wykonywać misje. Muszę przyznać, że tempo gry jest w związku z tym dość powolne. Czasem nawet wydawało mi się, że bardziej skupialiśmy się nad tym jak powinna zadziałać sztuczna inteligencja NPC, niż to co my w zasadzie robiliśmy. Niekiedy mijało kilka godzin, a my nadal mieliśmy praktycznie podstawowy statek i kilka punktów chwały. Bo po prostu nie było łatwych okazji, żeby zarobić pieniądze, ulepszyć się i ruszyć w pogoń za jakimiś wrogami. Kiedy już udawało się nam zyskać wystarczająco usprawnień, żeby stanąć z nimi w szranki, to zatapialiśmy jeden, maksymalnie 2 statki, natychmiast stawaliśmy się wrogami danej frakcji i po jakimś czasie pojawiały się statki następnego "poziomu" i mieliśmy przechlapane - praktycznie zdarzały się sytuacje, że byliśmy zatapiani po jednej salwie...
Na całe szczęście nasza "śmierć" powoduje utratę "tylko" towarów i pieniędzy. Dodatkowo wzrasta reputacja z frakcją, która nas zatopiła. W wersji eksperckiej natomiast tracimy jeszcze punkt zwycięstwa, przy każdym trzecim zniszczeniu. Z racji tego, że gra powoli się rozkręca, to może to być dość bolesne. Generalnie Captain's Log wydaje się dość trudny i bezlitosny. Choć może prawda jest taka, że prawdopodobnie nie wymyśliliśmy jakieś dobrej strategii, żeby start w każdej partii był prostszy albo po prostu mieliśmy zbyt dużego pecha związanego z losowością.
Sandbox na dwóch płaszczyznach
Bez wątpienia Captain's Log to gra typu piaskownica (ang. sandbox). Stawia ona przed Tobą końcowy cel, a to jak go osiągniesz zależy wyłącznie od Ciebie. Choć prawda jest taka, że na chwilę obecną nie widzę możliwości rozgrywki, w której nie będziemy atakować innych statków.
Jest to również sandbox z innego powodu. Jest to rzecz, która zakładam nie była intencją autora. Tytuł ten aż się prosi o jakieś house rules, które w ten czy inny sposób mogą usprawnić albo ułatwić rozgrywkę. Nie jestem zwolennikiem tego typu rozwiązań, ale z chęcią parę rzeczy przetestuje. Mam takie pomysły jak:
1. Rozpoczynanie gry z większą pulą pieniędzy.
Da to możliwość szybszego ulepszenia naszego okrętu, żeby łatwiej stawić czoła przeciwnikom. Normalnie zaczynamy grę z 3000 dublonów. Za tę kwotę można kupić parę armat i może jakieś pojedyncze ulepszenie do celności. Zastanawiam się nad podwojeniem tej kwoty, żeby dać graczom możliwość większej kustomizacji swojego okrętu.
2. Oznaczanie zaatakowanych statków NPC
Jeżeli zaatakowalibyśmy danego NPC, to kładlibyśmy na jego karcie swój znacznik. Standardowo tracilibyśmy reputację z frakcją danego NPC przy pierwszym ataku. Jednak kolejne, w następnych turach, by tego nie powodowały. Dopiero zatopienie/udany abordaż powodowałoby utratę kolejnego punktu reputacji. Taka zmiana miałaby na celu powstrzymanie gwałtownego spadku reputacji z daną frakcją. To wymaga prawdopodobnie sporych testów, bo może się okazać, że gracz będzie miał zbyt przychylną reputację ze wszystkimi nacjami. Być może dobrą opcją byłby reset reputacji danej frakcji, jeśli zaatakowalibyśmy przyjazną nam frakcję? Wymaga to testów.
3. Przygotować zestaw startowych misji
Obecnie dobierając misje w tawernie/porcie losuje się 3 i wybiera jedną. Swoją drogą misje i ich wypełnianie to chyba jeden z najbardziej dziurawych elementów gry. Mogą one polegać na przepłynięciu od portu A do B, dotarciu do danego punktu i rzuceniu kością, czy zatopieniu wrogich statków. Te ostatnie są wyjątkowo trudne na początku, ze względów opisanych powyżej. W związku z tym chciałbym, żeby w grze był jakiś zestaw początkowych misji, które pozwolą graczowi zyskać trochę pieniędzy albo ulepszeń statku. Nie jestem do końca pewien, czy taką kompilację można zrobić z istniejących kart. Przede wszystkim dlatego, że nigdy nie jest wiadomo, które kafelki planszy kiedy i gdzie się pojawią. Być może warto byłoby to połączyć z tym, że plansza na początku gry jest ciutkę większa albo również posiada kafelki startowe.
To tylko kilka moich "podstawowych" pomysłów. Sam autor również zasugerował, żeby ułatwić zakup lepszego statku, to swój poprzedni można sprzedać za pół ceny - nie ma tego w regułach. Na forum BGG widziałem, że ludzie proponują możliwość handlu w każdym porcie, bo w zasadach porty dzielą się na te, w których można kupować albo sprzedawać towary. Możliwości jest wiele, a gra (niestety) prosi się o różnego rodzaju zmiany. Niemniej muszę Wam przyznać, że jest to pierwszy tytuł, w którym takowe mam ochotę wprowadzać na większą skalę.
To warto być tym piratem?
Może się Wam wydawać, że wszystko co wyżej napisałem, to raczej negatywne rzeczy. Prawda jest jednak taka, że ja nie odbieram Captain's Log źle. Zapewne dlatego, że spełnia w jakimś stopniu ona dla mnie to, czego od dawna szukałem w planszówce. Jest to dla mnie dosłownie Sid Meier's Pirates! The Board Game. W związku z tym patrzę na jej kulejące mechanizmy i poziom trudności przez okulary nostalgii. Zapewne przez to wydaje mi się, że warto w nią inwestować czas i szukać jakiś ulepszeń. Bez wątpienia liczę też na to, że autorowi uda się usprawnić reguły - stworzyć jakiś FAQ i erratę. Nie chcę go też usprawiedliwiać, ale dobrze wiem, że praktycznie pracuje on nad tym tytułem sam, a dodatkowo ma jeszcze swoją normalną pracę. Co niektórzy mogliby powiedzieć, że tak trochę niedoszlifowana gra nie powinna zostać wydana. Być może mieliby oni rację, choć patrząc z mojego doświadczenia - grałem w gry, które były w o wiele gorszej kondycji, jeśli chodzi o reguły.
Przypominam, że to co czytacie nie jest standardową recenzją. Są to wrażenia i przemyślenia po kilku rozgrywkach w wariancie podstawowym i eksperckim. Mam nadzieję, że w jakimś stopniu ten nietypowy tekst przybliży Wam ten tytuł i będziecie sami w stanie podjąć decyzję, czy warto się nim interesować. Ja mimo wszystko nie żałuję jego zakupu.
Tomasz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz