W zamierzchłych czasach, już w zasadzie ponad dekadę temu, Sylwia napisała tekst w serwisie Board Times na temat personalizacji w grach planszowych. Świat poszedł do przodu, a z nim również technologia i rozwój naszego hobby. Już nie tylko musimy ograniczać się do malowania modeli z gier, wkładania rzeczy do woreczków strunowych czy ręcznego tworzeniu pojemników na komponenty chociażby z tektury. Dziś sami używamy chociażby drukarki 3D, aby wydrukować dodatkowe, upiększone elementy do naszych planszówek albo zrobić spersonalizowane pudełeczka dla nich. Ostatnio sporą popularność zyskują też wszelkiego rodzaju maty do gier planszowych. Nie jest to coś co w prosty sposób możemy zrobić samemu, ale na całe szczęście w naszej rodzimej Bydgoszczy jest firma, która nie tylko ma gotowe maty do konkretnych gier, ale także zrobi dla Was dowolną matę, wedle Waszego projektu. Mówię o Playmaty.pl, a w poniższym tekście przyjrzę się ich dwóm produktom.
Mata? Ale po co to komu?
Nie ukrywam, że wcześniej kojarzyłem maty do gier wyłącznie z bitewniakami. To do niedawna był trzon firmy Playmaty.pl. Przynajmniej w mojej głowie. Nie ukrywam, że taka mata do gier figurkowych to bardzo praktyczne rozwiązanie, jeśli chce się mieć estetyczny stół do prowadzenia bitew.
Jednak od jakiegoś czasu Playmaty.pl rozszerzają swoje portfolio i skierowały swój wzrok na gry planszowe. Coraz więcej planszówek zastępuje swoje standardowe plansze matami albo oferuje je jako dodatek do kampanii crowdfundingowej. Bydgoska firma wychodzi na przeciw temu zapotrzebowaniu. Co daje taka mata? Postaram się odpowiedzieć na to pytanie na przykładzie gier Splendor oraz 7 Cudów Świata: Pojedynek.
Największą zaletą czegoś takiego jak jest to, że mata porządkuje obszar gry, wskazując gdzie mają leżeć poszczególne elementy. Może to być przydatne chociażby to w 7 Cudów Świata: Pojedynek, gdzie musimy rozkładać karty w różnych układach podczas każdej rundy. Choć w przypadku tej maty tło troszeczkę zlewa się z oznaczeniami na niej. Jeśli też nie gramy z dodatkiem, tak jak w naszym wypadku, to zbyt wiele oznaczeń na tejże macie było dla nas z początku trochę mylące. Choć ogólnie jest ona też całkiem przydatna w tej grze ze względu na to, że karty nie ślizgają się nam po stole.
Jeżeli zaś chodzi o matę do Splendoru, to grając bez dodatków, mata wydaje się dość pusta. Sugerowane miejsca na ułożenie żetonów może też być problematyczne, jeśli gramy w więcej niż 2 osoby. W więcej graczy, niektórzy z nich będą musieli sięgać po nie przez cały stół. Wydaje mi się również, że z matą, Splendor zajmuje więcej miejsca, niż mógłby bez niej.
Kolejnym aspektem maty do gry planszowej jest to, że sprawia ona, że dany tytuł prezentuje się atrakcyjniej na stole. Działa to na spory plus dla gier, które nie mają dedykowanej planszy na niektóre elementy. Tak również jest w przypadku Splendor oraz 7 Cudów Świata: Pojedynek. Bez wątpienia mata poprawia aspekt wizualny obu tych tytułów.
Na macie mogą znaleźć się również różne dodatkowe rzeczy. W związku z tym może ona służyć jako coś, co w planszówkach nazywane jest skrótem gracza. Na macie do Splendoru mamy chociażby oznaczenia ile należy używać żetonów oraz płytek arystokratów, w zależności od liczby graczy. Na tej do 7 Cudów Świata: Pojedynek mamy symbolicznie rozpisane, gdzie mają leżeć karty w poszczególnej epoce. W związku z tym likwiduje to potrzebę patrzenia się w instrukcję, aby upewnić się, jak rozłożyć karty w każdej rundzie.
Wartość dodana - cena i jakość
Wielu z Was może pomyśleć, że cena takiej maty jest dość wygórowana. W momencie pisania tego tekstu, w sklepie producenta mata do gry Splendor kosztuje 179 PLN, a mata do 7 Cudów Świata: Pojedynek to wydatek 59 PLN. W pierwszym przypadku cena ta to prawie trzykrotność gry podstawowej. Jeżeli dodamy do tego dodatek, który aktualnie jest niedostępny, ale przypuśćmy, że kupimy jakąś wersję obcojęzyczną, to cena maty w zasadzie zrówna się z ceną gry. W przypadku drugiej pozycji to cena maty jest niższa, ale nadal oscyluje w połowie wartości gry. Moim zdaniem, żeby zaopatrzyć się w taką matę, trzeba naprawdę być wielkim fanem danej pozycji. Przyznam, że jeśli naprawdę nie jesteśmy miłośnikiem danej pozycji, to nie widzę sensu upiększania lub kustomizacji danego tytułu. Nie mówię tu wyłącznie o zakupie samej maty, ale również o dorabianiu innych elementów do danej planszówki. Wydaje mi się również, że taka mata może być ciekawym pomysłem na prezent, jeśli wiemy, że komuś dana gra się bardzo spodobała. W tym momencie muszę nadmienić, że mata do Splendoru jest stworzona przede wszystkim o grze podstawowej i dodatku Splendor: Miasta. W związku z tym raczej problematycznie będzie z nią grać w spin-off, jakim jest Splendor Marvel.
Przyznam, że miałem pewne obawy co do jakości mat. Wynikało to z faktu, że w przeszłości miałem niezbyt pozytywne doświadczenia, z niektórymi matami do gier bitewnych. Oczywiście były one wykonane z innego tworzywa. Przez to, po wyjęciu z tuby, nie leżały one proste na stole i trzeba było je czymś dociskać albo zostawić na dłuższą chwilę, żeby same się wyprostowały. W przypadku omawianych dziś dwóch mat nie ma takiego problemu. Mata po rozłożeniu leży bardzo prosto na danej powierzchni i również się po niej nie ślizga. To również wynika z faktu doboru odpowiedniego materiału. Sporym plusem jest również to, że maty, z braku lepszego określenia, są matowe i przez to nie odbijają światła, jeśli te pada pod nietypowym kątem.
Chata nie z gumy...
Należy jeszcze podkreślić jeden aspekt, który ma wpływ na wiele osób zajmujących się naszym hobby. Sylwia i ja ciągle borykamy się z kwestią posiadania zbyt małej ilości miejsca, na wszystkie gry planszowe, które chcielibyśmy mieć w domu. W związku z tym często podejmujemy ciężkie decyzje o pozbyciu się niektórych tytułów. Gdybyśmy chcieli posiadać dodatkowo matę, do każdej z naszych ulubionych gier, to ten problem urósłby do gigantycznych rozmiarów. Niezależnie jak będziemy przechowywać maty, to i tak będą one zajmować miejsce.
Do oryginalnego pudełka z grą raczej się one nie zmieszczą. Trzeba więc je gdzieś trzymać obok albo nawet w/na szafie. Jakbym miał wiele mat do gier (i miejsce w domu!), to nawet rozważyłbym jakiś wieszak na nie, ale to spowodowałoby się ich niepotrzebne kurzenie. W związku z tym, moim zdaniem, to tylko podkreśla mój argument mówiący o tym, że powinniśmy zaopatrzyć się w matę, jeśli naprawdę jesteśmy ogromnym fanem danego tytułu.
Czy warto?
Przechodząc do jakieś konkluzji i bardzo subiektywnej opinii. Postaram się w jednym zdaniu podsumować to co powyżej napisałem, choć odpowiedzi na pytanie "czy warto kupować matę do gry planszowej?" już zapewne możecie się domyślać. W związku z tym, biorąc wszystko pod uwagę, odpowiadam na to zadane pytanie: tak, ale tylko jeśli naprawdę kochacie daną planszówkę. Wydaje mi się, że pozwoli ona się Wam cieszyć nim jeszcze bardziej i poprawi Waszą satysfakcję z rozgrywek.
Tomasz
Egzemplarze mat wspomniane w tekście i widoczne na zdjęciach udostępniła firma:
Bardzo serdecznie dziękujemy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz